Wywiad z królem polskich dreszczowców – Adrianem Bednarkiem
4 min readAutor 28 książek, w tym słynnej serii o Kubie Sobańskim, laureat nagrody „Złoty kościej” i pasjonat mroku. Mowa o Adrianie Bednarku, mistrzu thrillerów psychologicznych. W dniach 14-16 maja odwiedził bibliotekę w Redzie, Gdańsku oraz Gdyni. Ten cykl spotkań autorskich związany był z premierą jego najnowszej książki – „Stella. Oblicza zemsty”, która jest kontynuacją powieści „Stella. Narodziny psychopatki”.
Panie Adrianie, skąd bierze Pan pomysły na książki?
Każda książka to jest inna przygoda, inny etap życia i inne potrzeby stworzenia danej postaci. Zaczyna się od tego, że szukam jakiegoś schematu: na przykład czy chciałbym napisać o mordercy, czy o gangsterze, a później zaczynam robić odpowiedni research. I powoli buduję tę postać, pozwalam jej z czasem ożywać na kartach książki.
A jak ważny jest research przy pisaniu takich powieści?
Uważam, że żeby zrobić dobry, wiarygodny thriller, research jest bardzo ważny. On dodaje realizmu, pozwala dowiedzieć się czegoś czytelnikom, czyni też postać bardziej rzeczywistą. Więc im lepszy research, tym lepiej dla książki.
Czy mógłby Pan streścić fabułę „Stelli” dla potencjalnych nowych czytelników?
Jest to historia dziewczyny, która została prostytutką nie ze swojego wyboru, która miała bardzo ciężkie dzieciństwo i musiała podejmować trudne decyzje. Część z nich została podjęta za nią i doprowadziło ją to do tego, że została seryjną morderczynią.
A postacie psychopatów, które Pan tworzy – na przykład Stella albo Kuba – czy one powinny być lubiane przez czytelników, czy mamy je rozumieć, sympatyzować z nimi?
Nigdy nie zabiegałem o to, żeby czytelnik pałał do nich sympatią. Uważam, że każdy powinien sobie sam interpretować swoje odczucia do tych postaci. Po prostu chciałbym opowiedzieć historię seryjnego mordercy, prostytutki, gangstera, więc ją opisuję. A jak to czytelnicy odbiorą, to już od nich zależy. Mnie zależy bardziej na tym, żeby „dobrze się przy tym bawili”. No i żeby doznawali takiej mrocznej, mocnej rozrywki.
A czuje Pan z nimi taką więź, sympatię do nich?
Tak, zdecydowanie. Spędzam z nimi wiele godzin, chociaż różne uczucia mi towarzyszą. Czasami ich bardzo nie lubię, czasami mnie irytują, ale finalnie zawsze jest do nich duży sentyment, taka chemia między nami.
Czy od początku planuje Pan fabułę swoich książek, czy raczej te postacie i pomysły rozwijają się wraz z historią?
Chciałbym umieć zaplanować fabułę od początku do końca. Nigdy mi się to jeszcze nie udało. Zawsze jest tak, że mam jakiś schemat na początek, jakiś zalążek albo cechy charakteru postaci. Znam kilka wątków jak zaczynam, parę rozdziałów i potem jak nadaję bohaterom życie w swojej wyobraźni, to oni sami mnie gdzieś prowadzą. Dalej staram się tak w miarę do przodu wymyślać historię. Czasami wiem, jak się skończy książka, ale najczęściej jest tak, że znam tylko początek, a potem po prostu pozwalam im żyć swoim życiem.
A czy Pan także czyta kryminały w czasie wolnym?
Tak, lubię czytać wszystko, co mroczne: kryminały, thrillery. Lubię też niektóre mroczne klasyki twórców takich jak Orwell lub książki typu „Dracula” albo „Frankenstein”. Lubię też fantastykę, ale zdecydowanie najwięcej czytam thrillerów.
A jakie ma Pan rady dla początkujących pisarzy, dla młodych ludzi, którzy chcieliby zacząć tworzyć swoje serie?
Taką najbardziej prozaiczną, wyświechtaną jest: dużo pisać. Mówię tak, ponieważ wydaje mi się, że jeżeli ktoś chce pisać na poważnie, być pisarzem, to musi mieć więcej niż jedną książkę. Bo żeby wydawca chciał zainwestować w autora, budować mu markę, promować go, musi mieć pewność na jakieś ciągłości – czyli wiedzieć, że to nie jest jedna książka i do widzenia, tylko musi mieć jakieś ciekawe portfolio, 3-4 książki. Moja rada jest taka, żeby cały czas pisać. Jak wydawałem drugą powieść, to miałem napisanych już w sumie 8 i to dawało argument wydawcy, że warto zainwestować w autora.
Czyli jednak ilość jest istotna?
Systematyczność, regularność w tym przypadku, bo wiadomo – podstawą jest jakość, ale myślę, że to już po pierwszej książce każdy wydawca oceni. Natomiast jedną książką ciężko jest zawojować rynek, więc myślę, że dobrze po prostu jest umieć pisać i robić to regularnie. Jak popatrzymy na topowych polskich autorów, oni mają wiele książek, więc jednak dużo piszą.