Szok w GP Miami! Lando Norris wygrywa po raz pierwszy w karierze!
5 min readW końcu się doczekał! Lando Norris w spektakularny sposób zwyciężył w GP Miami. Pomimo startu dopiero z 5. miejsca Brytyjczyk okazał się najszybszy. Przerwał dominację Maxa Verstappena.
Odrodzenie Ricciardo
Był to kolejny weekend sprinterski, więc kwalifikacje do sprintu odbyły się w piątek. Tam gwiazdą był Daniel Ricciardo. Jego zespół, VCARB, przygotował piękne malowanie na ten wyścig (Ferrari, uczcie się) i to musiało pomóc w osiągnięciu dobrego wyniku. Australijczyk, który zwykle tułał się na końcu stawki, w piątek osiągnął 4. czas! Sensacją było odpadnięcie obu Mercedesów w SQ2. Russell i Hamilton byli na 11. i 12. miejscu. W kwalifikacjach sprinterskich najszybszy był Max Verstappen przed Charlesem Leclerkiem i Sergio Perezem. Holender mówił, że to było straszne kółko i skwitował je wymownym „LOL, co robili inni?”
Od razu po starcie Daniel Ricciardo awansował na 3. miejsce, bo Sergio Perez źle wszedł w 1. zakręt. Sprint nie potrwał długo dla Lando Norrisa, który odpadł już na 1. okrążeniu. Lewis Hamilton spowodował zamieszanie, gdzie ucierpieli właśnie Norris i Fernando Alonso, który spadł na ostatnie miejsce. Perez szybko odzyskał 3. miejsce od Ricciardo, ale za nim był Sainz w Ferrari. Australijczyk dzielnie się bronił całe 19 okrążeń i dojechał na 4. miejscu zdobywając 5 punktów. Jednak najwięcej w sprincie działo się za sprawą Kevina Magnussena. Duńczyk postanowił sprawdzić ile przepisów można złamać w pół godziny. W walce z Hamiltonem dwukrotnie wyjeżdzał poza tor, ścinał zakręty i uderzył w Brytyjczyka. Dostał za to potężne kary i ukończył z ponad minutą straty. Pierwszy był Max, drugi Leclerc, a trzeci Perez.
Szczęśliwa siódemka Maxa
Po sprincie w sobotni wieczór odbyły się kwalifikacje do wyścigu głównego. Sędziowie przedtem rozpatrywali co zrobić z Kevinem Magnussenem za jego agresywną jazdę. Duńczyk dostał tylko punkty karne. Swojej świetnej formy nie utrzymał Daniel Ricciardo. Po swoim imponującym 4. miejscu wcześniej, Australijczyk był teraz zaledwie 17. i odpadł w Q1. Jego los podzielili Zhou, Bottas i Sargeant. W Q2 sporą niespodzianką było odpadnięcie Fernando Alonso, który był dopiero 15. Był wolniejszy nawet od Alpine, bo Ocon i Gasly zajęli 12. i 13. miejsce. Tym razem obaj kierowcy Mercedesa przeszłi Q2.
Do walki z Maxem o pole position chcieli włączyć się kierowcy Ferrari. W Q3 dość dziwną zagrywką było posunięcie McLarena, który wypuścił Norrisa na pośrednich, a nie miękkich oponach, co nakazuje logika. Osiągnął on dopiero 5. wynik. Tempo dyktował niezmiennie Verstappen, a za nim byli Leclerc i Sainz. Kierowcy ci o dziwo nie poprawili swoich czasów na drugim okrążeniu. Dokonał tego Sergio Perez, któremu zabrakło 0,2 sekundy do pole positon. Zajął jednak dopiero 4. miejsce. George Russell i Lewis Hamilton zajęli 7. i 8. miejsce. Najszybszy był Verstappen, dla którego było to 1. pole position w Miami. Holender zapisał się w historii, bo zdobył 7. pole position z rzędu. Wcześniej dokonali tego tylko Senna, Prost, Schumacher i Hamilton.
Świetny start McLarenów
Zgasły światła, Max Verstappen utrzymał prowadzenie, ale niewiele brakowało, by z wyścigu wyeliminował go Perez. Meksykanin za późno zahamował w 1. zakręt i było o włos od wypadku. Spadł również na 5. pozycję. Tymczasem Oscar Piastri awansował na 3., a chwilę później na 2. miejsce, gdy wyprzedził Leclerca. Oba McLareny prezentowały atomowe wręcz tempo. Norris był dużo szybszy od Pereza i przebijał się do przodu. W bardzo szybkim tempie gonił też Sainza na 4. miejscu. Po pit-stopie Verstappena prowadzenie objął Piastri, a gdy Australijczyk zjechał do boksu, 1. został Norris.
I tam się już utrzymał. Wydatnie pomógł mu w tym incydent z połowy wyścigu, kiedy to Kevin Magnussen zderzył się z Loganem Sargeantem. Amerykanin odpadł z wyścigu, na tor wyjechał Safety Car, a Norris mógł spokojnie zmienić opony. Po pit-stopach wszystkich kierowców Brytyjczyk utrzymał się zatem na prowadzeniu i kontrolował wyścig. Podczas gdy Safety Car zjechał na 32. okrążeniu, Max Verstappen próbował od razu zaatakować Norrisa, jednak nie udała mu się ta sztuka. To była jedyna szansa Holendra na odzyskanie prowadzenia, bo potem Lando po prostu odjechał.
Pełna kontrola Norrisa
Brytyjczyk utrzymywał i powiększał swoją przewagę nad 2. Verstappenem. 3. był Leclerc, a o 4. miejsce walczyli Piastri i Sainz. Przez chwilę dołączył do nich Perez, ale Meksykanin odstawał tempem od obydwu kierowców. Australijczyk i Hiszpan walczyli dość zaciekle, przy próbie wyprzedzania obaj wyjechali z toru, a potem Sainz uszkodził Piastriemu przednie skrzydło. To był koniec wyścigu dla kierowcy McLarena, który spadł na ostatnie miejsce. Sainz otrzymał za to po wyścigu 5 sekund kary. O 5. miejsce walczyli Perez z Hamiltonem i mimo, że dzieliła ich mniej niż sekunda, Brytyjczyk nie miał jak zaatakować Meksykanina.
O pierwsze punkty dla zespołu walczył Esteban Ocon, który starł się z Fernano Alonso o 9. miejsce. Hiszpan był lepszy, ale Ocon dojechał na 10. miejscu i zdobył pierwszy punkt dla Alpine. Świetnie w GP Miami spisał się Yuki Tsunoda, który dojechał na 7. miejscu. Przewaga Norrisa nad Verstappenem ciągle rosła i na mecie wyniosła 7,5 sekundy. 3. miejsce zajął Charles Leclerc. Lando odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze. Przełamał klątwę zdobytych podiów bez ani jednego zwycięstwa. Była to niemała niespodzianka, wręcz sensacja. Nikt nie spodziewał się tak znakomitego tempa McLarenów, zwłaszcza, że sprint i podwójne kwalifikacje wygrał Verstappen.
Nic nie może wiecznie trwać
McLaren pokazał, że Red Bull nie może czuć się za pewnie. Brytyjczycy w GP Miami byli po prostu szybsi. Gdy Norris wysiadł z samochodu, gratulowało mu mnóstwo kierowców. Najszybsze okrążenie też przypadło McLarenowi, bo zdobył je Oscar Piastri. Red Bull, który dotychczas w Miami był niepokonany, tym razem znalazł pogromcę. Po naliczeniu kary Carlos Sainz spadł na 5. miejsce, a na 4. awansował Sergio Perez. Udanego weekendu na pewno nie zaliczył Kevin Magnussen, który łamał wszystkie przepisy i jest o 1 punkt karny od zawieszenia na 1 wyścig.
Podczas GP Miami pojawiło się wielu celebrytów takich jak Bradley Cooper, Ed Sheeran, czy Camila Cabello, jednak to kierowcy zafundowali najlepsze widowisko. Wyścig zostanie zapamiętany jako pierwsze zwycięstwo Norrisa i (chwilowa?) detronizacja Red Bulla. Czy ten stan rzeczy się utrzyma? Następny wyścig to Grand Prix Emilii-Romanii za dwa tygodnie we włoskiej Imoli. Tam swoje poprawki ma przywieźć Ferrari i Red Bull może mieć jeszcze większą konkurecję.