,,Marszałek Piłsudski przeprowadzał eksperymenty z telepatią” — Rozmowa z religioznawcą dr Zbigniewem Łagoszem
12 min read
Ezoteryka to niezwykle bogata dziedzina, posiadająca wiele nurtów i odgałęzień, w badaniu której prym wiodą polscy naukowcy. Czym jednak dokładnie ona jest? I dlaczego niektórzy ezoterycy nie chcą współpracować z badaczami ezoteryki? O tych i innych tematach porozmawialiśmy z dr Zbigniewem Łagoszem, religioznawcą, autorem takich książek, jak Punar Bhava. Czesław Czyński i Aleister Crowley w świetle XX wiecznej tradycji ezoterycznej czy Czesław Czyński. Czarny adept, współtwórcą i zastępcą redaktora naczelnego czasopisma Hermaion.
Myślę, że na początek warto by uściślić znaczenie paru pojęć, które często są ze sobą utożsamiane. Czym właściwie jest ezoteryka, czym okultyzm, a czym magia?
Jak częstokroć w naukowym podejściu do definicji się zdarza, owe nie zawierają w sobie pełnego odzwierciedlenie badanego zagadnienia. Tak też jest i w tym przypadku. Słowo „ezoteryzm” wywodzi się z języka greckiego gdzie funkcjonowało głównie jako przymiotnik – ,,esoterikos”, oznaczający tyle co „wewnętrzny”, „ukryty”. Przechodziło ono znaczeniowo przez różne fazy wraz z rozwojem myśli filozoficznej. Ezoterykę zachodnią według koncepcji jednego z pierwszych jej badaczy, Antoine Faivre’a, charakteryzują cztery istotne cechy, plus dwie mniej istotne, które nie muszą występować. Te sześć cech to, podążając za Dictionary of Gnosis & Western Esotericism:
„(1) wiara w niewidzialny, pozaprzyczynowy układ odpowiedników pomiędzy widzialnymi i niewidzialnymi wymiarami kosmosu, (2) postrzeganie natury jako przenikanej i ożywianej boską obecnością albo siłą życiową, (3) koncentracja na wyobraźni religijnej jako mocy dającej dostęp do światów i poziomów rzeczywistości pośredniczących między światem materialnym a Bogiem, (4) wiara w proces przemiany duchowej, dzięki której dochodzi do odnowy wnętrza człowieka i nawiązania przezeń ponownego związku z boskością. Dwie inne cechy, niemające charakteru obligatoryjnego, ale często pojawiające się w kontekście »ezoteryzmu« to: (1) wiara w podstawowe podobieństwo licznych czy nawet wszystkich tradycji duchowych oraz (2) przekonanie o istnieniu mniej lub bardziej tajemnego przekazu wiedzy duchowej”
Wouter J. Hanegraaff wskazuje jednak, iż koncepcja Faivre’a nie przystaje do zjawisk współczesnych, a jedynie do pewnych renesansowych i być może jeszcze XVIII-wiecznych zjawisk kulturowych, pokazując równocześnie „heurystyczną wartość” Faivre’owskich kategorii (tzn. niczego tak naprawdę nie wyjaśniają, ale są pomocne we wprowadzaniu w krąg pojęć, którymi tu trzeba operować). Defniuje zatem Hanegraaff ezoterykę jako „wiedzę odrzuconą”, stając w opozycji do koncepcji Faivre’a poprzez ukazanie owego mechanizmu odrzucenia, które w łonie protestantyzmu „stopiły” luźne wcześniej wątki ezoteryczne w jeden, odrzucony właśnie wtedy kłąb idei, z definicji to której – pod wpływem wielu głosów polemicznych – się później wycofał. Powstało zatem nowe podejście uwolnione od kategoryzacji Faivre’a, zdefiniowane jako empiryczno-historyczne.
Niezwykle trafnie ezoterykę dookreśla Maciej B. Stępień, pisząc, iż zachodnia ezoteryka to:
„zbiór idei ukształtowany przez zderzenie biblijnej i pogańskiej tradycji oraz długofalowe skutki tego spotkania, do którego należą wielorako powiązane ze sobą nurty religijno-flozofczne o charakterze alternatywnym i dysydenckim w stosunku do głównego nurtu nauki i religii w kulturze zachodniej”
Jeśli chodzi zaś o definicje magii, koniecznym będzie przyjąć ja, za jej znamienitym badaczem, Andrzejem Wiercińskim, jako
„zbiór czynności obrzędowych skierowanych ku nadnaturalnej, ożywionej i tajemniczej stronie rzeczywistości, oraz zmierzających, instrumentalne oddziaływanie na nią, do wymuszenia zajścia pożądanej zmiany w otoczeniu”.
Najwięcej trudności przysparza termin okultyzm. Zgodnie z jego pierwszym pojawieniem się w języku francuskim w połowie XIX wieku, miał to być „system tajemny, charakteryzujący się tajnością”, co jest pojęciem należy przyznać dość względnym. Jak wykazuje Maciej Stępień początkowo zaistniała perspektywa teologiczna lokująca to pojęcie w ujęciu technicznym, jako wiedzę, technikę duchową, czyli mającą ukazywać różnice pomiędzy ezoteryką a okultyzmem jako różnicę pomiędzy teorią a praktyką. Nie udało się jednak w żaden sposób takowej wykazać i potwierdzić. Dyskusja zatem na temat klasyfikacji tego pojęcia trwa jeszcze.
Na kiedy możemy datować początek polskiej ezoteryki?
Trudno byłoby tu określić ścisłe ramy czasowe. Gdybyśmy posiłkowali się wykazaną definicją odnoszącą się do ezoteryki zachodniej jako najwcześniejszą fazę powinniśmy uznać alchemie, magię i astrologię doby renesansu, koniecznie wspominając przy tym o Akademii Krakowskiej, na której to od 1459 r. istniała astrologiczna szkoła krakowska, której przedstawiciele znajdowali zatrudnienie na dworach królewskich i książęcych Europy. Nie oznacza to wcale, iż wcześniej nie możemy mówić o działaniach i zachowaniach posiadających cechy magiczne, choć jeszcze nie posiadające znamion systemu. Tu musielibyśmy się cofnąć do ludności prapolskiej u której badacze wykazują tajemnicze zabiegi i słowa, mające mieć moc sprawczą. Wiele tego typu zabiegów wyłuszcza np. J. Kostrzewski w książce Kultura Prapolska. I tak np. nasi przodkowie wierzyli, iż dla uwolnienia człowieka od choroby wystarczy przewlec go przez szparę w rozszczepionym zdrowym drzewie, najczęściej w dębie, aby zdrowie drzewa udzieliło się choremu.
Jednakże rozbudowane praktyki ezoteryczne w których to przebija już działanie systemowe przychodzi do polski wraz z XVIII wiekiem w postaci wolnomularstwa, zwłaszcza ezoterycznego typu Memphis-Misraim, martynizmu czy o wiele już późniejszych form jak choćby Towarzystwo Teozoficzne.
Czy polscy ezoterycy wypracowali jakieś własne, oryginalne koncepcje i idee?
Nie sposób chyba na razie, choć nie zamykam tej kwestii, mówić o polskiej szkole magii czy ezoteryki, jak choćby w przypadku polskiego nurtu chasydyzmu, który to nota bene zaliczyć możemy do ezoteryki żydowskiej, a to poprzez szeroko zakorzenione w nim nurty mistyczne i kabalistyczne. Z pewnością było kilka ciekawych koncepcji jak choćby połączenie polskiego mesjanizmu w duchu narodowym z wegetarianizmem i pracą nad odrodzeniem ducha jednostki, by odrodzić cały naród. Tu wybija się nazwisko Wincentego Lutosławskiego. Gdym miał jednak wywieść jakąś szkołę polskiej ezoteryki od konkretnego nazwiska, a jako szkołę mam tu na myśli własny system rozpowszechniany później przez uczniów danego mistrza, to takowego nie znajduję. Co znamienne znajduję taki wśród polskich badaczy, i myślę mając taka nadzieję, że wykształca się właśnie polska szkoła badaczy ezoteryzmu.
Czym cechuje się polska szkoła badaczy ezoteryzmu?
Przede wszystkim – poprzez wyśmienitych badaczy – ugruntowaną pozycją wśród naukowców z całego świata. Szkoła ta wykształciła się na bazie badań prowadzonych przez Wouter’a Hanegraaff’a, Marco Pasi’ego, Massiomo Introvigne, Egil’a Asprem’a i kilku innych wiodących eksploratorów zachodniej ezoteryki. Dzięki tak przetartemu szlakowi, badania historii rodzimego ezoteryzmu, a także europejskiego, mogły ukształtować nie tylko konieczny w tym względzie warsztat, ale także dać impuls do zawiązania się – poprzez zrealizowane w tej chwili dwa granty – grupy naukowców kreujących coś co możemy obecnie określić – w moim odczuciu – polską szkołą badaczy ezoteryzmu. W tym miejscu wymieniłbym kilka – choć jest ich znacznie więcej – najważniejszych nazwisk. Chyba nikt z moich szacownych przyjaciół z tego kręgu, znamy się bowiem od lat, nie obrazi się, iż jako pierwszego wymienię tu nestora tychże badań, prof. Rafała Prinke, on przecierał dla nas szlaki nie tylko w Polsce ale i na całym świecie, zwłaszcza w obrębie alchemii i nauk jej pokrewnych. Kolejny adherent to prof. Tadeusz Cegielski, zajmujący się wolnomularstwem, wspaniała reprezentacja pań na czele z prof. Izabelą Trzcińską, specjalizującą się w teozofii, prof. Moniką Rzeczycką, również zajmującą się teozofią, zwłaszcza na gruncie rosyjskim, prof. Agatą Świerzowską, badającą takie obszary, jak joga i nurty narodowe ezoteryki, dr Karoliną Kotkowską, ekspertkę z zakresu magii, teozofii i sztuki ezoterycznej, a także prof. Anną Mikołejko, eksplorującą tematykę spirytyzmu. Warto tu także przytoczyć badania dr Macieja Stępnia, prof. Zbigniewa Paska, prof. Mirosława Piróga, dr. Renaty Czyż i młodych naukowców jak Tomasz Krok czy Fryderyk Kwiatkowski. W grupie powyższej koniecznym jest również ulokować propagatorów tychże badań, jak Dariusz Misiuna, Olga Drenda, Tomasz Stawiszyński czy Tomasz Wiśniewski. Wymienione powyżej nazwiska, co raz jeszcze podkreślę, nie wyczerpują wcale tej listy. Pokazuję tylko, że jest ona niezwykle bogata i stale się poszerza.
Poświęcił Pan swój doktorat oraz wiele innych tekstów okultyście Czesławowi Czyńskiemu. Kim była ta postać i co szczególnie Pana w nim zainteresowało?
Niemal dwadzieścia lat swych badań nad rodzimą ezoteryką poświęciłem osobie Czesława Czyńskiego, żyjącego w latach 1858-1932. Tym samym w tak krótkim wywiadzie nie jestem w stanie opowiedzieć nawet pobieżnie o tym człowieku. Zainteresowanych odsyłam do książki mego autorstwa pod tytułem Czesław Czyński. Czarny adept. Z pewnością był on jednym z najbardziej rozpoznawalnych, zarówno w kraju jak i na świecie, adeptów polskiej ezoteryki, z całym jej anturażem, czyli też oszustwami na temat posiadania rzekomych ponadnaturalnych uzdolnień i zarabianiu na tym pokaźnych sum. Osoba tą zainteresowały mnie dwie niezwykle ważne dla mnie, ale także dla współczesnej polskiej ezoteryki osoby: Dariusz Misiuna i Lech „Emfazy” Stefański. To oni uświadomili mi, jak ważną, a równocześnie kontrowersyjną postacią był Czyński. Uświadomili mi to na tyle sugestywnie, iż jak już wspomniałem badanie jego życiorysu stało się dla mnie elementem kluczowym mych naukowych dociekań.
W Internecie znaleźć można informacje na temat spirytystycznych zainteresowań Marszałka Józefa Piłsudskiego, a także o wierze niektórych mu współczesnych w to, że sam dysponował pewnymi umiejętnościami w tym zakresie. Na ile prawdziwe są te opowieści?
Marszałek Józef Piłsudzki nie tylko był zainteresowany spirytyzmem i wszelkimi płaszczyznami „wiedzy tajemnej”, ale również sam przeprowadzał w tej mierze eksperymenty jak np. w zakresie telepatii z najsłynniejszym ówczesnym jasnowidzem Stefanem Ossowieckim. Różnego typu fenomeny miały mieć zwłaszcza miejsce podczas jego działalności frontowej, a zatem przy najbardziej nasilonych reakcjach stresowych. Z pewnością miał duży szacunek do tego typu zjawisk, a wielu jego przyjaciół wojskowych w tym uznawany za „największego dziwaka spośród generałów” Michał Tokarzewski-Karaszewicz, było nie tylko członkami organizacji ezoterycznych ale nawet ich polskimi przywódcami.
Jaki był stosunek władz PRLu do środowisk ezoterycznych? Czy widzieli w nich pożądaną konkurencję na niwie szeroko pojętej duchowości wobec Kościoła Katolickiego, czy też element wrogi wobec marksistowskiej materialistycznej wizji świata? Czy były próby inwigilacji tych środowisk?
Jak każde środowisko zamknięte, tak też rodzimy ezoterycy z racji swych działań tajnych musieli budzić wśród notabli PRL-u reakcje nieprzychylne. Z tego względu aparat represji niezwykle intensywnie inwigilował wszelkie przejawy tego typu stowarzyszeń czy też indywidualnych zachowań. W chwili obecnej jest to od kilku lat bezpośrednią formą mych badań. Z jednej strony co oczywiste ezoteryka mogła stanowić wytrych konkurencji do rządu dusz Kościoła Katolickiego. Z drugiej musiała sama pozbawiona być owej duchowości, a to poprzez zawarte w pańskim pytaniu założenie o marksistowskiej materialistycznej wizji świata tego politycznego systemu. W sukurs przyszła tu rodząca się psychotronika, czyli pewna forma unaukowienia magii. Mogła ona zdobywać salony również z racji jej lansowania przez rosyjskich czyli jedynie słusznych naukowców. Z tego względu jej przedstawiciele w tym Lech „Emfazy” Stefański poddawani byli silnej presji Służb Specjalnych, zostając częstokroć Tajnymi Współpracownikami tejże.
Czy w swojej pracy badawczej bierze Pan pod lupę również obecną ezoterykę, a jeśli tak, to czy jej przedstawiciele chętnie dzielą się informacjami na temat swojej działalności, czy też może wolą utrzymywać wokół niej pewien nimb tajemnicy?
Od czasu do czasu zaznajamiam się z najnowszymi formami ezoteryki, które lokują się obecnie np. w niektórych nurtach coachingu, co jest niezmiernie ciekawe z pozycji rozwoju czy szukania nowych elementów do adaptacji. Współczesne nurty ezoteryczne są również rozpowszechnione np. podczas operacji wojennych w konflikcie pomiędzy agresorem rosyjskim a Ukrainą, co również stanowi niezwykle intrygujące pole badawcze.
Jeśli chodzi o współczesnych przedstawicieli ezoteryki to mam nawet kilku znajomych, prowadzących różnego rodzaju zakony magiczne. Obserwuje również spory rozwój, przynależącego do ścieżki „lewej ręki”, satanizmu.
Czym jest ścieżka ,,lewej ręki”?
W zachodniej tradycji ezoterycznej sformułowanie „ścieżka lewej ręki”, ,,Left Hand Path”, ma stosunkowo młodą proweniencję. Jej ukonstytuowanie w przestrzeni językowej opisującej ciemną stronę ezoteryki zachodniej zawdzięczamy tłumaczeniu sanskryckiego określenia vāma mārga, co możemy przetłumaczyć właśnie jako ,,ścieżka lewej ręki”, odnoszącego się do jednego z nurtów tantry hinduskiej, a dokonanego przez Helenę Bławatską, żyjącą w latach 1831–1891. Ponieważ tantra hinduska odrzucała ascetyzm i hierarchię kapłańską braminów wraz z systemem kastowym, poddawana była permanentnym atakom ze strony konserwatywnych przywódców religijnych jako praktyka niegodna ortodoksyjnych wyznawców. W Indiach była zatem postrzegana jako ścieżka przekraczania utartych schematów, niejako kontrofensywa w stosunku do przyjętych od wieków ról i założeń, ale nie jako kult zła, a taki poniekąd wymiar przybiera to określenie w ezoteryce zachodniej. Przeniesienie sformułowania „ścieżka lewej ręki” na grunt zachodni i połączenie go z ciemną stroną rzeczywistości dokonało się niemal automatycznie – w symbolice Zachodu strona lewa była najczęściej wiązana z wszelką negatywnością, złem i mocami piekielnymi. Dla przykładu wspomnijmy jedynie, że na średniowiecznych przedstawieniach sądu ostatecznego Jezus wskazuje prawą ręką na niebo, a lewą na piekło. W tym konstrukcie ideowym „ścieżka lewej ręki” została zatem uznana za tradycję wykorzystującą w swym aparacie poznawczym wszelkie siły kojarzone ze złem i ciemnością. „Ścieżka lewej ręki” w zachodniej tradycji ezoterycznej jawi się więc jako system filozoficzno-religijny uwidaczniający się wszędzie tam, gdzie wierzenia gloryfikują zewnętrzną, oddzieloną od człowieka boskość, podkreślają podrzędność i marność istoty ludzkiej, wynoszą na piedestał ascezę, wstyd, winę, ofiarę i cierpienie jako cnoty, a tym samym deprecjonują podziemny świat chtonicznych bóstw oraz ciemnej, wewnętrznej, pierwotnej i stwórczej mocy, postrzegając go jako kłamliwy, groźny, zły i niszczący.
Wracając do badań nad współczesną ezoteryką i trudności, jakie się z tym wiążą, to chęć do dzielenia się informacjami na temat ezoterycznej działalności zależy chyba w dużej mierze od charakteru takiego przedstawiciela. Niektórzy, uważający się za mających „wpływ na losy świata” raczej nie przejawiają ku temu chęci. Ci jednak, dla których ta ścieżka jest elementem samorozwoju i duchowej dyscypliny, częstokroć dzielą się ze mną swoimi przemyśleniami i informacjami o podejmowanych działaniach.
A kto właściwie jest przekonany o swoim wpływie na losy świata?
Jest kilka osób z kręgu uprawiających ezoterykę, którzy poprzez realizowanie własnych projektów czy to coachingowych czy np. w organizacjach tajemnych, pompują swe ego obwieszczając światu, iż są depozytariuszami jakieś nadprzyrodzonej wiedzy czy mądrości dającej im asumpt do poniżania „niewtajemniczonych”, czy też – co jest niestety niezwykle częste – zarabiania na tychże pieniędzy. Tym samym częstokroć wpajają swemu otoczeniu, iż realizując swój „plan magiczny” wniknęli w naturę wszechrzeczy, a tym samym mogą wpływać, za pośrednictwem rytuałów czy mocy swego umysłu, na losy świata. W takim przypadku nie będą „zniżać się” do poziomu odpowiedzi na zadane im pytania badawcze. Jest to znak rozpoznawczy pewnej grupy osób, choć koniecznym dodać, iż niezbyt sporej.
W jakim okresie polska ezoteryka odgrywała najznaczniejszą rolę, jej odziaływanie obejmowało najszersze kręgi?
Z pewnością owa „katedra magii” na Akademii Krakowskiej miała znaczący wpływ na postrzegania polski jako naówczas – co może w obecnej dobie zabrzmi dziwnie – prekursora rozsadnictwa tego typu wiedzy. Bardzo cenionym był również alchemik i lekarz Michał Sędziwój. Wspomniany już Czesław Czyński wdarł się nawet na salony carskiej Rosji rywalizując o wpływy z Rasputinem. Gdybym miał tu przypisywać jakiś szczególny okres czasowy to z pewnością renesans. Później również „złoty wiek” rodzimej ezoteryki, czyli okres międzywojnia, choć tu w dużej mierze byliśmy jednak kopistami, ale wykształcającymi sporo własnych inicjatyw.