18/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

The future is analog!

3 min read

„Fotografie mogą zapadać w pamięć mocniej niż ruchome filmy, ponieważ stanowią oddzielne jednostki czasu, a nie jego przepływ. Telewizja – to strumień niestarannie dobranych obrazów, z których każdy wymazuje poprzednika ze świadomości widza. Nieruchoma fotografia – to chwila obdarzona przywilejem trwałości, można ją zamienić na niewielki, płaski przedmiot i oglądać do woli”.

Susan Sontag, „O fotografii”

Historia fotografii to historia innowacji. Od czasu, gdy w 1839 roku opublikowano szczegóły wynalazku, który pozwalał na robienie zdjęć na metalowych płytkach (naświetlanie trwało pół godziny!), fotografia nieustannie się rozwija. A wraz z postępem technicznym fotografia tradycyjna została prawie całkowicie zastąpiona przez fotografię cyfrową.

Wydawałoby się, że w XXI wieku nie ma sensu zajmować się fotografią analogową, ale nic bardziej mylnego! Przeżywa ona swoisty renesans, staje się coraz bardziej popularna – szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Coraz więcej celebrytów i influencerów sięga po aparaty analogowe, a w ślad za nimi idą młodzi ludzie, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z tą tradycyjną techniką. A dzięki inicjatywom takim jak Lomography czy The Impossible Project (obecnie: Polaroid) fotografia analogowa stała się o wiele bardziej dostępna.

Filmy (od lewej): 120 mm i 35 mm

Jak zacząć przygodę z analogami? Ja polecam przeszukać strych lub zapytać dziadków – większość z nas ma aparaty radzieckie (Smena, Zenit, Lubitel), które w 99% są dalej sprawne (ach ta dawna technika). Gdy mamy już aparat, musimy kupić odpowiedni film: małoobrazkowy (35mm) albo średnioformatowy (120 mm). Uważam, że o wiele lepiej zaczynać swoją przygodę z aparatem na kliszę 35mm, bo jest ona tańsza i łatwiej dostępna niż 120mm. Aparaty analogowe są o wiele bardziej wymagające w obsłudze – w większości nie mają trybu automatycznego (wyjątkiem są aparaty kompaktowe), więc przed każdym zdjęciem trzeba ustawić ISO, nastawić ostrość, czas naświetlania i przysłonę. Gdy zrobimy już wszystkie zdjęcia, negatyw należy wywołać (oddać go do fotografa albo samemu się z tym zmierzyć) i voilà.

Sprawa ma się inaczej w przypadku aparatów natychmiastowych (Polaroid, InstaxLomo’Instant). Tutaj wystarczy kupić (albo znaleźć w domu) kamerę i wkłady odpowiednie dla danego aparatu. W większości są to aparaty automatyczne – wciśnięcie przycisku spustu migawki powoduje wydrukowanie zdjęcia.

Light leaks na wywołanym negatywie

Papier do zdjęć natychmiastowych jest światłoczuły, pokryty substancjami chemicznymi oraz tuszem. Po wykonaniu zdjęcia fotografia jest wywoływana i wysuwa się z urządzenia.

W myśl ruchu lomograficznego (lomografia), nie bójmy się eksperymentować! Fotografia analogowa daje nam duże pole do popisu w tej kwestii – multiekspozycje, świetlne rozbłyski związane z nieszczelnością aparatu (light leaks), czy fotografowanie na przeterminowanej kliszy. Fotografia nie musi być ona ani ostra, ani prawidłowo naświetlona i wykadrowana, aby mieć wartość artystyczną.

Dlaczego fotografia analogowa? Przede wszystkim uczy pokory, cierpliwości – nad zdjęciem myśli się o wiele dłużej niż w przypadku fotografowania telefonem, aparatem cyfrowym.  Każde zdjęcie to niespodzianka (szczególnie gdy się zapomniało o kliszy i po kilku miesiącach się ją wywoła) – widziany obraz może wyglądać zupełnie inaczej na filmie. Poza tym, zdjęcia mają swój niepowtarzalny klimat, którego nic nie jest w stanie podrobić (nawet cyfrowa obróbka!). Ale przede wszystkim – zdjęcia są „długowieczne”, gdy przypadkiem skasuje nam się dysk, komputer się zepsuje na amen, to mamy pewność, że nie stracimy zdjęć – wywołany negatyw można skanować do woli.

Pozostaje mi tylko życzyć: pomyślnych zdjęć!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

19 + siedem =