Chłopak z gitarą
2 min readLlywan Davis (Oscar Isaac) nieustannie poszukuje. Noclegu, kota, drogi do scenicznej kariery. Bracia Coen przedstawili tydzień z życia muzyka folkowego w sposób prosty, ale niezwykle intrygujący. Cały film zdaje się być pytaniem „Co jest grane, Davis?”
Akcja filmu rozgrywa się w na początku lat sześćdziesiątych. Tytułowy bohater, Llywan Davis w nadziei na wielką karierę występuje w nowojorskich klubach folkowych. Nic jednak nie układa się po jego myśli. Po stracie muzycznego partnera musi radzić sobie na scenie sam. Życie osobiste Davisa również nie jest usłane różami. Nie ma pieniędzy, ani nawet płaszcza na zimę. W poszukiwaniu noclegu snuje się od mieszkania do mieszkania.
Sprawcą największych problemów Davisa jest zazwyczaj on sam. Gmatwa relacje z przyjaciółmi i rodziną. Nie potrafi zbudować długotrwałej więzi z ojcem, przyjaciółmi, czy kobietą. Bezmyślnie wplątuje się w romans z Jean (Carey Mulligan), dziewczyną swojego przyjaciela Jima (Justin Timberlake). Owocem zdrady jest ciąża, którą Llywan traktuje po prostu jak kolejny problem. Najwięcej uwagi muzyk poświęca wciąż gubiącemu się kotu Gorfeinów (Robin Bartlett i Ethan Phillips), u których często sypia.
Plusem dzieła Coenów jest oczywiście muzyka. Folkowe, grane w ciemnych klubach utwory czynią film wyjątkowo klimatycznym. Isaac okazał się nie tylko dobrym aktorem, ale także świetnym wokalistą. Szczególnie ciekawie robi się, gdy wspomaga go Justin Timberlake. Dobrze sprawdził się także subtelny wokal Mulligan.
Obraz obfituje w doskonałe postaci. Żadna z nich nie jest przypadkowa. Nawet jeśli na ekranie pojawia się na krótko lub głównie milczy. Na uznanie zasługuje kreacja Johna Goodmana, który doskonale zagrał uzależnionego i schorowanego jazzmana Ronalda Turnera. Z kolei Garrett Hedlund, w roli Johnny’ego Five’a był wręcz hipnotyzujący.
Joel i Ethan Coen nie tylko wyreżyserowali film, ale także napisali scenariusz. Dialogi okraszone są czarnym humorem, a czasem wręcz bezwzględne. Szczególnie widać to w rozmowach Davisa z Turnerem oraz Jean. Ta ostatnia w jednej z rozmów mówi głównemu bohaterowi: Wszystko, czego się dotkniesz zamienia się w gówno. Jesteś jak debilny brat króla Midasa.
Jedno z najzdolniejszych rodzeństw Hollywood stworzyło obraz, który nie szokuje. Nie jest to jednak zarzut. Słynni bracia ukazali fragment życia, w którym zwyczajnie brak zaskakujących zwrotów akcji. Davis ponosi porażki, dowiaduje się, że zostanie ojcem i przechodzi nad wszystkim do porządku dziennego. Podejmuje próby, ale sam nie liczy na zbyt wiele. Dla widza przypadki głównego bohatera mogą być dobrymi powodami do refleksji. „Co jest grane, Davis?” to kino dla ludzi z otwartymi umysłami. Ci, którzy wolą jasno zakończone historie mogą się rozczarować.