O życiowych wyborach i wędrówkach – spotkanie autorskie z Wojciechem Jagielskim
4 min read
W zeszły piątek, w rumskiej Stacji Kultura odbyło się spotkanie autorskie z jednym z najwybitniejszych europejskich reporterów – Wojciechem Jagielskim. Autor promował swoją nową książkę „Na wschód od zachodu”. Rozmowę z niezwykłym polskim dziennikarzem przeprowadziła Katarzyna Stańczyk, twórczyni portalu „Wokół faktu”.
Wojciech Jagielski – publicysta, dziennikarz, reporter, ale przede wszystkim człowiek pasji i zwolennik poszukiwania siebie w tym trudnym zawodzie. To właśnie z nim mieliśmy okazję spotkać się 29 listopada w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Rumi.
Poruszono zagadnienia związane z jego przeszłością, kiedy zaczynał jako zagraniczny korespondent. Jagielski wspomniał o ogromie obrazów, wrażeń i ludzi, którzy zapisali się w jego pamięci. Nie omieszkał opowiedzieć także o trudzie tej profesji, która jest piękną, ale wymagającą misją i za którą nie do końca tęskni. Dlaczego?
Po pierwsze ze względu na to, że do specjalizacji tej jest potrzebna sprawność fizyczna i werwa, a siłą rzeczy z wiekiem jej poziom spada. Co zadziwiające, Jagielski jest zdania, że im korespondent ma mniejsze doświadczenie w tej dziedzinie, tym dla niego lepiej. Nie działa wówczas automatycznie i nie jest przyzwyczajony do rzeczywistości, która otacza go podczas tragicznych wydarzeń. Ale czy do wojny można się przyzwyczaić? Zapytany o to autor odpowiada, że po pewnym czasie miejsca, do których wyjeżdżał i ich realia stawały się realiami jego samego. Nie sposób jednak w żaden sposób zaakceptować tych realiów jako normalne.
„Dziennikarstwo – brać w całości albo się wycofać.”
O ile zostanie korespondentem zagranicznym nie było do końca decyzją Jagielskiego, a raczej konsekwencją wyboru zawodu dziennikarza w ogóle, o tyle jego pierwsza podróż kierowana była osobistymi motywami. Pisarz pojechał do Indii za kobietą, która później została jego żoną. Kraj ten stał się mu zatem najbliższym ze wszystkich.
„Gdyby Grażyna wyjechała wówczas do Rumi lub Żyrardowa, tam właśnie bym się wybrał” – śmieje się Jagielski.
To właśnie między innymi Indie są tłem opowieści o hippisach włóczykijach, którzy szli pod prąd i chcieli wymknąć się cywilizacji Zachodu. O ich wyborach, motywacjach i samej wędrówce Jagielski pisze w nowej książce „Na wschód od zachodu”. Bohaterami są ludzie, którzy w poszukiwaniu szczęścia na szlaku Afganistan-Pakistan-Nepal-Indie, odkrywają siebie samych i osiągają tylko pozorne poczucie wewnętrznego spokoju. To książka nie tylko o byciu w drodze, ale o niemożliwości ucieczki.
Jagielski nie odczuwa przynależności do żadnego pokolenia. Reprezentuje tylko siebie i swoje doświadczenia osobiste. Nie zaprzecza jednak, że środowisko hippisowskie miało na niego pewien wpływ. Był to wyjątkowy świat, pełen kolorów, wspaniałej muzyki, ale też niezrozumiałych dla niego wówczas zjawisk. Cały ten bunt fascynował go, bo sam nigdy nie miał do niego powodu.
W młodości Jagielski interesował się sportem i to właśnie sylwetka jednego z piłkarzy, George’a Besta, wzbudziła w nim zaciekawienie „dziećmi kwiatami”. Na jednym z festiwali muzycznych w Jarocinie autora zafascynowali ludzie, którzy żyli w kamperze, jeździli na koncerty, widzieli na własne oczy Hendrixa… To w Polsce było w latach 60 i 70 bliskie surrealizmowi.
Reporter wspomina o tym, że kiedy pisze, stara się wcielić w rolę swojego bohatera. Jagielski miał problem z jedną z bohaterek książki, o której opisanie poprosił żonę. „Wiedziałem, że może nastąpić zgrzyt narracyjny, ale myślałem, że to zobrazuje jak trudną do zdefiniowania postacią była Kamal”. Jak się okazało, nic nie zgrzyta, a efekt przewyższył oczekiwania. Grażyna Jagielska jest zatem po części współautorką. Nie zgodziła się jednak na publikację swojego nazwiska na okładce, gdyż pomysł w stu procentach należał do jej męża. Autor wspomniał jednak, jak ważna jest dla niego uczciwość wobec czytelnika, dlatego już na pierwszych stronach książek publikuje wszelkie wyjaśnienia.
„Czytelnik jest inteligentny, a poza tym kłamać jest strach. Dziennikarstwo to zawód zaufania publicznego!”
Literatura faktu różni się od literatury pięknej, ale zabiegi, takie jak opisywanie historii wielu ludzi za pomocą jednego bohatera, są u Jagielskiego powszechne i nie boi się on o tym powiedzieć. „Tu chodzi o wykorzystanie faktów do opowiedzenia historii” – mówi.
Wojciech Jagielski po spotkaniu poświęcił czas na podpisywanie książek i rozmowę z czytelnikami. Odpowiedział m.in. na pytanie o radzenie sobie z powrotem do rzeczywistości po trudnych podróżach. Nigdy nie miał problemów ze snem, a brutalne obrazy nie powracały do niego jako koszmary. Nie zapomniał o tym, co widział, ale wspomnienia nie oddziaływały na niego w zły sposób. Nie wynikało to z cynizmu, ale z silnej psychiki, która jest niezbędna w dziennikarstwie, a u korespondenta w szczególności.
„Wyruszając w podróż, moje ja zostawało we framudze drzwi. Na zewnątrz wychodził dziennikarz”
Między innymi to dzięki uprzejmości Stacji Kultura w Rumi mieliśmy szansę na spotkanie z tym niezwykłym człowiekiem, z autorem niezwykłych historii. Oby jak najwięcej takich wydarzeń!