Dżihad, polityka i mafia, czyli sukces serialu Bodyguard
3 min readOpowieść o powiązaniach ludzi władzy z mafią. Widmo zamachów krążące nad Londynem. Czy trzymającą w napięciu historię da się przedstawić w około 340 minut? Twórcom serialu „Bodyguard” sztuka ta wyszła doskonale!
Wielka Brytania, Londyn. Weteran wojny w Afganistanie ukrywa przed przełożonymi, że cierpi na stres pourazowy. Znajduje zatrudnienie w policji, przy ochronie ważnych dla kraju osób. Jeden wyczyn w pociągu sprawia, że jego życie zmieni się na zawsze. Odtąd, funkcjonariusz David Budd (Richard Madden) nierozerwalnie związany będzie z minister spraw wewnętrznych — Julią Montague (Keeley Hawes). W tle ich historii znajdują się wszystkie plagi współczesnego świata — religijny fanatyzm, mafijne porachunki, inwigilacja i brudna polityczna gra.
„Bodyguard” to miniserial, który bardzo trudno kategoryzować. Na pewno jest dramatem. Na pewno jest również thrillerem politycznym. Na pewno niesie ze sobą wiele wartości i historii, które mogłyby wydarzyć się w XXI wieku. I na pewno wiele z nich się wydarzyło.
Seria, którą oglądać mogą posiadacze BBC One oraz platformy Netflix składa się z sześciu odcinków. Każdy z nich trwa od 56 do 58 minut. W pierwszym odcinku, po krótkim wstępie, w głowie tli się tylko jedna myśl — czy to możliwe, by od pierwszych minut serial mógł trzymać w napięciu? Jedna myśl tli się również, gdy zobaczymy napisy końcowe ostatniej części — to niesamowite, że każda sekunda serialu trzymała mnie w napięciu! Dzieje się tak, ponieważ twórca „Bodyguarda’a”, Jed Mercurio, stworzył dzieło, które opowiada o realiach współczesności. W końcu, w którym wydaniu serwisów informacyjnych nie mówi się o polityce, wojnach, religii i służbach specjalnych?
Serial zyskuje na wartości, gdy przyjrzymy się bliżej postaci Davida Budda, w którego wciela się Richard Madden. W „Bodyguardzie” jest przedstawiony jako przystojny mężczyzna w średnim wieku. Na pierwszy rzut oka wygląda na ułożonego i pracowitego funkcjonariusza, który większość czasu spędza za biurkiem przy tworzeniu raportów. Rzeczywistość jest jednak zdecydowanie inna.
W produkcji zadziwić nas może dobór bohaterów. W obsadzie występuje tylko jedna gwiazda — Richard Madden. Znają go przede wszystkim fani „Gry o tron”, gdzie wciela się w postać Robba Starka. Keeley Hawes współpracowała z Jedem Mercurio w ramach innej serii – „Line of duty”. O pozostałych aktorach nie poczytamy zbyt wiele na polskich portalach branżowych. Nie oznacza to, że nie można ich pochwalić! Nicholas Gleaves, Vincent Franklin i Stuart Bowman, czyli odtwórcy ról czołowych polityków Wielkiej Brytanii, z powodzeniem mogliby wystąpić w pierwszoplanowych rolach „House of Cards” i „The Crown”. Doskonale wcielają się w postacie pełne obłudy i cynizmu, a ich niskie barwy głosu mogą przyprawić o ciarki.
„Bodyguard”, podobnie jak polska „Pułapka”, jest miniserialem składającym się z sześciu odcinków. Richard Madden, w rozmowie z „Daily Mail” przyznał jednak, że trwają rozmowy nad stworzeniem kolejnego sezonu serii. Twórcy doszli do wniosku, że warto skorzystać z tej możliwości, gdy ich dzieło stało się przebojem roku. Dalsze prace nad serialem nie są niczym pewnym. W pracę nad ustaleniem dalszych losów bohaterów zaangażowany jest m.in. Richard Madden. Ma on zdecydować, gdzie widzi swoją postać w kolejnych odcinkach. Jak przyznał, wolałby brać udział w scenach, które są mniej stresujące.
Netflixowy hit to propozycja idealna dla fanów wojny, polityki i Wielkiej Brytanii. Warto obejrzeć serial, by przekonać się, jak naprawdę wygląda brudna gra służb specjalnych i rywalizujących ludzi władzy. Kto wie, może niedługo doczekamy się podobnej produkcji w Polsce? Na pewno, o miano hitu rywalizować będzie serial stworzony na podstawie serii „W kręgach władzy”. Jak informował przed rokiem autor, Remigiusz Mróz, prawa do ekranizacji zostały już sprzedane!