NarciarSKI Zakątek #18 Niemcy zdominowali pucharową rywalizację
6 min readSezon w skokach narciarskich rozkręcił się na dobre. Wykrystalizowała się ścisła czołówka Pucharu Świata, na której czele stoją dwaj wybornie fruwający reprezentanci Niemiec. Weekendy ze skokami w rosyjskim Niżnym Tagile i niemieckim Titisee-Neustadt zapewniły kolejną dawkę lotów na najwyższym poziomie, w czym swój niemały udział mieli reprezentanci Polski.
Karuzela Pucharu Świata w skokach narciarskich trwa w najlepsze. Po listopadowych zawodach w Wiśle i Kuusamo, w zeszły weekend rywalizacja przeniosła się do rosyjskiego Niżnego Tagiłu. Stefan Horngacher zadecydował, że za Ural poleci dokładnie taka sama szóstka zawodników, jaka skakała w Finlandii, czyli: Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Stefan Hula oraz Jakub Wolny. Inne ekipy dokonały co najwyżej kosmetycznych zmian, nie wliczając w to Japończyków. Azjatycki szkoleniowiec wysłał do Rosji rezerwowy zespół, przez co zabrakło przede wszystkim dotychczasowego lidera klasyfikacji generalnej – Junshiro Kobayashiego. Trener Tomoharu Yokokawa odpowiedział zaskoczonym ekspertom, że taki plan powstał przed rozpoczęciem sezonu i mimo kapitalnych występów Kobayashiego, nie było możliwości wycofania się z tego pomysłu.
Na weekend w Niżnym Tagile zaplanowano dwa konkursy indywidualne. Po pierwszej serii sobotnich zawodów na czele znajdował się niespodziewanie Karl Geiger. Niemiec sygnalizował już dobrą formę w bieżącym cyklu, ale jego prowadzenie można było uznać za sensację, podobnie jak czwarte miejsce Gregora Deschwandena ze Szwajcarii. Różnice w czołówce były jednak bardzo małe, w związku z czym druga seria przyniosła przetasowania na najwyższych miejscach.
Najlepiej spisał się Richard Freitag, który po pierwszej próbie zajmował ósmą lokatę, ale w finałowej rundzie pofrunął za rozmiar skoczni i wyprzedził wszystkich rywali. To pierwsza wygrana niemieckiego zawodnika od prawie trzech lat. Freitag o niecały punkt wyprzedził Daniela Andre Tande. Na najniższym stopniu podium stanął rodak Tande – Johann Andre Forfang, autor najdłuższego skoku konkursu (141.5m), nowego rekordu skoczni. Rewelacyjni Geiger i Deschwanden finalnie zakończyli zawody obok siebie – na odpowiednio szóstej i siódmej lokacie. Polscy skoczkowie nie odegrali większej roli w konkursie; najlepszy z nich, Piotr Żyła, zamknął pierwszą dziesiątkę.
Czołówka zawodów: 1. Freitag 2. Tande 3. Forfang 4. Wellinger 4. Kraft 6. Geiger 7. Deschwanden 8. Fettner 9. Semenic 10. Żyła
11. Kubacki 15. Stoch 20. Kot 27. Hula 30. Wolny
Drugi z konkursów potwierdził fantastyczną formę niemieckich zawodników. Freitag znów latał znakomicie, ale tym razem musiał uznać wyższość kolegi z z kadry – Andreasa Wellingera. 22-letni „Welli” pokonał sobotniego triumfatora o prawie pięć punktów. Na trzecim miejscu uplasował się Stefan Kraft. Obrońca Kryształowej Kuli skacze daleko i równo, ale nie ma mowy o deklasacji przeciwników, do czego filigranowy Austriak przyzwyczaił kibiców w drugiej fazie zeszłego sezonu. Najdłuższym skokiem w konkursie (138.5 m) popisał się piąty D.A. Tande, który zapewne walczyłby o zwycięstwo, gdyby nie słaby skok w pierwszej rundzie.
Trochę lepiej niż dzień wcześniej spisali się reprezentanci Polski. Siódmy zawody zakończył Stoch, a „oczko” niżej znalazł się Kot, dla którego to dotychczas najlepszy występ w dość przeciętnie rozpoczętym sezonie. Kibiców in minus zaskoczył za to Hula; najbardziej doświadczony z naszych skoczków nie poradził sobie w trudnych warunkach i nie awansował do finałowej serii. Norwegów zawiódł za to Forfang – rekordzista skoczni skończył konkurs dopiero w połowie drugiej dziesiątki.
Czołówka zawodów: 1. Wellinger 2. Freitag 3. Kraft 4. Eisenbichler 5. Tande 6. Fannemel 7. Stoch 8. Kot 9. Geiger 10. Damjan
16. Żyła 19. Kubacki 26. Wolny 40. Hula
Z Niżnego Tagiłu zawodnicy przenieśli się do niemieckiego Titisee-Neustadt, gdzie mieści się jedna z największych czynnych dużych skoczni narciarskich. Treningi i szczególnie kwalifikacje mogły napawać polskich kibiców optymizmem. W serii kwalifikacyjnej, którą rozegrano wyjątkowo przed wczorajszym konkursem drużynowym, Polacy skakali kapitalnie i wszyscy oprócz Wolnego zakotwiczyli w ścisłej czołówce. Podopieczni Stefana Horngachera potwierdzili wysoką formę w pierwszej serii drużynówki; cała „żelazna” czwórka spisała się na medal, dzięki czemu biało-czerwoni mogli cieszyć się z prowadzenia. Przewaga nad drugimi Norwegami wynosiła ponad trzynaście punktów.
Finałowa runda zagwarantowała wszystkim kibicom fantastyczne emocje. Wprawdzie Norwegowie, głównie za sprawą rewelacyjnej próby Fannemela, doścignęli i wyprzedzili Polaków, lecz różnice punktowe były minimalne. Pomimo znakomitego skoku Kamila Stocha w ostatniej turze, norweski zespół zdołał obronić pierwsze miejsce. Biało-czerwoni przegrali ze Skandynawami o zaledwie 0.8 pkt! Pozostałe reprezentacje, w tym faworyzowani gospodarze, straciły do najlepszej dwójki kilkadziesiąt punktów. Dla Norwegów było to piąte zwycięstwo drużynowe z rzędu.
Wyniki zawodów: 1. Norwegia (Johansson, Tande, Fannemel, Forfang)
2. Polska (Żyła, Kot, Kubacki, Stoch), 3. Niemcy, 4. Słowenia, 5. Austria, 6. Japonia, 7. Finlandia, 8. Szwajcaria 9. Czechy 10. Włochy 11. Rosja
Pasjonujący konkurs drużynowy rozbudził apetyty kibiców przed dzisiejszym indywidualnym. Nie było jednak wiadomo, czy zawody uda się w ogóle przeprowadzić. Sprawdziły się negatywne prognozy, przewidujące porywisty wiatr i silne opady najpierw śniegu, a później deszczu. Organizatorzy najpierw odwołali serię próbną, a później kilka razy przekładali godzinę rozpoczęcia konkursu. W końcu podjęto decyzję, by odbyła się tylko jedna seria. Skoczkowie nie mieli łatwo; choć wiatr zmalał, to dalej wiał w różnych kierunkach i płatał im figle.
Trudne warunki nie były straszne fenomenalnym Freitagowi i Wellingerowi. Niemcy skakali na końcu i osiągnęli najlepsze rezultaty w całej stawce. Zwycięstwo odniósł Freitag, który tego dnia jako jedyny przeskoczył skocznię (145 m), a kiepskie lądowanie nie przeszkodziło mu osiągnąć ponad dwupunktowej przewagi nad kolegą z reprezentacji. Trzecie miejsce zajął D.A. Tande, a więc czołowa trójka klasyfikacji generalnej w identycznej kolejności zameldowała się dziś na podium. Z przytupem do rywalizacji wrócił triumfator zawodów w Wiśle – Junshiro Kobayashi. Japoński skoczek po świetnej próbie uplasował się na czwartej pozycji.
Ze zmiennym szczęściem startowali Polacy. Najlepiej poszło szóstemu Stochowi, który dał sobie radę przy wyjątkowo zmiennych podmuchach wiatru. W drugiej dziesiątce zawody skończyli Kubacki, Hula i Żyła, a trzydziestkę zamknął Jakub Wolny. O wyjątkowym pechu może mówić Maciej Kot; 25-latek stracił równowagę po lądowaniu i niegroźnie upadł, przez co nie zdobył nawet punktu. Prawdopodobną przyczyną upadku był nierówny zeskok. Nie poszczęściło się też choćby znakomitemu w drużynówce Fannemelowi – norweski lotnik skakał w najgorszych warunkach i zajął miejsce pod koniec stawki.
Czołówka zawodów: 1. Freitag 2. Wellinger 3. Tande 4. Kobayashi 5. Johansson 6. Stoch 7. Forfang 8. Schmid 9. Damjan 10. Kasai
Weekend w Tittise-Neustadt może napawać polskich fanów optymizmem. Forma biało-czerwonych wydaje się rosnąć, potrzebna jest jeszcze stabilizacja i próba dotrzymania kroku ścisłej czołówce. W przyszłym tygodniu skoczkowie pojawią się w szwajcarskim Engelbergu, by powalczyć o najwyższe laury po raz ostatni przed świętami Bożego Narodzenia. Czy ktoś będzie w stanie zatrzymać rozpędzonych i fenomenalnych Niemców? Rośnie przewaga Freitaga i Wellingera nad resztą stawki w klasyfikacji generalnej, gdzieś tam na horyzoncie czai się bardzo solidny Tande. Engelberg będzie ostatnim przystankiem przed nadchodzącym Turniejem Czterech Skoczni. Emocje gwarantowane!