Diabelski Pamiętnik #20: Bom dia, Senhor Amorim!
6 min readManchester United znów wraca do punktu wyjścia. Klub opuścił (dobrowolnie czy nie – to już inna sprawa) Erik Ten Hag. Straceńcza misja ratowania drużyny z Old Trafford najprawdopodobniej przypadnie teraz charakternemu Portugalczykowi. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że w środowy wieczór Rúben Amorim prowadził Sporting Lizbona po raz ostatni. Szkoleniowiec zabiera swoje talenty na Wyspy.
Ostrzeżenie: Niniejsza rubryka może zawierać w sobie duże pokłady nadziei i optymizmu. Jej przeczytanie grozi bolesnym rozczarowaniem w przyszłości. Przed lekturą skonsultuj ten pomysł z rodziną i bliskimi.
Ostatni lot Holendra
Drogi Pamiętniczku, wyda Ci się to nieprawdopodobne, ale Erik Ten Hag pożegnał się w poniedziałek z posadą szkoleniowca Manchesteru United. Jeszcze nie opadł kurz po porażce z West Hamem, gdy klub z Old Trafford opublikował oświadczenie w mediach społecznościowych. Człowiek, który w Ajaksie Amsterdam był dominatorem, pożegnał się z Anglią jako przegrany. Zostawia zespół na 14. miejscu w Premier League po wydaniu na transfery ponad 600 milionów Euro!
Club statement: Erik ten Hag.#MUFC
— Manchester United (@ManUtd) October 28, 2024
Jeżeli przecieki są prawdziwe, już po meczu z Fenerbahce Rúben Amorim dostał pierwszy telefon z propozycją zastąpienia Ten Haga. Czerwone Diabły w kiepskim stylu zremisowały z tureckim potentantem i pozostają bez zwycięstwa w Lidze Europy. José Mourinho mógł być zadowolony nawet pomimo czerwonej kartki. Tym, co ostatecznie przesądziło o losach Holendra, była jednak kompromitująca klęska w batalii z West Hamem na London Stadium. Julen Lopetegui zdominował pojedynek zagrożonych szkoleniowców.
United powinno zmiażdżyć Młoty już w pierwszej połowie. Sytuacji było sporo, a najlepszą zmarnował Diogo Dalot. Portugalczyk nie trafił do pustej siatki po minięciu Łukasza Fabiańskiego. Po przerwie gospodarze wyszli na prowadzenie i mimo bramki wyrównującej Casemiro napierali. Wreszcie Michael Oliver dopatrzył się z wozu VAR rzutu karnego. Posadę menedżera Manchesteru opróżnił Jarrod Bowen, wykorzystując jedenastkę. Era Erika Ten Haga dobiegła końca zanim jeszcze ten zdążył się nacieszyć przedłużeniem kontraktu latem.
Niespełnione marzenia
Wiem, drogi Pamiętniczku, że nie lubisz, gdy rozwodzę się nad przeszłością, ale Holender zasługuje przynajmniej na krótkie podsumowanie jego rządów. Nie będzie ono bynajmniej tak krytyczne, jak mogłoby się wydawać. Trener przyniósł ze sobą z Ajaxu wielkie nadzieje i pierwszy sezon miał wręcz aż za dobry. Wygrał Puchar Ligi i skończył rozgrywki Premier League w Top 3. Stylu co prawda nikt mu nie zazdrościł, aczkolwiek trudno było odmówić skuteczności.
Miniona kampania pokazała jednak, co to znaczy być zakładnikiem własnych sukcesów. Kadra przetrzebiona kontuzjami i wirusami pokroju Jadona Sancho nie miała wielkich szans na awans do Ligi Mistrzów. W dodatku Erik zwariował i zaczął głosić wszem i wobec, że oto Czerwone Diabły grają świetnie, ale po prostu mają pecha. Posadę uratował tylko i wyłącznie dzięki zdobyciu Pucharu Anglii. Już wtedy pojawiły się pytania, czy na pewno radzi sobie z presją, tak przytłaczającą na Old Trafford.
Największą wadą Holendra był zbytni pragmatyzm. Jeśli jakieś rozwiązanie działało, nie zmieniał go, dopóki to wystarczało. Jeżeli Diogo Dalot zagrał poprawne zawody na lewej obronie, zostawał tam na kolejne kilka spotkań. Gdy wprowadzony Christian Eriksen notował asysty i bramki, zostawał w składzie mimo spadającej formy. Podobnie rzecz miała się z Marcusem Rashfordem. Przykładów można podać więcej, ale nie kopie się leżącego. Tym bardziej, jeśli widać, że naprawdę zależało mu na tej robocie i porażka boli go pewnie jeszcze mocniej niż wszystkich kibiców.
🚨📸 – Ten Hag was spotted saying his goodbyes at Manchester airport.. 🥹💔 pic.twitter.com/SSRTxyzgDO
— Frank🧠🇵🇹 (fan) (@AmorimEra_) October 28, 2024
Rúben Amorim – powtórka z rozrywki?
Pewnie się ze mną zgodzisz, mój Pamiętniczku, że nowy szkoleniowiec Czerwonych Diabłów staje przed podobnym wyzwaniem, co ustępujący. Przecież Rúben Amorim też musi poskładać rozbity zespół i wygrzebać United z fatalnej pozycji w tabeli. Ogłoszenie jego przyjścia przez Fabrizio Romano dało prawie stuprocentową pewność, że to on zasiądzie za sterami projektu. Szkoda tylko, że włoski dziennikarz nie jest w stanie podać też informacji o skuteczności, jaką osiągnie w tym przedsięwzięciu.
🚨🔴 BREAKING: Manchester United are set to pay €10m exit clause for Rúben Amorim to become new manager, here we go!
Sporting confirm formal communication received from #MUFC for Amorim to be appointed.
Amorim has already said yes to Man Utd proposal and project. pic.twitter.com/v17tR1oqlm
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) October 29, 2024
Podobieństwa między Portugalczykiem, a Holendrem, nie kończą się na podobnym punkcie wyjścia. Obaj trenerzy trafiali na Old Trafford w glorii rewolucjonistów taktycznych i zwolenników ofensywnej, efektownej gry w piłkę. Wygrali też prawie 3/4 meczów w swoich dotychczasowych klubach. Ten Hag zdobywał trofea z Ajaxem, a Amorim przywrócił blask (i okazje do świętowania pucharów) Sportingowi. Główna różnica tkwi w charakterze. Erik to typ chłodnego analityka. Okazuje radość zdawkowo i raczej nie słynie z charyzmy. Z kolei Rúben to wersja premium Gonçalo Feio. Bije od niego pewność siebie, lubi ekscentryczne zachowania. Unika wszakże niepotrzebnych prowokacji, bo ma doświadczenie z czasów bycia piłkarzem.
Od dawna wiadomo, że szatnia United to wyjątkowo nieprzyjazne środowisko. Przekonali się o tym wszyscy menedżerowie, którzy próbowali wejść w buty sir Alexa Fergusona. Portugalczyk dotychczas miał do czynienia z piłkarzami, którzy byli skłonni umierać na boisku za jego wizję gry. Tutaj nie dostanie takiego komfortu, bo tą grupę ludzi trzeba będzie przekonać do swoich metod. Gdy to uczyni, może sprawić, że kibice wreszcie przestaną wspominać czasy legendarnego Szkota i skupią się na świętowaniu nowych sukcesów.
Regencja Van Nistelrooya
W momencie, kiedy Ci to piszę, drogi Pamiętniczku, nie jest jasne, kiedy dokładnie Amorim zasiądzie na ławce trenerskiej Manchesteru. Trwają negocjacje, które powinny skończyć się oficjalnym ogłoszeniem w ciągu najbliższych dni, a być może nawet godzin. Do tego czasu to Ruud Van Nistelrooy będzie pełnił obowiązki pierwszego szkoleniowca. W czwartkowy wieczór poprowadzi drużynę podczas meczu Pucharu Ligi przeciwko Leicester.
On także na 99% pożegna się z klubem, gdy Amorim pojawi się na Old Trafford. Portugalczyk ma bowiem zabrać ze sobą z ojczyzny swoich asystentów. Wydaje się to dobrym ruchem dla obu stron. Holender pokazał już w PSV, że z powodzeniem może pełnić rolę pierwszego szkoleniowca. Nowy trener będzie mógł natomiast liczyć na wsparcie dobrze znanych sobie ludzi. Nawet gdyby negocjacje się przedłużyły, Van Nistelrooy nie powinien mieć większych problemów z zarządzaniem drużyną. Piłkarze i tak będą walczyć o to, by zyskać w oczach przyszłego szefa.
Czy ten sezon da się jeszcze uratować, Pamiętniczku? Mówiąc zupełnie szczerze, nie wiem. Będąc trenerem piłkarskim na pewno nie chciałbym przychodzić teraz na Old Trafford i walczyć z wszystkimi problemami, jakie narastały przez ostatnią dekadę. Tylko wielcy menedżerowie, jak Ferguson czy Jurgen Klopp, są w stanie poradzić sobie z takimi rzeczami. Być może Rúben Amorim też należy do tej kategorii. Już niedługo kibice Manchesteru United na całym świecie przekonają się o tym w praktyce.