18/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Postseason NBA: Ostatnia Zapowiedź 1. Rundy Playoffs

8 min read
Playoffs to czas magików, takich jak Luka

https://www.instagram.com/p/C4BcftYx51A/?img_index=1/ autor: instagram.com/barbwiretape

Playoffs to czas magików, takich jak Luka
https://www.instagram.com/p/C4BcftYx51A/?img_index=1/ autor: instagram.com/barbwiretape

Wszystkie serie Playoffs NBA już trwają! Na swoją zapowiedź, aż do teraz, musiały czekać jeszcze 3 z nich, ale nic straconego. Zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie, do gry wkroczyli ostatni kandydaci w walce o pierścienie mistrzowskie. Wśród nich Luka Doncić po sezonie kalibru MVP, walczący o kolejny tytuł Giannis, a także ekipa młodych wilków z Oklahomy. W żadnym wypadku nie zabraknie wielkich emocji!

Los Angeles Clippers – Dallas Mavericks

Bilans w sezonie regularnym: 2-1 dla Clippers

I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie? To już 3 raz w karierze Luki Doncicia, gdy jego Dallas mierzą się z Clippers. Dotychczasowe 2 pojedynki tych zespołów w erze Słoweńca kończyły się zwycięstwami zespołu z Miasta Aniołów. W obydwu przypadkach na parkiecie wrzało, chociaż głównie po świetnych zagraniach jednych i drugich. Wydaje się, że właśnie w tym roku Mavericks mają najlepszą szansę na odesłanie na wakacje mniej utytułowanej drużyny z Los Angeles. Oczywiście nie oznacza to łatwego zadania dla Teksańczyków. Tym bardziej, że rozpoczęli zmagania od porażki.

Najlepszy zawodnik: Luka Doncić (32.6 PPG, 9.4 RPG, 7.8 APG)

Nie da się ukryć, że jedna z największych europejskich gwiazd NBA ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Na szczęście dla Mavericks, Doncić zwykł motywować się na Playoffs, co może być konieczne przeciwko tak wymagającym rywalom. Dodatkowym smaczkiem w tej rywalizacji będzie przeszłość. We wcześniejszych starciach Clippers lubili wziąć Lukę na celownik, bo czuli, że to od niego zależy cała gra Dallas. Od momentu przyjścia Kyrie Irvinga nieco się to zmieniło, ale to Słoweniec wciąż jest liderem i to jego drużyna.

33 punkty w Game 1 nie wystarczyło do wygranej, co zwiastuje podkręcenie tempa w jego wykonaniu. Doncić nie osiągnął jeszcze swojego sufitu, więc w tej serii powinien mieć kilka większych momentów. Na jego korzyść działa fakt, że w przegranym spotkaniu to nie on zawiódł. Rozgrywający nie musi niczego udowadniać, a przyzwyczajając się do stylu gry Los Angeles, będzie wyglądał tylko lepiej. Największym wyzwaniem Luki powinno być zainspirowanie kolegów do wejścia na wyższy poziom. Jako gracz z dekadą doświadczenia w seniorskiej koszykówce, może to zrobić. Tego wymaga wygrywanie w Playoffs.

Klucze do zwycięstwa

Z uwagi na silne oparcie gry Mavericks na dwóch postaciach, Clippers skupiają się na ograniczeniu ich poczynań. Co prawda Doncić i Irving zdobyli łącznie 64 punkty, ale kosztowało ich to sporo energii. Energii, której nie mogli przeznaczyć na uruchomienie partnerów. Sami zawodnicy LA mają spore możliwości tak z przodu, jak i z tyłu. Mimo kontuzji Kawhi Leonarda, wciąż dysponują siłą ognia (James Harden, Paul George i Iviva Zubac) oraz intensywnością (Russell Westbrook, Terence Mann). Dodając do tego Tyronne’a Lue na ławce trenerskiej, otrzymamy bardzo trudną przeszkodę na drodze każdego zespołu na Zachodzie.

Absolutnie kluczową rolę dla dalszych losów serii w wykonaniu Dallas spełnią nie gwiazdy, a postacie drugoplanowe. W Game 1 3. najlepszym punktującym Mavericks był PJ Washington z zaledwie 11 oczkami na koncie. To za mało, by myśleć o nawiązaniu równej walki z hydrą, jaką są Clippers. Istnieje jednak spora szansa, że podopieczni Jasona Kidda nabiorą wiatru w żagle. Wspomniani Washington czy Tim Hardaway Jr. mogą dać zespołowi o wiele więcej, a w dodatku wciąż nie wiadomo, w jakiej dyspozycji będzie Kawhi. W Teksasie nie powinni narzekać, jeśli problemy oponentów okażą się poważniejsze, niż się wydaje.

Przewidywane pierwsze piątki

Los Angeles:

PG: James Harden

SG: Terence Mann

SF: Paul George

PF: Kawhi Leonard

C: Ivica Zubac

Dallas:

PG: Luka Doncić

SG: Kyrie Irving

SF: Derrick Jones Jr.

PF: PJ Washington

C: Daniel Gafford

Typ: 4-2/4-3 dla Los Angeles Clippers

Milwaukee Bucks – Indiana Pacers

Bilans w sezonie regularnym: 4-1 dla Pacers (łącznie z NBA In-Season Tournament)

Jeszcze parę miesięcy temu kibice Milwaukee mogliby drżeć o wynik 1. Rundy w takiej konfiguracji. Tyrese Haliburton był królem świata, Indiana lała Bucks niemiłosiernie, a Koziołki próbowały odnaleźć się po transferze Damiana Lillarda. Wygląda jednak na to, że mistrzowie z 2021 zdążyli z formą idealnie na Playoffs. Spokojnie wygrali Game 1, a były zawodnik Portland wyglądał najlepiej na boisku. Na nieszczęście dla Pacers, nic nie zapowiada, by byli w stanie nawiązać równorzędną walkę z ekipą z Wisconsin. Na pewno nie w obecnej formie.

Najlepszy zawodnik: Giannis Antetokounmpo (26.6 PPG, 12.0 RPG, 5.2 APG)

Grek skorzystał na przyjściu Lillarda z jednego prostego powodu. To na rozgrywającym spoczęły światła reflektorów i odpowiedzialność za wszelkie niepowodzenia. Giannis wpisał się z chęcią w narrację o tym, że on po prostu daje z siebie wszystko, by wygrywać. Nie oznacza to, że Antetokounmpo rozgrywa słaby sezon. Wciąż jest w Top 3 najlepszych graczy NBA i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Musi tylko stawić czoła przeciwnościom i po raz kolejny poprowadzić swój zespół do zwycięstw. Tylko tyle i aż tyle.

Kolejny z europejskich gwiazdorów najlepszej koszykarskiej ligi świata stanowi bezcenną broń Milwaukee. Jako kotwica w obronie, potrafi też zdobywać świetne cyferki w ataku. Nie bez powodu na przestrzeni 73 meczów, jakie rozegrał w rundzie zasadniczej, notował aż 30 punktów na mecz. Zawsze skupia na sobie uwagę rywali, przez co wszyscy wokół mogą błyszczeć. To ogromna nadzieja dla drużyny z Wisconsin, która musi wypaść fantastycznie, by zagrozić Bostonowi w walce o wygraną w Playoffs na Wschodzie. Na razie leczy uraz, ale powinien wrócić w okolicach Game 3.

Klucze do zwycięstwa

Jedynym kołem ratunkowym, jakie mogą sobie sami rzucić Pacers, będzie ograniczenie do minimum błędów. W Game 1 zawiodła ich skuteczność rzutów trzypunktowych (21.1%), a także słaby współczynnik strat (10.7 na 100 posiadań). Oznacza to, że Bucks mogli rozpocząć wiele własnych akcji po zmarnowanych okazjach Indiany. Zawiódł totalnie Haliburton, który zanotował tylko 9 punktów i 8 asyst. Co prawda Pascal Siakam wystrzelił z 36 oczkami, ale na Bucks trzeba czegoś więcej. Rick Carlisle powinien spędzić sporo czasu nad wymyśleniem odpowiednich usprawnień.

Najlepszą wiadomością dla Milwaukee jest to, że odnieśli zwycięstwo mimo co najwyżej dobrej gry. Nie potrzebowali fajerwerków, więc skupili się na kilku elementach. Brak Giannisa poskutkował sporą ilością ofensywnych zbiórek Indiany (14), ale na przyzwoitym poziomie stały rzuty (47.1 %) i dzielenie się piłką (21 asyst). Pozwala to myśleć o rozwinięciu skrzydeł w dalszych etapach Playoffs, gdzie oprócz gwiazdorskich wyczynów przydadzą się wypracowane schematy. Cieszy także dyspozycja Damiana Lillarda, który wszystkie swoje 35 oczek zdobył w 1. połowie. Potem już nawet nie musiał się starać, bo przewaga była ogromna.

Przewidywane pierwsze piątki

Milwaukee:

PG: Damian Lillard

SG: Patrick Beverley

SF: Khris Middleton

PF: Giannis Antetokounmpo / Bobby Portis

C: Brook Lopez

Indiana:

PG: Tyrese Haliburton

SG: Andrew Nembhard

SF: Aaron Nesmith

PF: Pascal Siakam

C: Myles Turner

Typ: 4-0/4-1 dla Milwaukee Bucks

Oklahoma City Thunder – New Orleans Pelicans

Bilans w sezonie regularnym: 2-1 dla Thunder

Jeden z pierwszych przypadków tych Playoffs, gdzie spora część emocji ucieka przez kontuzję. Zion Williamson, czyli największa gwiazda Pelicans, może zapewniać, że jego powrót w tym postseason jest realny, ale to tylko zaklinanie rzeczywistości. Thunder stają zatem przed wymarzonym wyzwaniem. Wygląda na to, że jako 3. najmłodszy zespół w NBA, prawdziwy chrzest bojowy przejdą dopiero w Półfinale Konferencji. Mimo wszystko New Orleans dołożą wszelkich starań, by uprzykrzyć życie młokosom.

Najlepszy zawodnik: Shai Gilgeous-Alexander (16.0 PPG, 4.2 RPG, 3.7 APG)

Zupełnie niespodziewanie wdrapał się do czołowej trójki wyścigu po MVP za sezon regularny. Pod jego wodzą OKC osiągnęli coś, o czym tak niedoświadczone drużyny nie mają prawa marzyć. Kosztem mistrzów z Denver i czarnego konia z Minnesoty, wywalczyli 1. miejsce Konferencji Zachodniej. Nie czyni to z nich automatycznych kandydatów do wizyty w Finałach, ale dobre rozstawienie z pewnością będzie atutem w walce o przedłużenie tej kampanii. Shai to centralny element tej układanki, która już wkrótce może rozstawiać całą NBA na prawo i lewo.

Młody rozgrywający po raz pierwszy wchodzi w Playoffs jako absolutny lider swojego zespołu. Dotychczas albo był jednym z wielu (w Clippers), albo nie miał wystarczającego doświadczenia (przygoda w Bańce w czasie pandemii). Brak ogłady mu jednak nie grozi, bo od 3 lat to właśnie on rządzi i dzieli w Thunder. Już w Game 1 pokazał pewność siebie, a dowodem na to jest 28 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. W dodatku Gilgeous-Alexander był odpowiedzialny za 2 ostatnie trafienia OKC, w tym za fenomenalnego game-winnera. Już teraz udowadnia, że można na nim polegać.

Klucze do zwycięstwa

Pod nieobecność największej gwiazdy, odpowiedzialność za wyniki rozkłada się na kolegów Ziona. Szkoda tylko, że wcale nie jest tu mowa o tych, którzy powinni ją przejmować. Brandon Ingram (12 punktów) i Jonas Valanciunas (13 oczek) zawiedli w pierwszym meczu i zagrali sporo poniżej swojego poziomu. Tym, co cieszy, może być fakt, że inicjatywę przejęli inni. CJ McCollum i Trey Murphy nadrobili za kolegów. Głębia składu Pels to ich najlepsza broń w starciu z żywiołowymi Thunder. Zbiórki i obrona już teraz są na swoim miejscu, a gdy dojdzie do tego skuteczność, to 92 punkty z Game 1 pozostaną dalece najgorszym rezultatem Nowego Orleanu.

Podobnie rzecz ma się w Oklahomie. Przed porażką uratował ich oczywiście genialny Shai, ale jest sporo do poprawy. 13 strat (przy 14 Pelicans) to stanowczo zbyt dużo w Playoffs, podobnie jak liczba zbiórek w ataku rywali (18 do 8 na korzyść New Orleans). Thunder nie przejęli inicjatywy na tyle, ile mogli, co poskutkowało nerwową końcówką. Na ich szczęście mają pole do nauki, ale jakiekolwiek sukcesy rywali mogą odebrać im pewność siebie. Nie powinni spuszczać nogi z gazu aż do samego końca.

Przewidywane pierwsze piątki

Oklahoma:

PG: Shai Gilgeous-Alexander

SG: Josh Giddey

SF: Luguentz Dort

PF: Jalen Williams

C: Chet Holmgren

New Orleans:

PG: CJ McCollum

SG: Brandon Ingram

SF: Trey Murphy

PF: Herbert Jones

C: Jonas Valanciunas

Typ: 4-1/4-2 dla Oklahoma City Thunder

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

18 − 9 =