Arsenal pokonuje Chelsea w derbach Londynu!

Fot. Twitter.com/arsenal

Podczas minionej kolejki Premier League działo się bardzo wiele. Nie zabrakło w niej hitowych spotkań, a jednym z nich było starcie Chelsea oraz Arsenalu. Ostatecznie to Kanonierzy okazali się lepsi w derbach Londynu.

Kompletna dominacja

Spotkanie zapowiadało się niezwykle ciekawie. Chelsea pod kierownictwem nowego trenera Grahama Pottera gościło na Stamford Bridge miastowego rywala, który na poważnie bierze udział w wyścigu o mistrzostwo kraju. Wydawać by się mogło, że obie drużyny dadzą nam popis wspaniałych piłkarskich umiejętności. Tak się jednak nie stało i fajerwerki widzieliśmy tylko z jednej strony.

Arsenal był drużyną zdecydowanie lepiej ustawioną i bardziej zmotywowaną od The Blues. Podopieczni Mikela Artety znacząco przeważali przez pełne 90 minut i nie pozwalali gospodarzom zbyt często dojść do akcji ofensywnych. W pierwszej połowie kompletnie zdominowali rywala, ale nie udało im się strzelić gola. Do przerwy na Stamford Bridge utrzymywał się wynik remisowy i obie drużyny musiały przemyśleć, co można poprawić w następnej części spotkania.

Okazało się, że przerwę lepiej wykorzystali przyjezdni. Chelsea dobrze broniła się do okolic 60. minuty. Wtedy błąd popełnił Thiago Silva, którego skutkiem był rzut rożny dla Kanonierów. Bukayo Saka sprytnie dośrodkował piłkę w pole karne, a ta później ominęła kilku graczy Chelsea i trafiła do Gabriela Magalhãesa, który z bliskiej odległości umieścił ją w siatce.

Po bramce Chelsea przeprowadziła szereg zmian w składzie jednak nie umożliwiło im to odrobienie strat. Na boisku najpierw pojawili się m.in. Conor Gallagher oraz Armando Broja. Dwójka wychowanków stołecznego klubu zbyt często nie mogła się jednak wykazać, ponieważ dalej to Arsenal był stroną dominującą. Zawodnikom trenera Artety najzwyczajniej w świecie chciało się bardziej i ostatecznie odnieśli jak najbardziej zasłużone zwycięstwo. Kanonierzy nie pozostawiają złudzeń i przekazują wiadomość o tym, że na poważnie walczą w tym sezonie o mistrzostwo, które wydaje się coraz bardziej prawdopodobne.

Mundial jest dla Chelsea jak zbawienie

Graham Potter nie pracuje w Chelsea długo, a zdaje się, że ma już do zażegnania pierwszy kryzys. Chelsea nie potrafiła żadnego z ostatnich czterech spotkań w Premier League. The Blues zdobyli w nich jedynie dwa na dwanaście możliwych punktów i wypadli z czołowej czwórki w tabeli. Na szczęście dla stołecznej drużyny rywale nie zwiększyli dystansu. Manchester United sensacyjnie przegrał z Aston Villą, a Tottenham nie zdołał wywalczyć choćby punktu w rywalizacji z Liverpoolem.

Głównym problemem w szeregach Chelsea są urazy. Grono kontuzjowanych zawodników co rusz się powiększa, a co najgorsze nie są to piłkarze rezerwowi. Wręcz przeciwnie. Wiemy już, że na dłużej wypadli Reece James, N’Golo Kante, Wesley Fofana oraz Ben Chilwell. Są to głośne nazwiska, które świadczą o sile ekipy Grahama Pottera. Ten jednak musi sobie radzić na razie bez nich i nie wychodzi mu to najlepiej.

Sytuacji nie poprawiają też inne kontuzje. Mateo Kovacić zmaga się z powracającymi urazami, a z gry wypadł również Kepa Arrizabalaga. O ile Chorwat powoli wraca na boisko, to wiemy już, że hiszpańskiego bramkarza nie zobaczymy w koszulce Chelsea przynajmniej do mundialu. Mistrzostwa Świata w Katarze wydają się więc dla męczonej przez urazy Chelsea zbawienne. Sam mówi o tym trener londyńskiej drużyny.

Tak, to (mundial przyp. red.) nam pomoże. Wróci dwójka bądź trójka naszych kluczowych piłkarzy, a niektórzy będą bardzo bliscy powrotu. Nasza gra została mocno zachwiana przez napięty terminarz i kontuzje kluczowych graczy. Musimy sobie z tym radzić i skupić się na poprawie obecnej drużyny. Jak widzisz po dzisiaj – jest dużo pracy do zrobienia.

Arteta 2:0 Aubameyang

Dość ciekawym wątkiem pobocznym było ponowne spotkanie Pierre-Emerick Aubameyanga oraz Mikela Artety. Dość powszechnie znane jest to, że obaj panowie zakończyli swoją współpracę w dość słabych relacjach. Hiszpański szkoleniowiec miał mnóstwo zarzutów co do etyki pracy Gabończyka oraz jego nastawienia do treningów. Ostatecznie skończył się na tym, że napastnik bezpłatnie zasilił FC Barcelonę, a Arteta pozbył się problemowego piłkarza. Temat był tak elektryzujący, że został nawet użyty do promowania hitowego meczu.

Dodatkowo jeden z dziennikarzy obecnych na stadionie przekazał w mediach społecznościowych informację o tym, że napastnik umieścił za jedną z bramek maskę Spider-Mana. Piłkarz zrobił to oczywiście w celu celebrowania potencjalnego trafienia. Dla objaśnienia Gabończyk znany jest z ubierania masek superbohaterów po strzelonych bramkach. Robił to już wcześniej w Borussii Dortmund oraz Arsenalu.

Ostatecznie został bardzo dobrze przypilnowany przez rywali i nie udało mu się trafić do siatki. Nie był nawet tego blisko, ponieważ The Blues przez całe 90 minut oddali tylko jeden celny strzał na bramkę. Jest to wynik zawstydzający, szczególnie że piłkarze Grahama Pottera grali na własnym stadionie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 + dziesięć =