Verstappen wygrywa Grand Prix USA. Red Bull mistrzem świata konstruktorów po 9 latach!
5 min readMax Verstappen był najlepszym zawodnikiem podczas Grand Prix USA. Jest to już jego trzynasta wygrana w tym roku, przez co zrównał się z rekordem zwycięstw w jednym sezonie ustanowionym przez Sebastiana Vettela oraz Michaela Schumachera. Podium uzupełnili Lewis Hamilton oraz Charles Leclerc.
Kilku zawodników podchodziło do tego wyścigu z karami przesunięcia na starcie za wymianę silnika. W tej grupie byli m.in. Charles Leclerc oraz Sergio Perez, którzy startowali z odpowiednio 12 i 9. pozycji. Sam początek świetnie ułożył się dla Maxa Verstappena, który już na pierwszych metrach wyprzedził zdobywcę pole position Carlosa Sainza. To nie było jednak jedyne zmartwienie Hiszpana. W pierwszym zakręcie został uderzony w bok przez George’a Russella, zawodnik Ferrari zjechał do boksu i wycofał się z wyścigu. Brytyjczyk za ten incydent otrzymał karę 5-sekund. Problemy dosięgły również Sergio Pereza. W zakręcie numer 9 Meksykanin uderzył w Valtteriego Bottasa i stracił prawą lotkę. Pomimo to prezentował bardzo dobre tempo i po jego czasach okrążeń nie było widać, by miał jakieś uszkodzenia. Dobry początek zaliczyły również Astony Martiny — oba długo plasowały się na 5. oraz 6. miejscu. Szybki progres zaliczyli również Leclerc z Perezem, którzy nie mieli większych trudności z przebiciem się na czoło stawki.
Na 11. okrążeniu pierwsi kierowcy, którzy ruszali na oponach pośrednich, zaczęli zjeżdżać do alei serwisowej po twarde ogumienie. Na torze Circuit of the Americas mamy do czynienia z dość dużą degradacją opon, przez co trudno jest dobrze zadbać o ich stan. Liderzy w boksach zameldowali się na 13. oraz 14. kółku. Dwa okrążenia później Bottas obrócił swój bolid w zakręcie numer 20 i wpadł w pułapkę żwirową, z której nie mógł się wydostać. To oznaczało wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Wielu zawodników skorzystało z okazji i odwiedziło swoich mechaników, w tym Leclerc, który dzięki temu zyskał parę pozycji. Na 22. okrążeniu mieliśmy restart wyścigu i jednocześnie potężny incydent z udziałem Fernando Alonso oraz Lance’a Strolla.
Kanadyjczyk zbyt późno spojrzał w lewe lusterko i zjechał do lewej strony toru w momencie kiedy Hiszpan nie miał już czasu na reakcję. Alonso zahaczył o tylne koło Strolla, podbiło przód jego bolidu w powietrze, a następnie uderzył jeszcze w barierę. Szczęśliwie był w stanie kontynuować jazdę i zjechał do boksu po nowe przednie skrzydło. Dla Strolla był to koniec wyścigu, odpadło mu lewe tylne koło, w które właśnie Alonso uderzył. Naturalnie na tor po raz kolejny wyjechał samochód bezpieczeństwa.
Na 30. okrążeniu, już po restarcie wyścigu, świetnym atakiem na Perezie popisał się Leclerc. Monakijczyk wyskoczył zza pleców Meksykanina na dohamowaniu do zakrętu 11. i od wewnętrznej wcisnął się przed kierowcę Red Bulla. Była to walka o 3. pozycję, a przypominam, iż obaj panowie startowali z nieco dalszych miejsc po karach. Po tym pojedynku sytuacja na torze się nieco się uspokoiła, działo się za to w alei serwisowej. Na 35. okrążeniu Hamilton zjechał po raz drugi, chcąc podciąć lidera wyścigu Verstappena. Ten w boksie pojawił się kółko później, lecz jego mechanicy mieli problem z przykręceniem lewej przedniej opony i tym samym cały pit-stop trwał 11 sekund. Po tych postojach mieliśmy układ Hamilton — Leclerc — Verstappen z Vettelem na czele, który musiał jeszcze drugi raz zjechać do boksów. Kierowca Red Bulla oraz Ferrari jechali tuż obok siebie z początkową stratą 7 sekund do Mercedesa, lecz obaj szybko ją odrabiali.
W międzyczasie na 39. okrążeniu zjechał Perez, który również miał problemy z postojem! Ponownie chodziło o lewą przednią oponę. Równo ze zmianą ogumienia Meksykanina, Verstappen zaatakował na pierwszym zakręcie Leclerca, ale ten świetnie się obronił. Niestety tyle szczęścia nie miał w zakręcie 11., gdzie Holender przeprowadził kolejną próbę, tym razem udaną i awansował na 3. miejsce. Na 41. kółku Hamilton bez większych problemów wyprzedził Vettela w pierwszym zakręcie i objął prowadzenie w wyścigu. Chwilę później Niemiec zjechał na drugi postój i znowu mechanicy mieli problem z lewą przednią oponą. Tym razem nie dało się jej zdjąć, stąd cała wizyta w boksie trwała 17 sekund.
Końcówka wyścigu to świetne pojedynki między kilkoma kierowcami. Przede wszystkim wyróżniała się walka o prowadzenie pomiędzy Hamiltonem a Verstappenem. Do ostatecznego ataku doszło na 50. okrążeniu, Holender w zakręcie 11. znalazł się przed Brytyjczykiem i momentalnie odskoczył od rywala. W czołówce do końca wyścigu już nic się nie zmieniło, lecz tuż za podium było bardzo ciekawie. Vettel, pomimo tragicznego postoju, był w stanie powrócić na 7. miejsce, a to m.in. za sprawą kapitalnej walki z Magnussenem w zakrętach 16-17-18 na ostatnim okrążeniu. Niemiec rzutem na taśmę znalazł się przed Duńczykiem. Świetnie zaprezentował się również Alonso, który pomimo potężnego wypadku ze Strollem, jechał dobrym tempem i walczył z rywalami. Udało się mu się nawet powrócić na 7. miejsce, ale pewne wątpliwości miała ekipa Haasa. Złożyła protest na bolid, którym Hiszpan ścigał się po wypadku. Twierdzili, że był zbyt uszkodzony i stwarzał zagrożenie. Sędziowie przyznali rację amerykańskiej stajni i Alonso otrzymał bardzo bolesną karę 30-sekund, a tym samym wyleciał z hukiem z punktowanej dziesiątki. Na tym zyskał Esteban Ocon, który na metę wjechał 10.
Wyścig zwyciężył Verstappen, przed Hamiltonem i Leclerkiem, który ukończył wyżej od Pereza, mimo startu o 4 pola niżej. Red Bull został również mistrzem konstruktorów po raz pierwszy od 2013 roku, więc Holender może świętować podwójny tytuł w tym roku! Wyścig sam w sobie był naprawdę interesujący, a wyjazd samochodu bezpieczeństwa jeszcze bardziej podkręcił emocje. Świetne pojedynki czołowej trójki, wielki powrót Vettela, kapitalna jazda Alonso, Magnussen jako jedyny z całej stawki pojechał na jeden postój — działo się aż nadto!
Kolejny wyścig już w ten weekend. Grand Prix Meksyku będzie trzecią od końca rundą obecnego sezonu Formuły 1.
Zdjęcia z tekstu zostały usunięte z przyczyn niezależnych od autora publikacji.