Wolność polskiej prasy spada, ale nikt o tym nie mówi
2 min readWystarczyło 7 lat, abyśmy z 18 miejsca w rankingu państw z największą wolnością prasy spadli na 66. Co się stało?
„Tłumienie niezależnych mediów przyczynia się do ostrej polaryzacji w »nieliberalnych demokracjach«, takich jak Polska, gdzie władze skonsolidowały swoją kontrolę nad publicznymi mediami i swoją strategię »repolonizacji« prywatnych mediów”. – czytamy uzasadnienie twórców rankingu.
To prawda, że ubiegły rok nie sprzyjał wolności polskich mediów. Mieliśmy lex TVN i przejęcie firmy Polska Press przez państwowy Orlen. Każdy słyszał o wydarzeniach na polsko-białoruskiej granicy, ale na pewno nie od niezależnych dziennikarzy, którzy nie otrzymali zgody na relacjonowanie zdarzenia u źródła. Do tego dodajmy inicjatywę opodatkowania wpływów reklamowych, mającą uderzyć w niezależne media, a będziemy mieć wystarczający podgląd na to, jak rząd kontynuuje utrudnianie pracy przedstawicielom prasy.
Zrobiło się tego tak wiele, że przestaje nas to dziwić. W ten sposób tendencję spadkową utrzymujemy już 7 rok z rzędu. Zaczynając od 18 miejsca w roku 2015, w następnych latach zajmowaliśmy kolejno miejsce: 47, 54, 58, 59, 62, 64, aż w końcu 66. Kiedy powiemy stop?
„Choć Polska ma zróżnicowany krajobraz medialny, świadomość społeczna w zakresie wolności prasy pozostaje słaba. Po przekształceniu mediów publicznych w narzędzia propagandy rząd wielokrotnie podejmował próby zmiany linii redakcyjnej mediów prywatnych i kontrolowania informacji na tematy drażliwe” – donoszą Reporterzy bez Granic.
Atak na wolność prasy to atak na demokrację. Musimy pamiętać, że dostęp do rzetelnych informacji to coś, do czego mamy prawo i co nam się należy. Po to mamy wolność słowa, aby szerzyć świadomość i zgłaszać sprzeciw. Mówmy o tym głośno.