Shalom Polin! Shalom Gdańsk!
4 min readPo ponad dwuletniej przerwie Gdański Festiwal Kultury Żydowskiej „Shalom Polin” powrócił na eventową mapę Trójmiasta. To już 7. raz, kiedy udało się zorganizować trzydniowe wydarzenie.
W dniach 1-3 kwietnia na auli Wydziału Filologicznego na Uniwersytecie Gdańskim odbył się szereg paneli związanych zarówno z minioną, jak i współczesną kulturą żydowską. Program zawierał segmenty kulinarne, wykłady, minikursy, spotkania autorskie i pokazy filmowe. Pierwszego dnia odbył się wykład dotyczący Żydów w Wolnym Mieście Gdańsku prowadzony przez doktora Krzysztofa Ulanowskiego, spotkanie z artystką tworzącą w języku Jidysz – Marią Ka, krótka prelekcja o współczesnej kuchni Izraela (połączona z degustacją przygotowaną przez właścicieli restauracji JAFFA eat&drink) oraz pokaz filmu dokumentalnego „Miłość w czasach zagłady”. Kolejny dzień obfitował w jeszcze więcej wydarzeń. Rozpoczął się warsztatami kulinarnymi, na których przygotowywano placki ziemniaczane, a następnie językowymi, na których uczestnicy, dzięki Marii Ka Kawskiej, poznali podstawy języka Jidysz. Kolejno odbyły się zaplanowane dwa bloki filmowe: krótkich form z Warsaw Jewish Festival i pokaz „Dowodu Tożsamości”.
Ważnym elementem festiwalu Shalom Polin były spotkania autorskie. Pierwsze z nich odbyło się z reportażystką Patrycją Dołowy i dotyczyło książki „Skarby. Poszukiwacze i strażnicy żydowskiej pamięci”. Jak i poprzednio dzień na Wydziale Filologicznym zakończył seans filmowy produkcji „Mam na imię Sara”, który dodatkowo uświetniło spotkanie z odtwórczynią głównej roli, Zuzanną Surowy. Organizatorzy festiwalu zadbali o to, aby ostatni dzień wypełniony był po brzegi. Jako pierwszy na tapet został wzięty alfabet hebrajski, z którego warsztaty poprowadziła Doktor Martyna Wielewska-Baka. Po nim nastąpiła druga część przeglądu produkcji z Warsaw Jewish Festival. O współczesnej literaturze Izraela opowiadała założycielka Żydoteki – Ula Rybicka. Pozostając w tematyce książek, jako kolejne spotkanie zaplanowano rozmowę z Rafałem Hetmanem – autorem reportażu „Izbica, Izbica”. Ostatni z wykładów przeprowadziła doktor Martyna Wielewska-Baka i dotyczył on kina Izraela, dokładniej konfliktu na Bliskim Wschodzie. Trzeci dzień festiwalu Shalom Polin zakończyły dwa bloki filmowe: „Pustynne jabłka” i „Zero Motywacji”.
Trzeba przyznać, że mieszkańcy Trójmiasta wykazali zainteresowanie wydarzeniem. Niestety, większość z osób, które przychodziły na poszczególne bloki to osoby w mocno podeszłym wieku. Oddaje to dzisiejsze realia – osoby młode nie doceniają potencjału i bogactwa kultury żydowskiej. Kojarzona jest ona bowiem tylko z zagładą, czasami II Wojny Światowej. Młodzi ludzie, których w żaden sposób nie należy obwiniać, nie mają przekrojowej świadomości na ten temat. Wciąż wymarłe jest poczucie integralności, a powinno być ogromne, biorąc pod uwagę wpływ Żydów na historię, kulturę i naukę w Polsce. Wydarzenia, takie jak Shalom Polin. są zdecydowanie pierwszym i fundamentalnym krokiem, by zaczęło ono kiełkować. Pamięć, a także pielęgnowanie współczesnej tradycji, to zasadniczo rzecz, którą winni jesteśmy przede wszystkim ocalałym. Tak, nie ofiarom, a ocalałym. To oni, mimo traumy, ogromnego ciężaru i wyrzutów sumienia zdecydowali się zawalczyć o swoją tożsamość. Można nie zgadzać się ze współczesną polityką państwa Izrael, można nie popierać niektórych rozwiązań. Można też opozycyjnie wydobyć się z pewnej bańki narracyjnej, gdzie Żyd postrzegany jest jako ofiara. Zbliża się rocznica powstania w getcie warszawskim. Na język ciśnie się jedno słowo – bohaterstwo. Bohaterstwem jest także odbudowanie kultury ze zgliszczy, przypominanie tego, co miało zostać wymazane z historii.
Polacy kochają powoływać się na idealistyczny honor. Niech więc płynie w ich żyłach, zgodnie z tym, co głoszą. Niech pamiętają. Niech dbają. Niech doceniają różnorodność. Żywię głęboką nadzieję, że kolejne edycje festiwalu zgromadzą więcej osób, że zobaczę studentów, licealistów, że na panele dostosowane wiekowo przyjdą rodziny z dziećmi. W tym roku w Gdańsku gościliśmy ogromną liczbę specjalistów z różnych dziedzin. Na wiele spraw można było otworzyć oczy. Szczere wyrazy uznania należą się organizatorom, którzy zadbali nie tylko o profesjonalny przebieg spotkań, ale także przyjazną i ciepłą atmosferę. Kto był, powie: „więcej”. Kto nie był, niech żałuje i obieca poprawę!