,,Nieważne skąd pochodzisz, ważne dokąd zmierzasz” – wywiad z Marcinem Czarneckim, absolwentem TFLF

Nov 11th | Supreme Court in the Fall-ing light, prywatne zdjęcie Marcina Czarneckiego

Transatlantic Future Leaders Forum (TFLF), czyli program stażowy dający szanse polskim studentom na odbycie praktyki w biurach parlamentarnych USA i Wielkiej Brytanii oraz poznać świat biznesu na dwóch kontynentach. Stypendyści spędzą dwa miesiące w biurze wybranego parlamentarzysty w Waszyngtonie lub Londynie. Udział w programie jest bezpłatny i daje możliwość kwalifikacji bez względu na kierunek studiów czy miejsce zamieszkania. Największe szanse mają osoby, które są ciekawe świata, zaangażowane społecznie, osiągają wysokie wyniki w nauce, a ich znajomość języka angielskiego jest na poziomie komunikatywnym.

 

Dziś o TFLF opowie nam Marcin Czarnecki, absolwent 5 edycji programu. Poza doświadczeniami stażowymi Marcin ma ich cały bagaż z życia prywatnego, co podczas rozmowy z nim naprawdę inspiruje i motywuje. W swojej teczce posiada dwa dyplomy potwierdzające ukończenie dwóch kierunków magisterskich: Analityka Danych – Big Data w SGH w Warszawie i podwójny dyplom z International Management w SGH i Wirtschaftsuniversität w Wiedniu. Jak sam tłumaczy: ,,to takie połączenie twardych umiejętności z miękkimi – pierwszy nauczył mnie, jak myśleć logicznie, a drugi jak przekazywać tę logikę innym.”

Pochodzi z Łodzi, choć jeszcze chwila i jego codziennością staną się francuskie Alpy, ze względu na pracę w Chamonix. Miłośnik sportu i słowa pisanego. Zainteresowanych tematyką zachęca do obejrzenia swojego TEDx-a nt. rymów w hiphopie!

 

Dec 7th | Former F-35 pilot and the TFLF Team, prywatne zdjęcie Marcina Czarneckiego

Bardzo dziękuję, że znalazłeś czas na rozmowę. Chciałabym, abyśmy porozmawiali o Twojej przygodzie w USA, czyli o doświadczeniach związanych z TFLF. Skąd pomysł i chęci na udział w programie?

Zarówno akademicko, jak i zawodowo, szedłem do tej pory dość szeroko, więc i na to doświadczenie byłem otwarty. Zawsze interesowałem się sprawami międzynarodowymi, więc ten wymiar też był dla mnie bardzo ciekawy.

Sam staż w Kongresie dla niemal każdego stanowiłby ogromną naukę. Mamy okazję obserwować od środka politykę na najwyższym szczeblu, poćwiczyć język angielski i wypowiadanie się w środowisku profesjonalnym, porozmawiać z politykami i wyborcami, wziąć udział w rozmaitych spotkaniach i poznać procesy legislacyjne i biznesowe od podszewki. Niewiele jest staży, które oferują podobny zakres doświadczeń. Mało tego, praktycznie jedynymi pracownikami Kongresu spoza USA byliśmy my!

 

Możliwość udziału w programie oferuje szeroką gamę doświadczeń, co pewnie tak jak i Ciebie, przyciągnęło też innych. Zakwalifikowałeś się za pierwszym razem, czy dopiero po kilku próbach?

Raczej to drugie! Za pierwszym podejściem nie przeszedłem przez pierwszy etap, za drugim zakwalifikowałem się do programu, który niestety pokrzyżowała pandemia. Stąd musiałem wziąć udział także w trzeciej rekrutacji.

W ujęciu statystycznym to jednak dość typowa sytuacja. Do programu zgłasza się bardzo wiele utalentowanych osób, miejsc jest około dziesięć, stąd nie jest tak łatwo się dostać. Niemniej fakt aplikowania po raz drugi pomaga, pokazujemy w ten sposób rzeczywiste zainteresowanie stażem, a i trochę pokory  w życiu się przydaje, więc na pewno warto aplikować. Do odważnych świat należy!

 

Nov 21st| Sky is the… Lighthouse in Miami, prywatne zdjęcie Marcina Czarneckiego

Do odważnych i do cierpliwych! Trzecia rekrutacja przyniosła wyczekiwany sukces. Jakie uczucia się pojawiły, gdy dotarła do Ciebie ta informacja?

Kiedy dowiedziałem się, że w końcu pojadę, poczułem wielką ulgę! Przede wszystkim przez efekt zaangażowania, o którym pisał Robert Cialdini, sprawia, że im więcej czasu musimy na daną czynność przeznaczyć, tym bardziej doceniamy jej końcowy rezultat. A ja trochę musiałem na tę przygodę poczekać.

W końcu jak to stare przysłowie mówi ,,Najlepiej smakuje, co się zapracuje”. Ile czasu trwał staż, czy pandemia zmieniła jego termin lub pojawiły się inne nieudogodnienia?

Zwykle staż trwa nieco ponad dwa miesiące i odbywa się zazwyczaj od sierpnia do października. Szczęśliwie, jesienią 2021 roku, mnie i ośmiorgu pozostałym kolegom i koleżankom udało się zmieścić wyjazd jeszcze w tamtym roku.

 

Skoro przygody z rekrutacją za nami, jak wyglądały Twoje przygotowania do wyjazdu?

Przed wyjazdem regularnie czytałem artykuły nt. aktualnej polityki USA. Ze swojej strony mogę polecić newsletter WakeUpToPolitics i stronę FiveThirtyEight.

Poza tym trzeba było dopiąć kilka formalności wizowych, ale to normalna procedura przy tego typu wyjazdach.

Formalności to zazwyczaj główny czynnik stresu przy takich wyjazdach. Jakie emocje towarzyszyły Ci przed samym wyjazdem? Pojawił się stres czy ogromna ekscytacja?

Oczywiście bardzo cieszyłem się na wyjazd do Stanów. Podchodziłem do tego z uśmiechem i pokorą, jadąc tam jako junior na Olimpiadę – „po naukę”. Mały stresik był, wszak Kongres USA kojarzy nam się z pracowitymi panami w garniturach czy kontrowersyjnymi obrazkami rodem z „House of Cards”. Rozmowy z absolwentami programu i pozostałymi stażystami pomogły rozwiać wątpliwości co do moich wyobrażeń nt. stażu i sprawiły, że walizka z uśmiechem spakowała się sama.

 

Myślę, że spokój i przede wszystkim zaczerpnięcie wiedzy od absolwentów programu to połowa sukcesu, aby poradzić sobie z gonitwą myśli przed wyjazdem. Jakich rad udzieliłbyś kandydującym na staż?

Dotychczasowi uczestnicy TFLF byli między 20 a 26 rokiem życia, pochodzili z różnych miast i studiowali na rozmaitych uczelniach, polskich i europejskich. Bierzemy poprawkę na to, że młodsza osoba może mieć mniejsze doświadczenie zawodowe i akademickie. Trzeba wiedzieć, po co jedziemy na staż i co osobiście wniesiemy do programu, nie starając się przy tym nikogo udawać.  Nieważne skąd pochodzisz, ważne dokąd zmierzasz.

Nov 20th| Peace of mind. Catching some fresh air on a Miami beach, prywatne zdjęcie Marcina Czarneckiego

Zapewne istotną rzeczą, aby przyszli stażyści odczuli nutkę spokoju, jest kwestia zakwaterowania. Warunki mieszkania okazały się korzystne?

Miałem okazję mieszkać w budynku przeznaczonym dla stażystów Kongresu, oddalonym od pracy 10-minutowym, widowiskowym spacerem wzdłuż budynków Sądu Najwyższego, Senatu i Kapitolu! Poza jednym członkiem naszego programu Kamilem, w czteroosobowym mieszkaniu żyli dwaj Amerykanie: Jack z Południowej Karoliny pracujący w Senacie i Rodrigo z Teksasu, podobnie jak my stażujący w Izbie Reprezentantów. Sam fakt poznania nowych osób był bardzo pouczający; np. Kamil był skarbnicą politycznej i historycznej wiedzy, a Rodrigo – aktywistą reprezentującym stowarzyszenie osób głuchych, który codziennie uczył nas amerykańskiego języka migowego.

Rozumiem, że nie mogłeś na warunki narzekać, a lekcje amerykańskiego języka migowego dostałeś w gratisie! Kontakt z nowymi ludźmi poszerza horyzonty. Opowiedz nam zatem, czym zajmowałeś się podczas stażu, jakie miałeś obowiązki, co sprawiło, że wróciłeś bogatszy o wiedzę i doświadczenia?

Pracowałem w biurze Toma Malinowskiego, Demokraty z New Jersey. Kongresmen, który wyemigrował do Stanów w wieku sześciu lat, stąd tym chętniej przyjmuje stażystów z Polski. Każdy członek 435-osobowej Izby Reprezentantów specjalizuje się w swojej dziedzinie. Mój pracodawca jest ekspertem od spraw międzynarodowych, który zajmuje się także infrastrukturą i bezpieczeństwem wewnętrznym.

Gros czasu spędza się właśnie na współpracy z poszczególnymi członkami biura, a główne zajęcia można podzielić na trzy części:
1) Rozmowy z wyborcami;
2) Przygotowywanie informacji prasowych, notatek czy raportów na użytek wewnętrzny biura;
3) Sprawozdawanie/obserwowanie spotkań kongresowych, np. zebrań poszczególnych komisji.

Czas pracy to zwykle 8-9h, natomiast podejście jest dość elastyczne w stosunku do dodatkowych zajęć stażysty, np. uczestniczenia w wydarzeniach kulturalnych/biznesowych.

Nov 18th | Menorah-lightening in front of the White House, prywatne zdjęcie Marcina Czarneckiego

Czy Twoje zdanie na temat polityki zmieniło się podczas tak bliskiego obcowania z nią?

Zawsze starałem się przyjmować zdrowy sceptycyzm odnośnie światowej i krajowej polityki. Dokształcając się nt. systemu ekonomicznego i politycznego USA, widziałem tutaj bardzo wiele niedociągnięć i niesprawiedliwości. Wyjście poza własną bańkę informacyjną pozwoliło mi tę opinię skonfrontować z rzeczywistością. Część poglądów znalazła swoje potwierdzenie, a część została wzbogacona o niedostępne mi wcześniej dane.

Jak wygląda Twoje zaangażowanie w politykę, aktualnie jesteś z nią bardziej związany lub planujesz w przyszłości iść w tym kierunku?

Do tej pory pracowałem jako analityk danych, a obecnie dołączam do firmy śledczej, pomagającej także instytucjom publicznym z różnych krajów Europy. Docelowo poważnie rozważam karierę w placówkach UE, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Przy okazji warto pamiętać, że nie trzeba pracować stricte w parlamencie danego kraju, żeby być związanym z polityką.

Nov 15th | NOP 100:105 WAS, prywatne zdjęcie Marcina Czarneckiego

Jakie wydarzenie z pobytu w USA wywarło na Tobie największe wrażenie?

Jak już wspominałem, uwielbiam sport, więc wybranie się na mecz NBA (New Orleans Pelicans 100:105 Washington Wizards!) było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Mimo że był to zwykły mecz ligowy, jakość oprawy i organizacji widowiska znacznie wykraczał poza sam poziom sportowy. Nasze europejskie wydarzenia są dużo spokojniejsze i bardziej przewidywalne, w amerykańskim wydaniu dostajemy wielki pokaz obrazu, dźwięku i… lokowania produktu!

 

 

 

Cieszę się, że miałeś okazję doświadczyć emocji sportowych, a nie tylko politycznych. Gdybyś miał podsumować cały wyjazd, jakbyś go ocenił? Czy spełnił Twoje oczekiwania?

Podobnie jak w przypadku Ani, z którą mieliście okazję rozmawiać, wyjazd przerósł moje oczekiwania. Poza niezwykle pouczającą pracą w biurze mogliśmy spotkać bardzo wiele ciekawych osób ze świata polityki i biznesu. Do swojego biura zaprosił nas dwukrotny kandydat na prezydenta Bernie Sanders, w siedzibie Lockheed Martin przy Pentagonie mieliśmy okazję polatać na symulatorze samolotu F-35 instruowani przez pilota wojskowego, a w Ambasadzie RP gościł nas nowo wybrany Ambasador, P. Marek Magierowski.

Dec 10th |Empire State Building in NY, prywatne zdjęcie Marcina Czarneckiego

Kolejną niesamowitą sprawą była możliwość podróżowania po Stanach. Nie było weekendu, który spędziłbym w swoim pokoju, gdyż poza zwiedzaniem pięknego Waszyngtonu mieliśmy okazję polecieć do Miami, Richmond, Nowego Jorku, Savannah czy Bostonu, przemierzając w ten sposób całe Wschodnie Wybrzeże.

Sami stażyści i absolwenci Programu są bardzo ciekawymi i życzliwymi osobami, a jak wiadomo, w przypadku wyjazdu w nieznane grupa przyjaciół to nieoceniony skarb!

 

Bardzo dziękuję za inspirującą rozmowę. Życzę Ci samych sukcesów w pracy, jak i powodzenia z przeprowadzką. Wszystkiego dobrego!

 

 

 

Warto się zapoznać!

Grupa absolwentów TFLF przygotowała raport dla MEiN nt. integracji dzieci z Ukrainy w polskim systemie edukacyjnym. Poza osobami publicznymi chcemy dotrzeć z pracą jak najszerzej, stąd zachęcamy do jego przejrzenia. Być może znajdziecie w nim inspiracje odnośnie własnych, codziennych interakcji z młodszymi obywatelami tego kraju.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 − siedem =