Cnoty niewieście w polskich szkołach i kultura gwałtu
2 min read
Jak donosi Gazeta Wyborcza, trzy trójmiejskie szkoły podstawowe wcielają w życie to, co określa się jako cnoty niewieście. Chodzi między innymi o restrykcyjne kontrolowanie ubioru dziewczynek.
Z dziennikarskiego obowiązku należy poinformować, że zgodnie z ustaleniami portalu NaTemat.pl, doniesienia te są nieprawdziwe. Niezależnie od tego, czy sytuacja rzeczywiście miała miejsce w tych konkretnych szkołach, problem niezaprzeczalnie istnieje i warto uczynić z tych doniesień pretekst do szerszej refleksji nad zjawiskiem jakim jest kultura gwałtu.
W patriarchalnym społeczeństwie kontrolowanie kobiet, w tym ich ciał, odbywa się na wielu poziomach, zaczynając od wychowania przez rodziców, a następnie przez szkołę. Traktowanie ludzi w ten sposób robi się szczególnie przerażające i obrzydliwe, kiedy dotyczy dzieci.
Kto w procesie edukacji nie spotkał się z absurdalnymi przepisami dotyczącymi ubioru? Zakazy i nakazy często odwołują się głównie do dziewczynek, którym zabrania się noszenia spódniczek przed kolano i bluzek na ramiączkach. Nie sposób nie poczuć się przynajmniej zaniepokojonym, kiedy zastanowimy się, z czego takie myślenie wynika. Czemu dyrektorzy szkół i nauczyciele mają potrzebę, by dziewczynki zakrywały swoje ciała w określony sposób? Wynika to z patrzenia na nie w kontekście seksualnym –gdyby mieli neutralny stosunek do dziewczęcych ciał, nie byłoby tematu, a dziewczynki mogłyby mieć swobodę w ubieraniu się. Tak właśnie swoje ciała postrzegają dziewczynki – w sposób neutralny, jako część ich samych. Dopiero dorośli w procesie socjalizacji wpajają dziewczynkom przekonanie, że ludzie mają prawo patrzeć na nie głównie przez pryzmat ich seksualności.
Uczymy dziewczynki, że ich ciała są złe, grzeszne, że trzeba je ukrywać, jednocześnie dajemy przyzwolenie na to, by ich stan i wygląd był nieustannie komentowany. Od małego obarczamy dziewczynki odpowiedzialnością za zachowania mężczyzn, zaczynając od nakazu zakrywania ramion, by „nie kusić kolegów”, poprzez akceptację „końskich zalotów”, czyli eufemicznego wyrażenia na molestowanie seksualne. Śmiejemy się, kiedy dziewczynki skarżą się na „zaczepki”, milczymy kiedy natrętny chłopak zagaduje obcą dziewczynę na mieście, nie reagujemy na komentarze z podtekstem seksualnym kolegów z pracy. Każdy z tych drobnych elementów sprawia, że kultura gwałtu i przemoc wobec kobiet jest tak znormalizowana, że często same kobiety jej nie dostrzegają.
Wiele lat temu mój tata powiedział mi (mniej więcej), że nie pozwoliłby mi nosić bluzki odsłaniającej brzuch, bo chłopcom mogłyby przyjść głupie rzeczy do głowy. Nie zrozumiałam o co mu chodziło. I w świetle tego wspomnienia pozostaje mi jedynie powołać się na bardzo wyeksploatowaną, choć wciąż aktualną, myśl – zamiast ograniczać wasze córki, możecie zacząć edukować swoich synów.