Tomek Samołyk odwiedził Gdańsk!
4 min readŁysiejący katolik. Największy konkurent ojca Szustaka. Ewangelizator z YouTube’a. Tomek Samołyk w ostatni weekend gościł w Gdańsku.
Katolickiego twórcę zaprosiło Duszpasterstwo Akademickie „Lux Cordis” wraz z Duszpasterstwem Młodzieży Archidiecezji Gdańskiej. Spotkanie zorganizowano w Oblackim Centrum Edukacji i Kultury, które usytuowane jest blisko Dworca Głównego i Starego Miasta. Wieczór rozpoczął się od mszy św. sprawowanej o godz. 18.00 w kościele św. Józefa. Uczestniczyło w niej bardzo dużo młodzieży, która zjechała się z Trójmiasta i okolic. Następnie zebrani przeszli do sali wielofunkcyjnej, gdzie spędzili niemal dwie godziny, słuchając poruszającego świadectwa Tomasza Samołyka i zadając mu pytania. Youtuber opowiadał o swoim życiu przed i po nawróceniu oraz pokazywał na rzutniku zdjęcia z prywatnego archiwum. Publiczność słuchała jego historii w ciszy i skupieniu, przerywanych jednak niekiedy wybuchami śmiechu. Tomek ma bowiem wspaniałe poczucie humoru i dystans do siebie, które objawiały się nawet w sytuacji tak trudnej, jak publiczne dzielenie się swoimi bolesnymi przeżyciami.
Pod koniec spotkania z sali padło pytanie, czy świadectwo zostanie kiedyś nagrane i opublikowane w Internecie. Samołyk odpowiedział, że raczej nie, ponieważ wyrwane z kontekstu fragmenty jego historii mogłyby zacząć krążyć po sieci, a to przyniosłoby więcej szkody niż pożytku. Poza tym bohaterami tej opowieści są także jego bliscy, którzy nie życzą sobie rozgłosu. Z wyżej wymienionych powodów nie będę obszernie relacjonować wypowiedzi youtubera, jednak bez wątpienia wywarła ona duże wrażenie na słuchaczach. Myślę, że niejednemu mogła też pomóc się otworzyć i zwierzyć komuś ze swoich problemów.
Tomek szczerze i bez owijania w bawełnę opowiedział o problemach i zagrożeniach, których doświadczył, a które mogą dotknąć każdego młodego (i nie tylko) człowieka. Uzależnienie od pornografii i alkoholu, problemy z narkotykami, samotność, trudności w nawiązywaniu relacji, niskie poczucie własnej wartości – z tym wszystkim borykał się przez lata, mimo że miał kochającą rodzinę, ciepły dom, skończone dobre studia… Jak mówi, pewnej nocy, kiedy chciał już ze sobą skończyć, postanowił poprosić Boga o ratunek. Od tego momentu jego życie powoli i nie bez trudów zaczęło wracać na właściwe tory. Pokonał nałogi, rzucił znienawidzoną pracę, poznał ludzi, którzy go wspierają, odbudował pewność siebie i wiarę. Jest żywym dowodem na to, że Pan Bóg, stawiając na naszej drodze odpowiednich ludzi, może wyciągnąć człowieka z najgłębszego nawet kryzysu.
Od trzech lat Tomek żyje w szczęśliwym małżeństwie, a od czerwca jeździ po Polsce, aby głosić swoje świadectwo. Jego kanał na YouTube cieszy się coraz większą popularnością. Subskrybuje go już blisko 90 tysięcy osób. Łysiejący katolik, jak sam o sobie mówi, komentuje tam wydarzenia społeczne, polityczne, kulturalne i religijne. Robi reportaże wyjazdowe, w których opowiada o świeckich i kościelnych organizacjach pozarządowych i zachęca do ich wspierania. Prowadzi serię „Dobre rozmowy”, w której spotkał się między innymi z byłym więźniem, czy badaczem Całunu Turyńskiego. Od czasu do czasu wrzuca też recenzje filmowe i książkowe oraz materiały typowo rozrywkowe, w których w prześmiewczy sposób komentuje polską rzeczywistość. Jego twórczość śledzą zarówno młodzi, jak i starsi; konserwatywni katolicy, osoby poszukujące, a także zdeklarowani ateiści. Według mnie, przyciągająca siła Tomka kryje się w jego charakterze i podejściu do ludzi. Jest człowiekiem skromnym, prostolinijnym i bezpośrednim. Ma ogromne poczucie humoru i dystans do siebie, który uwidacznia się we wszystkich jego filmikach. Każdego człowieka traktuje z szacunkiem i niezwykłą delikatnością, zabiega o spokojny, merytoryczny dialog. Nigdy nie stawia siebie na pierwszym miejscu, zresztą w całej swej działalności kieruje się słowami z Ewangelii wg św. Jana: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał”. Miałam okazję się przekonać, że w realu jest tak samo skromny, jak w sieci. Tomek Samołyk niczego nie udaje, nie boi się opowiadać o swoich słabościach i wadach. Sądzę, że właśnie tym zaskarbia sobie sympatię coraz szerszego grona ludzi i z takim podejściem zajdzie naprawdę daleko. Życzę mu, żeby mógł rozsiewać dobro jeszcze dalej i jeszcze skuteczniej!