Koniec ery Piotra Stokowca w Gdańsku

fot. Grzegorz Radtke/ 058sport.pl

Piotr Stokowiec nie będzie już pracował w Lechii Gdańsk. Biało-zieloni za jego kadencji zdobyli Puchar i Superpuchar Polski oraz zakończyli na trzecim miejscu rozgrywki Ekstraklasy w sezonie 2018/2019. Podsumujmy czas, który Stokowiec spędził w Gdańsku.

Namacalne sukcesy

Jedynymi poważniejszymi sukcesami Lechii przed erą Piotra Stokowca był Puchar Polski w 1983 roku i trzecie miejsce mistrzostw Polski w 1956. Gablota gdańskiego klubu wyglądała bardzo skromnie w porównaniu do wielu innych zespołów z całej Polski. Jednak aby można było myśleć o ewentualnych trofeach, wpierw należało utrzymać się w Ekstraklasie. Piotr Stokowiec objął kompletnie nieprzygotowany do trudów sezonu zespół, wcześniej prowadzony przez Adama Owena. Irracjonalna decyzja władz klubu o powierzeniu prowadzenia drużyny przez człowieka, który nigdy wcześniej nie trenował pierwszego zespołu, a zajmował się przygotowaniem fizycznym, niemal nie skończyła się degradacją Lechii do pierwszej ligi. Zarząd oprzytomniał i zdecydował się zatrudnić w roli trenera prawdziwego specjalistę! Początki Stokowca nie należały do najłatwiejszych. Przegrał swoje pierwsze trzy mecze w nowym miejscu pracy, a po porażce z Termaliką Lechia na trzy kolejki przed końcem znajdowała się na miejscu spadkowym. Zwycięstwo z Piastem Gliwice i remis z Pogonią Szczecin pozwoliły jednak gdańskiemu klubowi pozostać w elicie.

Następny sezon to już niemal majstersztyk w wykonaniu Stokowca. Zdobycie Pucharu Polski, pokonując w finale na Stadionie Narodowym Jagiellonię Białystok, do dzisiaj jest wspominane z nostalgią przez sympatyków biało-zielonych. Czemu tylko „niemal” majstersztyk? Zabrakło trochę jakości w końcówce sezonu. Lechia prowadziła po 30 kolejkach w ligowej tabeli. Pod sam koniec sezonu dała się wyprzedzić się Piastowi Gliwice i Legii Warszawa i spadła na trzecią lokatę. Lekki niedosyt pozostał, lecz nikt nie miał prawa narzekać. Stokowiec przyniósł Lechii upragnione trofeum, medal i kwalifikacje do długo wyczekiwanych europejskich pucharów.

Wynik ponad stan

To, za co należy pochwalić Stokowca to fakt, że wyciągał naprawdę wiele z możliwości swojego zespołu. Gdańsk to nie jest łatwe miejsce pracy dla ludzi związanych z piłką. Lechią targały kłopoty finansowe. Piłkarze i sztab nie dostawali kolejnych pensji. Mimo tego w sezonie 2018/2019 gdański klub zdobył tak duże sukcesy. Stokowiec z zawodników, którzy wcześniej byli niemal najgorsi w Ekstraklasie, potrafił zrobić świetnie funkcjonujący zespół. Lechia stracił wtedy jedynie 38 bramek, co było drugim najlepszym wynikiem w lidze. Na bramce świetnie spisywał się Dusan Kuciak. W obronie znakomicie współpracowali ze sobą Michał Nalepa i Błażej Augustyn. W środku pola trudno było zdominować Daniela Łukasika i Jarosława Kubickiego. Na skrzydle przewagę wypracowywał Lukas Haraslin, a akcje skutecznie wykańczali Flavio Paixao lub Artur Sobiech. Drużyna Stokowca potrafiła uwypuklić swoje atuty i zminimalizować siłę przeciwnika.

W sezonie 2019/2020 Lechia ponownie awansowała do finału Pucharu Polski, lecz tym razem uległa w nim Cracovii oraz zakończyła sezon na czwartym miejscu. W kolejnym gdański klub do końca bił się o awans do europejskich pucharów, lecz na finiszu rozgrywek wypadł poza pierwszą czwórkę. Rzecz jasna widać pewien regres. Jednak nie wszystko zależało od Stokowca. Z Lechii odchodzili podstawowi piłkarze, a w ich miejsce często zatrudniano zmienników, co do których było dużo wątpliwości. Kadra mocno sprzeciętniała, a Lechia nadal walczyła o udział w europejskich pucharach.

Nudna gra

Stokowiec ma swoje za uszami. Po pierwsze styl gry. Często widzieliśmy solidną organizację zespołu i wyczekiwanie na błędy rywali, co oznaczało defensywną postawę. Mecze gdańskiego zespołu nie należały do najciekawszych. W sezonie 2018/2019 kibice przymykali na to oko, bo drużyna osiągała dobre rezultaty. W kolejnych latach zaczęto oczekiwać od Lechii więcej atrakcyjnej gry. Sam Stokowiec często obiecywał, że jego Lechia będzie bardziej nastawiona na ofensywę niż wcześniej. Nic z tego. Lechia do końca kadencji byłego szkoleniowca była zespołem bardzo pragmatycznym, co zniechęcało kibiców do oglądania poczynań gdańskiego klubu.

Trudny charakter

Piłkarze, którzy opuścili Lechię Gdańsk, mają tendencje do mocnej krytyki byłego szkoleniowca. Marco Paixao oskarżył Piotra Stokowca o rasizm. Dosadne uwagi mieli Sławomir Peszko, Artur Sobiech, a ostatnio Błażej Augustyn. Początkowo można było mieć wrażenie, że były to jedynie wyrazy niezadowolenia zawodników, którzy nie znaleźli się w planach trenera. Lecz przy tak dużej liczbie negatywnych głosów w kierunku Stokowca można się zastanawiać, czy aby na pewno nie ma w tych rewelacjach ziarnka prawdy.

Zmęczenie materiału

Piotr Stokowiec był w Gdańsku przez ponad trzy lata. Oglądając biało-zielonych, mimo solidnych wyników, często można było mieć wrażenie, że metody trenera się wyczerpały. Lechia od dobrego czasu stała w miejscu. Były szkoleniowiec Zagłębia Lubin nie potrafił wykreować nowego pomysłu na drużynę. Przez tak długi czas wszystkie strony mogły się sobą zmęczyć. W takich warunkach trudno o progres.

Ta kwestia wydaje się głównym powodem zwolnienia. Według „Przeglądu Sportowego” zarząd Lechii wcześniej podjął decyzję o nieprzedłużeniu umowy, wygasającej pod koniec czerwca 2022 roku. W trakcie rozmowy, być może uzgadniając, że nie ma sensu, aby przez kilka miesięcy zespół trenował człowiek, który i tak opuści za chwilę klub, zdecydowano się zerwać kontrakt za porozumieniem stron. Można domniemywać, że według zarządu brak wizji Stokowca na dalsze losy drużyny był głównym powodem zwolnienia. Tylko tak można uzasadnić zakończenie współpracy.

Nowym trenerem Lechii Gdańsk ma zostać Tomasz Kaczmarek, były asystent Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 × trzy =