Polish Beatbox Battle 2021: dzień drugi

Finał solo: Xankish vs Grooveson, fot. Archiwum prywatne

22 sierpnia był najważniejszym dniem dla polskich beatboxerów. Tego dnia w Gdańskim Archipelagu Kultury mieli zostać wyłonieni zwycięzcy trzech kategorii – SOLO, LOOPSTATION oraz TAG TEAM, którzy tym samym kwalifikują się na mistrzostwa świata. Odbyły się bitwy, gdzie każdy z uczestników musiał udowodnić, że jest lepszy od swojego rywala.

SOLO

Drugi dzień mistrzostw rozpoczął się 1/8 finału w kategorii SOLO – zmierzyło się ze sobą 16 beatboxerów: Bienio, Biz, Bobox, Chimkon, Filip, Grooveson, Jęzor, JMBeats, Kuxon, Loki, Manaj, Pawełek, Romexo, Sznajder, Xankish oraz Zdrowy. Zostali połączeni w pary, a następnie rywalizowali, prezentując swoje umiejętności na zasadzie 2 x 90 sekund. Każdy z nich pokazał się od innej strony, a oprócz typowych dla beatboxu dźwięków, niektórzy z uczestników w swoje występy wplatali też śpiew. Oceniało ich jury w składzie: Kristóf – pochodzący z Węgier beatboxer i looper, laureat 3 miejsca na Grand Beatbox Battle World League 2020 w kategorii loopstation, Crashu – dwukrotny mistrz Polski w beatboxie, a także Maic Bandit – beatboxer i raper pochodzący z Bydgoszczy, a także dwukrotny mistrz Polski z lat 2013 i 2016.

Jurorzy, od lewej: Crashu, Kristóf, Maic Bandit, fot. Archiwum prywatne

W finale kategorii SOLO zmierzyli się ze sobą Xankish i Grooveson. Po emocjonującej walce i naradach jury, nowym mistrzem Polski został Kacper – Xankish. Po swojej wygranej, podzielił się emocjami z gazetą CDN:

Bardzo dobrze się czuję, jeszcze do tego dochodzę. Dopiero zaraz zdam sobie z tego sprawę. Trochę nad tym pracowałem i bardzo się cieszę, że w tym roku się udało. Moje przygotowania trwały od momentu, kiedy zacząłem beatbox. Na mistrzostwach świata na pewno nie zawiodę ludzi, nie zawiodę siebie. Dam z siebie wszystko.

Zwycięzca udzielił też krótkiej rady początkującym beatboxerom, którzy marzą o mistrzostwie Polski:

Pierwsze co trzeba zrobić – zacząć oglądać beatbox, zainteresować się tym. Jeśli masz już w sobie tę zajawkę, to wtedy najlepiej pojechać na zawody. Mamy wspaniałą społeczność beatboxerów, który wszyscy razem się wspierają. Przyjeżdżasz na zawody, słyszysz, co się dzieje na scenie, jak brzmi beatbox na żywo i właśnie tak to wygląda.

Finał solo: Xankish vs Grooveson, fot. Archiwum prywatne

Xankish – zwycięzca w kategorii SOLO, fot. Archiwum prywatne

TAG TEAM

Kategoria Tag Team obejmuje dwie osoby, które występują w duecie, prezentując przygotowany przez siebie set. Podobnie jak w kategorii SOLO, każdy z zespołów otrzymał dwa razy po półtorej minuty na pokaz. W tym roku do walki stanęły cztery: Lo-Fi, sXr, Crescendo i Akus. Do składu jury dołączył Domas – pochodzący z Litwy beatboxer, który zajął miejsce Kristófa.

W wielkim finale zwycięstwo wywalczył duet Lo-Fi, wygrywając z tag teamem Akus.

Juliusz „Loki” i Filip stanowią duet od roku – od tamtego czasu ćwiczą raz, a czasem nawet dwa razy w tygodniu. W salkach muzycznych albo w domu – jak powiedzieli, próby muszą odbywać się w różnych miejscach, co wynika z odmiennego nagłośnienia.

Cieszymy się, bo długo przygotowywaliśmy się na tę bitwę. Wszystkie sety, które robiliśmy na scenie, wywodziły się z improwizacji. To nie było tak: „ty robisz to, ja to”, tylko lecieliśmy sobie po prostu na freestyle’u i jak coś z tego fajnego wychodziło, to wokół tej fajnej rzeczy, którą wymyśliliśmy, robiliśmy resztę utworu.

Beatbox w duecie wymaga dodatkowej pracy, polegającej na wypracowaniu odpowiedniego zgrania między dwoma beatboxerami.

Musieliśmy poznać swój beatbox. Ja muszę wiedzieć co on umie robić, on musi wiedzieć co ja robię i musimy to ze sobą zgrać. Trzeba mieć do tego dyscyplinę, żeby robić te próby, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie.

Obaj zwycięzcy przyznali, że poziom tegorocznych tag teamów był jak dotąd najwyższy.

Lo-Fi – zwycięzcy w kategorii Tag Team, fot. Archiwum prywatne

Lo-Fi – zwycięzcy w kategorii Tag Team, fot. Archiwum prywatne

LOOP

Loopstation – to kategoria bardzo specyficzna, gdzie poza beatboxem, trzeba opanować urządzenie, zwane właśnie loopstacją. Polega ono na nagraniu, a następnie zapętleniu ścieżki audio, którą później można modyfikować, wykorzystując najróżniejsze efekty. W taki sposób beatboxerzy, za pomocą technologii, mogą tworzyć pełne utwory – trzeba jednak zaznaczyć, że wszystko, co pojawia się w takim utworze, wychodzi od jednego człowieka – od jego beatboxu.

W tej kategorii looperzy w bitwach otrzymali dwa razy po trzy minuty na występ. W tym roku znalazło się w niej czterech uczestników – Jan Elf, Kuxon, BTK i Mathew, jednak ostatni z nich nie mógł pojawić się na zawodach. Na jego miejsce wszedł Kamil – Mreze, który dostał się do finału i wygrywając w nim z Kuxonem, został mistrzem Polski.

„Dawno się tak dobrze nie czułem. Pierwszy raz jestem na takiej imprezie, to moje pierwsze mistrzostwa Polski. Wcześniej byłem na takiej mniejszej imprezce, ale to są nieporównywalne emocje – polska bitwa to jednak polska bitwa. Swój materiał mam ograny, stąd też nie chciałem narzucać na siebie zbyt dużej presji w przygotowaniach. Byłem pewny tego, co umiem.”

A jak, zdaniem tegorocznego zwycięzcy w kategorii loopstation, zostać mistrzem Polski?

„Trzeba cisnąć. Nie ma innej opcji. Nie sugerować się innymi tutorialami, trzeba odkrywać wszystko samemu.”

Ogłoszenie zwycięzcy w kategorii loopstation, fot. Archiwum prywatne

Mreze – zwycięzca w kategorii loopstation, fot. Archiwum prywatne

POKAZY JURORÓW

Przed finałami i ogłoszeniem wyników, na scenie Polish Beatbox Battle zaprezentowali się jurorzy, którzy swoimi pokazami maksymalnie rozbujali publikę. Najpierw wystąpił Maic Bandit, dając niesamowity koncert, gdzie zademonstrował swoje raperskie umiejętności, a następnie na scenę wyszedł Kristóf, który swoim showcase’em udowodnił, że jest jednym z najbardziej utalentowanych looperów na świecie.

MUZYK, BEATBOXER, LOOPER, ORGANIZATOR… PO PROSTU JAN ELF

Jan Elf – niezwykły artysta, a przede wszystkim muzyk, dwukrotny mistrz Polski w kategorii loopstation, na scenie jest od 2009 roku, a swoje umiejętności szlifuje już od 2006. Mieszkającemu na co dzień w Gdańsku twórcy w tym roku przypadła rola głównego organizatora. Oprócz tego, podczas samych mistrzostw wziął udział w dwóch kategoriach – loopstation i tag team. Niezwykle doświadczony, charyzmatyczny i oryginalny, powiedział parę słów dla gazety CDN.

Jestem muzykiem, jako takiego się postrzegam. Moja rola organizatora zaczęła się od tego, że po prostu chciałem pomóc z kilkoma drobnymi rzeczami. Mieszkam akurat w Gdańsku, w zeszłym roku nie było edycji, więc chciałem, żeby odbyła się w tym roku i zasugerowałem, że mogę znaleźć miejsce, sponsorów czy też ludzi, którzy mogą mi pomóc – w Trójmieście mam dużo przyjaciół. A moim pierwszym i podstawowym celem, i to z czego się utrzymuję, jest muzyka. Najlepszy jestem w byciu sobą. Jan Elf jest jeden. Jestem Janem Elfem z zawodu i to jest moja rola. Najlepiej czuję się jako wokalista i performer – jako taki na pewno będę działał.

Od wielu lat muzyk zaangażowany jest we wszelkie imprezy beatboxowe – z tego względu pełni także funkcję obserwatora polskiej sceny.

Scena ewoluuje, ludzie się robią znacznie bardziej dojrzali w tym tworzeniu. Jest więcej zabawy muzyką, więcej świadomości muzycznej i bardzo mnie też cieszy, że możemy do nich dotrzeć z takimi osobami jak na przykład Kristóf, który pokazuje bardzo świadomie, gdzie można zmierzać jako muzyk. Tak samo TikTak – wykład o marketingu, wspaniała rzecz. I wydaje mi się, że po początkowej zajawie hiphopowej, teraz mamy dużo profesjonalistów. Wierzę, że to oni będą filarami, tymi ludźmi, na których warto patrzeć i którzy będą pociągać za sobą tłumy, żeby pojawiało się jeszcze więcej ambitnych, młodych ludzi, próbujących swoich sił. I tego życzę całej naszej społeczności.

Jan Elf podczas występu w kategorii loopstation, fot. Archiwum prywatne

Polish Beatbox Battle 2021 było jednym z najciekawszych, najbardziej inspirujących i zaskakujących wydarzeń, jakich przyszło mi doświadczyć. Beatbox to sztuka, która nieustannie się rozwija, a jej pasjonaci nigdy nie zwalniają tempa. To ludzie, którzy po prostu tym żyją, coraz bardziej się angażują, bawią się, ale też podchodzą do tego niezwykle profesjonalnie. Usłyszeć na własne uszy i zobaczyć na własne oczy to, co dzieje się na polskiej scenie beatboxu, to niezapomniane przeżycie, które polecam każdemu. Dobra zabawa, nieporównywalne emocje i energia płynąca od każdego człowieka gwarantowane. Cieszę się, że były to pierwsze mistrzostwa, których mogłam być częścią i mam nadzieję, że nie ostatnie.

fot. Archiwum prywatne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *