Powiew zmian nad morzem – Ruchy w bezruchu #4

Dominik Olejniczak | Fot. Andrzej Romański, plk.pl

W ostatnim czasie w polskiej ekstraklasie doszło do kilku transferów, na które warto zwrócić uwagę. Z Polski wyjeżdża Dominik Olejniczak, jeden z najlepszych centrów w ostatnim sezonie Energa Basket Ligi (EBL). Ponadto też kilka zdań o Ivanie Almeidzie, którego przyszłość w Anwilu nie jest pewna oraz o Łukaszu Kolendzie, przenoszącym się na południe naszego kraju. Czas na czwartą część serii „Ruchy w bezruchu”!

Poprzednie części serii:

„Młoda Bestia” opuszcza polską ligę

Dominik Olejniczak po dobrym sezonie rozegranym w barwach Trefla Sopot miał na stole kilka ciekawych ofert z polskiej ligi m.in. z Zastalu, Anwilu czy ze Śląska, który chciał go przekonać m.in. grą w Eurocupie. Propozycję nowej umowy złożyli mu również sopoccy działacze. Jednak Polak czekał na dobrą ofertę zza granicy. We wtorek podpisał 2-letni kontrakt z francuskim BCM Gravelines Dunkierka. Dla 25-latka jest to awans sportowy oraz większa możliwość rozwoju niż w Polsce. W kampanii 20/21 Olejniczak był jednym z najlepszych centrów polskiej ligi, który zarabiał też stosunkowo niewielkie pieniądze (wg danych WP Sportowych Faktów było to około 4 tys. dolarów miesięcznie). Notował średnio 11,2 punktów, 6,9 zbiórki i 1,3 bloków na mecz (w klasyfikacji bloków był w czołówce ligi). Miał też rewelacyjną skuteczności z gry na poziomie 65 procent. Bardzo dobrze grał w polu 3 sekund. W tym elemencie był jednym z najlepszych zawodników w lidze. Często swoje akcje kończył efektownie wyglądającymi wsadami. Został też wybrany najbardziej energicznym zawodnikiem ligi. Całkowicie zasłużona nagroda. Był bardzo bliski gry w reprezentacji Polski podczas turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Kownie (Litwa), ale ostatecznie Mike Taylor pod koniec zgrupowania zrezygnował z byłego już podkoszowego Trefla.
Olejniczak ma też jednak pewne braki w swojej grze — nie gwarantuje jeszcze solidności w rzutach z półdystansu, nie mówiąc już o rzutach za 3 punkty. Sam Polak chwalony za swoją grę przyznawał, że przed nim jeszcze sporo pracy, żeby być w gronie najlepszych. Jednak „Młoda Bestia” (tak jest żartobliwie nazywany przez kolegów z kadry, są to porównania do Adama Hrycaniuka) ma za sobą bardzo udany debiutancki sezon w zawodowej koszykówce (przed grą w Treflu spędził 4 lata w lidze NCAA w USA). Teraz sprawdzi się w lidze francuskiej, która poziomem przewyższa polską ekstraklasę.

Amerykańskie posiłki nad morzem

W ostatnim tygodniu Trefl Sopot ogłosił transfery dwóch amerykańskich koszykarzy — rozgrywającego Brandona Younga oraz podkoszowego DeAndre Davisa. Żaden z nowych nabytków sopocian nie występował wcześniej w polskiej ekstraklasie. Jednak obaj mają za sobą całkiem udany ostatni rok.
Young w ostatnich rozgrywkach grał w BC Kijów. Wystąpił w 47 spotkaniach, notując średnio 12,6 punktów (skuteczność w rzutach za 3 punkty: 42,4%), 4,3 asysty oraz 2,4 zbiórki. W wydatny sposób pomógł drużynie wygrać fazę zasadniczą ligi ukraińskiej. Jednakże nie skończył tego sezonu jako mistrz rozgrywek naszego wschodniego sąsiada. Jego zespół odpadł w półfinale fazy play-off. Przed grą na Ukrainie Amerykanin z powodzeniem występował również w Grecji czy Szwajcarii. Ma też doświadczenia związane z grą w FIBA Europe Cup — czyli w europejskich pucharach, w których w przyszłym sezonie najprawdopodobniej zobaczymy Trefla. Mierzy 193 cm, jest ofensywnie usposobiony oraz całkiem dobrze rzuca. W tych elementach jest podobny do Łukasza Kolendy, który ostatnie lata spędził w Sopocie. Ponadto Young może grać też jako rzucający obrońca, co z pewnością da trenerowi Marcinowi Stefańskiemu większe pole manewru podczas meczów. Jest to na pewno warty uwagi zawodnik. Interesująco zapowiada się też jego gra na boisku oraz rywalizacja z Mateuszem Szlachetką, który tak jak Amerykanin ma predyspozycje do grania na obu pozycjach obwodowych.

Trzecim Amerykaninem po Youngu i Dariousie Motenie (niedawno przedłużył kontrakt), który w następnych rozgrywkach zagra w Treflu, jest DeAndre Davis. Jest to zawodnik podkoszowy (203 cm), który może grać na obu pozycjach podkoszowych (silny skrzydłowy oraz center). Swoimi warunkami fizycznymi może przypominać Nuniego Omota, który w ostatnim sezonie był jednym z kluczowych zawodników sopocian. Dodatkowo to mobilny i dosyć szybki koszykarz, przez co może stwarzać duże zagrożenie w ataku. Dobrze rzuca z dystansu, co z pewnością da również więcej opcji w ataku Treflowi. Amerykanin jest też atletycznym zawodnikiem, a w obronie nie stanowi dla niego problemu krycie zawodników z niższych pozycji. Na papierze wygląda na ciekawego podkoszowego, ale trzeba też dodać, że polska liga będzie najsilniejszą, w której Davis zagra do tej pory — wcześniej występował na Słowacji, a dwa ostatnie sezony spędził w Szwecji. W barwach Boras Basket w ostatniej kampanii 20/21 zdobywał 12,4 punktu, 7,2 zbiórki i miał 65% skuteczności z gry. Sezon 19/20 zakończył jako mistrz Szwecji, a w drugim roku został wybrany najlepszym centrem ligi. W Sopocie zastąpi Dominika Olejniczaka.

Kolenda sprawdzi się w Europie

Koniec pewnej epoki — tak można skomentować odejście Łukasza Kolendy z Trefla Sopot, który po 9 sezonach opuszcza Trójmiasto. Wydawało się, że zagra za granicą, co było zresztą dla niego priorytetem. Jednak zostaje w Polsce — przenosi się do WKS-u Śląska Wrocław. Najprawdopodobniej z tego powodu, że we Wrocławiu będzie miał okazję sprawdzić się w silnych, europejskich rozgrywkach — Eurocup, w którym grają renomowane w Europie zespoły (w najbliższym sezonie wystąpi 20 ekip m.in. Valencia, Partizan Belgrad czy Lokomotiv Kubań Krasnodar). Kolenda dzisiaj jest jednym z najbardziej utalentowanych, młodych polskich koszykarzy. Kiedyś wydawało się, że wychowanek Neufara Ełk ma szanse na grę w NBA, ale ostatnie lata trochę zweryfikowały te plany.
Kolenda jest dosyć wysoki jak na swoją nominalną pozycję, na której gra (rozgrywający) — ma 191 cm wzrostu. Jest leworęcznym zawodnikiem, bardzo dobrze grającym w ataku, utalentowanym rzutowo. W ostatnich rozgrywkach w Treflu zdobywał średnio 11,4 punktów (37,6% w rzutach za 3 punkty) oraz notował 3,6 asysty na mecz. W obu rubrykach były to jego najlepsze wyniki w karierze, jakie osiągał w polskiej lidze. Ostatni sezon pokazał też jednak jeszcze jedną rzecz — lepiej Kolendę jest ustawiać obok rozgrywającego, jako strzelca. W kampanii 20/21 mniej więcej od połowy rozgrywek zaczął tak robić trener Stefański, który wystawiał Łukasza na boisku wraz z Martynasem Paliukenasem (Litwa) bądź Nikolą Radiceviciem (Serbia). I to właśnie Litwin albo Serb odpowiadali bardziej za rozgrywanie, a Polak grał jako rzucający obrońca na parkiecie. Wszystkim wychodziło to na dobre. Możliwość gry na obu pozycjach obwodowych jest jego sporym atutem. Teraz jest czas na poczynienie kolejnego kroku. Postępu, który pozwoli mu za rok zagrać w silnej, europejskiej lidze. Pomóc mu w tym powinien bardzo doświadczony serbski szkoleniowiec Petar Mijović, który w duecie z Andrzejem Adamkiem poprowadzi wrocławian w przyszłym sezonie.
Można stwierdzić, że tak jak w NBA, Śląsk z Treflem dokonali wymiany  — do Sopotu trafił Mateusz Szlachetka, a do Wrocławia Łukasz Kolenda. Która drużyna wyjdzie na tym lepiej? O tym przekonamy się w trakcie sezonu. Dla obu zawodników zmiana klubu wydaje się szansą na rozwój, który pomoże im w dalszej karierze. Z Kolendą w składzie obwód Śląska zaczyna urastać do grona jednego z najlepszych w całej lidze, ale na razie warto też poczekać na transfery innych ekip.
Rozgrywający: Strahija Jovanović (Serbia), Łukasz Kolenda, Kacper Gordon
Rzucający obrońcy: Justin Bibbs (USA, niedawno pozyskany, 2-letni kontrakt), Jakub Karolak (pozyskany z Legii Warszawa, 2-letni kontrakt)

Bell zagra w Anwilu. Co z Almeidą?

Całkiem niedawno niektórzy kibice Anwilu narzekali na brak ruchów transferowych we Włocławku. A za chwilę może okazać się, że Anwil Włocławek jako jedna z pierwszych ekip zakończy budowę drużyny na nowy sezon. Nowym zawodnikiem włocławskich rottweilerów został James Bell. Amerykanin ma 29 lat i grę w wielu dobrych europejskich zespołach. Ostatnie rozgrywki spędził we Włoszech, gdzie reprezentował barwy Happy Casa Brindisi. W lidze notował średnio 8,5 punktu, 3,6 zbiórki, 1,6 asysty. Skuteczność rzutów dystansowych zresztą też nie była jego mocną stroną w ostatnich rozgrywkach — trafiał zaledwie 29% rzutów za 3 punkty (średnio 5 prób w meczu). Jednak mimo słabszego ostatniego sezonu Bell wciąż posiada duże umiejętności ofensywne — potrafi trafiać z dystansu, ma całkiem dobry rzut. Jest też bardzo energicznym i atletycznym zawodnikiem, co trener Anwilu Przemysław Frasunkiewicz z pewnością wykorzysta w nowym sezonie.
Transfer Bella oznacza najprawdopodobniej rozstanie Anwilu z Ivanem Almeidą. Skrzydłowy, który miał znaczący wkład w dwa mistrzostwa Polski zespołu (raz był nawet MVP Finałów), ostatniego sezonu nie zaliczy do udanych — skończył go z kontuzją, a jego zespół nie awansował do fazy play-off. Zresztą w ubiegłych rozgrywkach doszło też do małego zamieszania z jego udziałem  — rozwiązał umowę z powodu zaległości w wypłatach (wina klubu), jednak chwilę później wrócił do drużyny. Nie jest też tajemnicą, że relacje skrzydłowego Anwilu z trenerem Frasunkiewiczem nie należały do najlepszych. A wydawało się, że współpraca między panami będzie się układać dosyć dobrze. Dlaczego? Bo w sezonie 19/20 był poruszany (negocjacje) temat gry Almeidy w Asseco Arce Gdynia, kiedy Frasunkiewicz był tam trenerem. Na przeszkodzie stanęły jednak oczekiwania finansowe zawodnika. Teraz wydaje się też, że we Włocławku nie ma miejsca dla trzech ofensywnie usposobionych zawodników (poza Almeidą i Bellem jest jeszcze Kyndall Dykes) i któryś z nich musi odejść. Najprawdopodobniej będzie to Ivan, ale Anwil lubi zaskakiwać swoimi decyzjami, więc wszystko może się wydarzyć. Najbliższe dni i tygodnie na Kujawach zapowiadają się interesująco.

Kolejna, piąta część serii o transferach ukaże się dopiero w okolicach 20-21 lipca. Będzie ona dotyczyć najciekawszych ruchów transferowych, które zaszły od 12 do 18 lipca. Około 26-27 lipca — część szósta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

11 + 2 =