Ostateczny egzamin przed Euro oblany. Polska – Islandia 2:2

fot. instagram.com/ @laczynaspilka

Polacy zremisowali z Islandią 2:2 w ostatnim meczu przed Euro 2020. Bramki dla biało-czerwonych zdobyli Piotr Zieliński i Karol Świderski. Podopieczni Paulo Sousy pierwszy mecz mistrzostw Europy zagrają już w najbliższy poniedziałek 14 czerwca o 18:00 ze Słowacją. 

Spotkanie z Rosją miało być testem dla drugoplanowych zawodników. Zdawało się, że starcie z Islandią przyniesie odpowiedzi, w jaki sposób Polacy wyjdą na inauguracyjną rywalizację ze Słowacją. Spodziewano się, że biało-czerwoni w Poznaniu zaprezentują się w składzie zbliżonym do tego, który pojawi się w St. Petersburgu już w najbliższy poniedziałek. Oczywiste było, że portugalski selekcjoner nie skorzysta z Arkadiusza Milika. Piłkarza Olympique Marsylia z całego turnieju wyeliminował uraz łąkotki. Mogło się wydawać, że brak Milika będzie jedyną poważną absencją. Sousa jednak wystawił kilku nieoczywistych zawodników, choćby Pawła Dawidowicza. Na ławce usiadł Mateusz Klich, a Jana Bednarka zabrakło nawet w meczowej kadrze (prawdopodobnie przez lekki uraz). Mimo wszystko oczekiwano od Polaków, że zaprezentują się dobrze i wokół reprezentacji wytworzy się pozytywna atmosfera przed mistrzostwami Europy.

Polacy zaczęli dobrze spotkanie z Islandczykami. W 10. minucie Przemysław Frankowski podał do Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium zagrał do Jakuba Modera, który strzelił wprost w Runara Runarssona. W 24. minucie goście mieli rzut rożny. W polu karnym piłka przypadkowo trafiła pod nogi Alberta Gudmundssona. Piłkarz AZ Alkmaar przyjął futbolówkę i pokonał Wojciecha Szczęsnego. Arbiter wpierw uznał, że napastnik Islandii był na pozycji spalonej, jednak po interwencji systemu VAR okazało się, że bramka została zdobyta prawidłowo.

Biało-czerwoni dobrze zareagowali na utratę prowadzenia. Lewandowski odebrał piłkę. Trafiła ona pod nogi Piotra Zielińskiego, który podał do Tymoteusza Puchacza. Ten dośrodkował w pole karne. Piłkę odbitą przez islandzkiego defensora zebrał Piotr Zieliński. Zawodnik SSC Napoli precyzyjnym strzałem wyrównał bramkowy stan spotkania. Kilka chwil później z dystansu uderzył Moder, lecz jego próba była niecelna. W Poznaniu do przerwy był remis.

Obydwaj selekcjonerzy w drugiej części meczu dokonali wielu zmian. W ekipie biało-czerwonych na placu gry pojawili się Kacper Kozłowski, Kamil Jóźwiak, Karol Linetty, Przemysław Płacheta, Maciej Rybus i Karol Świderski. Jednak drugie 45 minut nie rozpoczęło się najlepiej dla gospodarzy. Gudmundur Thorarinsson podał do Brynjara Bjarnasona. Ten uciekł Grzegorzowi Krychowiakowi, znakomicie przyjął piłkę i silnym strzałem wyprowadził swoją reprezentację na prowadzenie.

Polacy nie zareagowali tak dobrze, jak w pierwszej połowie. Spotkanie odbywało się głównie w środkowej strefie boiska. Piłkarze Paulo Sousy grali przewidywalnie, za wolno, bez pomysłu na sforsowanie obrony gości. Biało-czerwoni mieli problem z wymieniem kilku podań na połowie rywala. Mimo marazmu, jaki zaproponowała nasza reprezentacja w drugiej połowie, należy wyróżnić Kacpra Kozłowskiego. 17- latek z Pogoni Szczecin wpierw dobrze uderzył na bramkę podopiecznych Arnara Vidarssona. W 88. minucie to on dośrodkował do Karola Świderskiego, który zagwarantował remis.

Obawy przed Euro

Mecz z Islandią miał dać kilka odpowiedzi przed turniejem. Zamiast nich pojawiło się jeszcze więcej znaków zapytania. Czy skład, który wyszedł w Poznaniu, będzie podstawowym w starciu ze Słowacją? Czy jednak Paulo Sousa ukrywał coś przed rywalami? Czy Kamil Jóźwiak jest piłkarzem podstawowego składu, czy jest namaszczony jako dżoker wchodzący z ławki rezerwowych? Kto zagra w defensywie? Na te i wiele innych pytań wciąż nie znamy odpowiedzi, a do inauguracyjnego meczu pozostało zaledwie 5 dni.

Wynik zamazuje negatywne wrażenie. Biało-czerwoni zagrali bardzo słabo. Co więcej, rywale Polaków przeżywają ostatnio słabszy okres. Nie awansowali na mistrzostwa Europy, fatalnie zaprezentowali się w Lidze Narodów i źle rozpoczęli eliminacje do mundialu w Katarze. Dodatkowo kadra jest w trakcie gruntownej przebudowy. Spodziewano się, że mecz w stolicy Wielkopolski  podbuduje morale reprezentacji. Jednak przez większość czasu Polacy nie wyglądali jak drużyna, w której szeregach grają zawodnicy z dobrych europejskich klubów. Po starciu w Poznaniu można by pomyśleć, że to Islandia jedzie na Euro, a nie Polska.

Paulo Sousa podkreślał na konferencji prasowej, że Islandia w pewnych aspektach przypomina Słowację. Jeśli Polacy zagrają tak jak z podopiecznymi Arnara Vidarssona, trudno będzie o dobry rezultat na inauguracje mistrzostw Europy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jedenaście + dziesięć =