Koszatniczka – Fantastyczne zwierzęta i jak je hodować #5

Fot. archiwum prywatne Krzysztofa

Pies, kot, chomik, papuga, rybka w akwarium – wszyscy dobrze znamy te zwierzęta domowe. Jednakże sklepy zoologiczne, specjalistyczne giełdy czy osoby prywatne oferują sprzedaż także wielu innych, mniej popularnych gatunków. Są wśród nich gryzonie, gady, owady, a nawet… jeże. Bohaterami niniejszej serii będą właśnie mało znane zwierzęta domowe oraz ich posiadacze, którzy w wywiadach opowiedzieli o tych wyjątkowych pupilach.

O inteligentnych i towarzyskich gryzoniach, które potrafią ćwierkać jak ptaki, rozmawiałam z Krzysztofem, tegorocznym maturzystą, właścicielem dwóch koszatniczek.

Wielu osobom koszatniczki są zupełnie nieznane. Skąd się wywodzą?

Te endemiczne gryzonie pochodzą z Chile, gdzie gniazdują w Andach na wysokości do 1200 m n.p.m. Wiodą dzienny tryb życia w niewielkich grupach  składających się z 2–5 samic i 1–2 samców. Wspólnie użytkują podziemne nory oraz tereny żerowania. Znaczną część życia spędzają pod ziemią. W naturze żyją maksymalnie 2 lata, w hodowli do 9.

Skąd pomysł, aby kupić te właśnie mało popularne gryzonie?

Odkąd pamiętam, marzyłem, aby mieć w domu psa albo kota. Przeszkodą zawsze była silna alergia na sierść, występująca zarówno u mnie, jak i u mojego taty. Często odwiedzałem sklepy zoologiczne, aby móc przynajmniej poobserwować zwierzęta. Pewnego razu moją uwagę przykuły koszatniczki – rezolutne maluchy biegały w kołowrotku. Z Internetu dowiedziałem się, że mają włosy, a nie sierść, więc nadają się dla alergików. Udało mi się przekonać rodziców i na Boże Narodzenie 2016 roku dostałem jeden z najwspanialszych prezentów w życiu – dwa puszyste stworzonka, które szybko podbiły serca domowników.

Od razu postanowiliście kupić parkę?

Koszatniczki są z natury bardzo towarzyskie i dobrze jest hodować je w parach lub większych grupach. Jeśli kupuje się jedną, trzeba codziennie poświęcać jej kilka godzin. W przeciwnym wypadku osamotniona i zaniedbywana może stać się apatyczna, stracić apetyt, a nawet wyrywać sobie futerko. Ponieważ nie planowałem rozmnażać zwierzaków, zdecydowałem się na dwa samczyki. Czikuś i Fazi, choć formalnie nie są braćmi, mają ze sobą bardzo silną więź. Kiedy trzeba ich rozdzielić, na przykład z powodu wizyty u weterynarza, stają się niespokojne i smutne. Widać, że tęsknią jeden za drugim.

Fot. archiwum prywatne Krzysztofa

Czy mają jakieś charakterystyczne zachowania?

Zawsze formują sobie gniazdko z siana w tym samym miejscu klatki. Razem w nim śpią, często przytulone w taki sposób, że jeden kładzie się w poprzek drugiego. Wydają przeróżne dźwięki, w zależności od nastroju i sytuacji. Podczas zabaw i wzajemnych czułości ćwierkają jak ptaki, gdy są rozdrażnione i gotowe do walki, zgrzytają zębami, a przestraszone zaczynają przenikliwie piszczeć. Przez sen zdarza im się cicho kwilić. Jeszcze inne odgłosy wydają, gdy jeden chce zwędzić drugiemu ulubiony przysmak lub gałązkę.

Łatwo jest je oswoić?

Jeśli zacznie się od razu i poświęci na to dużo przysmaków oraz ręczników papierowych (uwielbiają drzeć je zębami i wykorzystywać do budowy gniazda), to tak. Wobec obcych osób zawsze są nieufne. Gdy ktoś nieznajomy podejdzie do klatki, robią się nieswoje, czasem nawet nieruchomieją ze strachu. Do mnie i reszty domowników bardzo się jednak przywiązały. Reagują na głos, pozwalają się głaskać, podnosić, przytulać. Przy czym nie są specjalnymi amatorami pieszczot, często wyrywają mi się z rąk. Żyjąc we dwójkę, potrzebę czułości zaspokajają między sobą. Można więc obserwować, jak się przytulają, czyszczą sobie wzajemnie futerko, razem śpią. Oczywiście, jak przystało na samce, zdarza im się również walczyć. Przypomina to zapasy: koszatniczki stają wówczas na tylnych łapkach i odpychają się przednimi. Zwykle są to krótkie i niegroźne potyczki, choć dochodziło też do pogryzień, wyrywania futerka i drobnych urazów. Na ogół jednak walczą „dla sportu” i wkrótce się godzą. Trzeba po prostu kontrolować sytuację i w razie konieczności je rozdzielić.

Czy są drogie w utrzymaniu?

Największe koszty ponosimy na początku – jedna koszatniczka kosztuje około 90 złotych, ale jak wspomniałem, lepiej nie kupować ich pojedynczo. Klatka to wydatek rzędu 200-300 złotych. Najlepiej, aby była trzypoziomowa, bo te zwierzaki potrzebują dużo przestrzeni. Wewnątrz muszą się znaleźć: ściółka, czyli drewniany żwirek (bądź mniej zalecane trociny) oraz dużo siana, kołowrotek do biegania, poidełko, miseczka, kostka wapienno-mineralna. Niezbędne są też gałązki do gryzienia. Koszatniczkom cały czas rosną zęby, więc muszą mieć je na czym ścierać. Inaczej mogą zaszkodzić i swojemu zdrowiu, i wyglądowi naszego mieszkania, gryząc plastikową kuwetę od klatki, meble, dywany, farbę na ścianach, futryny i listwy przy drzwiach – słowem wszystko, na co się natkną.

Lepiej więc, żeby nie biegały swobodnie po mieszkaniu?

Zdecydowanie nie, jednak należy wypuszczać je z klatki. Najlepiej wybrać do tego jedno pomieszczenie, które przystosujemy tak, aby było tam jak najbezpieczniej. Trzeba więc uniemożliwić koszatniczkom wejście za meble, gdzie mogłyby utknąć, usunąć z podłogi kable i zabezpieczyć inne przedmioty, które mogłyby paść ofiarą ich niepohamowanego instynktu gryzienia. Czikuś i Fazi co drugi dzień biegają sobie po kuchni, gdzie zresztą stoi ich klatka. Podłogę z glazury łatwo się sprząta i za bardzo też nie da się jej pogryźć.

Fot. archiwum prywatne Krzysztofa

Jak wygląda codzienna opieka nad Twoimi zwierzakami?

Rano i wieczorem dostają porcję karmy. To gotowa pełnowartościowa mieszanka, która składa się z kolorowych „chrupek” i dodatków, takich jak nasiona słonecznika, ziarna fasoli, prasowany zielony groszek, siemię lniane, czy suszone warzywa: burak, marchew, pietruszka, topinambur. Na rynku jest duży wybór karm, jednak trzeba zwracać baczną uwagę na ich skład. W wielu zawarte są bowiem suszone owoce, których podatne na cukrzycę koszatniczki w ogóle nie powinny jeść. Wartości prozdrowotne mają natomiast suszone płatki kwiatów, liście i zioła z mieszanek dedykowanych temu gatunkowi. Sporadycznie i w małych ilościach można podawać także orzechy włoskie, pestki dyni, suche płatki owsiane. Czikuś i Fazi raz dziennie dostają porcję witamin – chrupek w kształcie zielonej poduszeczki. To ich ulubiony przysmak, który jedzą z istnym namaszczeniem, zawsze w tym samym miejscu klatki. Ważne jest zapewnienie stałego dostępu do chłodnej, przegotowanej wody. Wspomniałem wcześniej, że zwierzaki czyszczą sobie nawzajem futerka, ale oprócz tego trzeba je kąpać w specjalnym pyle kąpielowym dla koszatniczek i szynszyli. To bardzo drobny piasek, który kupujemy w sklepie zoologicznym. Do miski lub innego naczynia wsypujemy tyle, żeby powstała cienka warstwa. Zwierzaki uwielbiają tarzać się w tym piasku. Taka pielęgnacja powinna następować co dwa, trzy dni.

Uważasz, że koszatniczka to zwierzę dla każdego?

Raczej tak, ale na pewno byłoby dobrze, gdyby przyszły hodowca posiadał pewne predyspozycje. Powinien być cierpliwy i pogodzić się z tym, że nie uniknie w domu drobnych zniszczeń. Gryzonie zawsze pozostaną gryzoniami… To jednak tak urocze i wdzięczne zwierzaki, że wszystko można im wybaczyć. Bardzo ciekawe jest obserwowanie ich zachowań, zwyczajów i wspólnych zabaw. Są zaskakująco mądre i sprytne. Można nauczyć ich prostych sztuczek, reagowania na imię. Niby to tylko małe gryzonie, a nawiązują z właścicielem prawdziwą więź.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × trzy =