Chelsea zwycięzcą Ligi Mistrzów

fot. pixabay.com

Chelsea pokonała 1:0 Manchester City w finale Ligi Mistrzów w Porto. Gola gwarantującego tytuł najlepszej klubowej drużyny w Europie strzelił Kai Havertz. To drugi triumf londyńczyków w tych rozgrywkach. 

Chelsea wygrała grupę E z Sevillą, Krasnodarem i Stade Rennes. W 1/8 finału zwyciężyli z liderem La Liga – Atletico Madryt (1:0, 2:0). W kolejnej fazie pokonali FC Porto (2:0, 0:1). W półfinale okazali się lepsi od Realu Madryt (1:1, 2:0). Klub ze stolicy Anglii awansował do swojego trzeciego finału Ligi Mistrzów w historii. W 2008 roku przegrali po dramatycznej serii rzutów karnych z Manchesterem United. Jednak cztery lata później los się odwrócił. The Blues po równie fascynującej serii jedenastek tym razem triumfowali z Bayernem Monachium na stadionie Bawarczyków.

Manchester City był najlepszy w grupie C z FC Porto, Olympiakosem Pireus i Olympique Marsylia. W fazie pucharowej wpierw rozprawili się z Borussią Mönchengladbach (2:0, 2:0), następnie z Borussią Dortmund (2:1, 2:1), a w półfinale okazali się lepsi od finalisty poprzedniej edycji – PSG (2:1, 2:0). Dla Obywateli to pierwszy finał Ligi Mistrzów w historii. Na europejskiej arenie udało się im jedynie triumfować w finale Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970 roku z Górnikiem Zabrze.

Mimo że jako faworyta przed meczem najczęściej stawiano na świeżo upieczonych mistrzów Anglii z Manchesteru, to nie lekceważono dobrze zorganizowanego monolitu stworzonego przez Thomasa Tuchela. W tym sezonie Chelsea z Manchesterem City spotkały się trzykrotnie (dwa mecze w Premier League i w półfinale Pucharu Anglii). W pierwszym spotkaniu, gdy londyńczyków prowadził jeszcze Frank Lampard, górą byli The Citizens. Ale odkąd na ławce trenerskiej w Chelsea zasiadł Niemiec, to lepsi okazywali się piłkarze klubu ze Stamford Bridge. Można wywnioskować, że Tuchel miał patent na Manchester City. Rodziło się pytanie, czy potwierdziłby to w wielkim finale na Estadio do Dragao w Porto.

Przed meczem fanów zaskoczyło zestawienie środka pola Manchesteru City. Pep Guardiola nie wystawił ani Rodriego, ani Fernandinho. Katalończyk zdecydował się na ofensywne ustawienie. Niespodzianką było wystawienie od pierwszej minuty Raheema Sterlinga, który ma za sobą przeciętny sezon.

Obydwie drużyny zaczęły spotkanie na pełnych obrotach. W 8. minucie bramkarz City – Ederson podał znakomicie przez całe boisko do Raheema Sterlinga. Anglikowi jednak odskoczyła futbolówka. Za chwilę do skrzydłowego doskoczył Reece James, który przeszkodził w oddaniu precyzyjnego strzału. Kilkadziesiąt sekund później akcja przeniosła się na drugą stronę boiska. Timo Werner w dogodnej sytuacji do strzelenia gola, będąc niekryty w polu karnym, nie trafił czysto w piłkę. Minutę później ponownie sytuację mieli piłkarze Guardioli. Sterling zagrał w pole karne w kierunku Riyad Mahreza. Algierczyk został uprzedzony w ostatniej chwili przez Bena Chilwella. W 14. minucie Werner dostał piłkę od Kaia Havertza. Niemiec z bliskiej odległości trafił wprost w Edersona, a kilkanaście sekund później uderzył w boczną siatkę. W 39. minucie Thiago Silva musiał opuścić plac gry z powodu kontuzji. Strata lidera defensywy była poważnym osłabieniem dla Chelsea.

W 42. minucie Mason Mount zagrał kapitalne prostopadłe podanie do Kaia Havertza. Niemiec wyminął Edersona i trafił futbolówką do pustej bramki. Piłkarze Chelsea schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. The Blues w pierwszej połowie byli lepszym zespołem. Wynik mógł być okazalszy, gdyby nie niewykorzystane sytuacje Timo Wernera. Za to drużyna z Manchesteru musiała zacząć tworzyć sobie więcej sytuacji bramkowych, do czego przyzwyczaiła kibiców w Premier League.

W drugiej połowie Chelsea, wiedząc, że ma korzystny wynik, cofnęła się do defensywy. Co więcej, w 60. minucie boisko z powodu urazu opuściła największa gwiazda City – Kevin De Bruyne. W 68. minucie Mahrez dośrodkował w okolice bramki Edouarda Mendy’ego. Gdyby nie interwencja Cesara Azpilicuety, to Ilkay Gundogan miałby przed sobą pustą bramkę. Kilka chwil później Christian Pulisic znalazł się w sytuacji sam na sam z Edersonem. Brazylijczyk dobrze skrócił kąt, przez co Amerykanin trafił obok bramki. W 6. minucie doliczonego czasu gry Riyad Mahrez uderzył z woleja, lecz piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.

Chelsea po 9 latach ponownie stała się najlepszą klubową drużyną w Europie. W finale byli zespołem lepszym, który kontrolował wydarzenia na boisku. Zawodnicy z Manchesteru nie tworzyli sobie wielu klarownych sytuacji, nie zaprezentowali swojego ofensywnego oblicza. Wydane miliardy funtów przez arabskich właścicieli The Citizens jeszcze nie przyniosły im wymarzonej Ligi Mistrzów.

Manchester City – Chelsea FC 0:1 (0:1)

Bramka: Kai Havertz (43.)

Manchester City: Ederson – Walker, Ruben Dias, Stones, Zinczenko – Silva (64. Fernandinho), Guendogan, Foden – Sterling (77. Aguero), De Bruyne (59. Jesus), Mahrez

Chelsea FC: Mendy – Azpilicueta, Thiago Silva (39. Christensen), Ruediger – James, Kante, Jorginho, Chilwell – Mount (80. Kovacić), Werner (66. Pulisic), Havertz

Sędzia: Antonio Mateu Lahoz (Hiszpania)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziewięć − trzy =