Przyszła psycholog na macie. Wywiad z wicemistrzynią Polski w karate Danielą Holk

Karate. Dla niektórych to dość brutalny sport walki, dla niej to całe życie. Zaczęła uprawiać tę dyscyplinę jako dziewięciolatka. Dziś, czyli dziesięć lat po pierwszym treningu jej ściana zapełniona jest medalami. Na co dzień łączy sport i studia na I roku Psychologii Pracy i Biznesu. Poznajcie Danielę Holk, trzykrotną wicemistrzynię Polski w karate i studentkę naszej uczelni.

Daniela, od października studiujesz Psychologię na Uniwersytecie Gdańskim. Za Tobą matura i długie, pięciomiesięczne wakacje. Jak je spędziłaś: odpoczywając czy raczej ciężko pracując na treningach?

Był to dla mnie dość intensywny, ale też trudny czas. We wrześniu przeszłam operację, musiałam poświęcić dużo czasu na rehabilitację po kontuzji. Na początku wakacji miałam okazję pracować z dziećmi. Pojechałam jako wychowawca na obóz dla najmłodszych i prowadziłam dla nich treningi. Praca z nimi to czysta przyjemność, jednak trzeba mieć oczy dookoła głowy. Miałam w planach także wyjazd na zgrupowanie, kontuzja niestety pokrzyżowała mi plany i musiałam przerwać treningi.

 Cofnijmy się kilkanaście lat wstecz i spójrzmy na twoje początki. Uprawiasz dość nietypową dyscyplinę jak na dziewczynę. Jak do tego doszło, że w ogóle zaczęłaś treningi na macie?

Kiedy miałam 9 lat, moja mama zabrała mnie i mojego brata na pierwsze zajęcia. Ćwiczenia skoncentrowane były głównie na zwinności i rozciąganiu. Trener był zadowolony z tego, jak ćwiczę i pozwolił zostać mi na dłużej. Jeśli chodzi o mnie, to karate od razu mi się spodobało. Bardzo lubię rozciąganie i technikę. Już po pierwszych zajęciach zrozumiałam, że chciałabym związać się z tym sportem na dłużej. Rodzice bardzo mnie wspierali w tej decyzji i motywowali.

Czy pomimo tego, że chciałaś związać swoje życie z karate, nie pojawiały się wątpliwości czy to odpowiednia droga?

Oczywiście, że było wiele chwil zwątpienia i niepewności. Był czas, że byłam jedyną dziewczyną w grupie i wtedy rzeczywiście zastanawiałam się, czy karate to dobry wybór. Później zmieniłam klub, inni zawodnicy, trenerzy i wątpliwości mijały. Bardzo pomagali mi trenerzy, wspierali mnie i pokazywali, że karate może stać się także pewnego rodzaju stylem życia. Ciężkie chwile przychodziły też, kiedy miałam wiele zajęć w szkole i musiałam łączyć treningi z nauką. Nigdy nie chciałam zaniedbać ocen, chciałam dobrze zdać maturę i wtedy było szczególnie trudno. Jednak udało mi się to wszystko pogodzić i dzięki temu mogę dziś studiować na Uniwersytecie Gdańskim.

Trenujesz już około dziesięciu lat. Jesteś etatową zawodniczką różnych imprez rangi wojewódzkiej, ogólnopolskiej, a nawet międzynarodowej. Masz w swoim dorobku wiele medali, które z osiągnięć jest dla Ciebie najcenniejsze?

Rzeczywiście tak jak mówisz, zdobyłam wiele medali i pucharów. Niedawno moja kuzynka chciała przeliczyć, ile tego dokładnie jest i przyznała szczerze, że po dojściu do około stu znudziło jej się liczenie. Jest tego wszystkiego bardzo dużo, sama dokładnie nie wiem ile. Zdobywałam nagrody na zawodach różnej rangi, od wojewódzkich po międzynarodowe. Myślę, że najcenniejsze są jednak medale z Mistrzostw Polski. Zostałam trzy razy wicemistrzynią Polski w swojej kategorii, co jest dużym osiągnięciem. Sama zapracowałam na ten wynik i jestem bardzo dumna, że zdobyłam ten tytuł. Wypracowałam go sobie latami ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Te sukcesy pokazują, że warto było.

Sport to nie tylko medale, sukcesy i pieniądze. To także pot, łzy i wiele niepowodzeń. Jak wygląda taka droga na sportowy szczyt?

Na sukces składa się bardzo wiele czynników: zaangażowanie, motywacja, talent i wiele porażek. Bardzo ważne jest w sporcie wsparcie, jakie dają nam najbliżsi i przyjaciele. Bez tego byłoby o wiele trudniej wytrwać. Sukces to także wiele godzin poświęconych na treningi, nieprzespane noce i łzy. Potrzeba ogromnej samodyscypliny i nigdy nie można odpuszczać. Wszystko po to, aby stawać się każdego dnia coraz lepszym i dojść w końcu na szczyt. Czasami ważnym zwycięstwem, podobnie jak w życiu, jest pokonanie własnej słabości. To o czym mówię, jest nieodłącznym czynnikiem wpływającym na sukces.

Za rok w Tokio odbędą się przełożone Letnie Igrzyska Olimpijskie. W programie przewidziane są zawody w kumite kobiet, a więc Twojej kategorii. Nie wiemy, jak potoczą się losy karate na kolejnych igrzyskach. Jednak będąc przy tym temacie, chciałabym Cię zapytać, czy marzysz o występie na igrzyskach?

Występ na Igrzyskach Olimpijskich to cel nadrzędny dla sportowca. Możliwość reprezentowania kraju na tak wielkiej imprezie jest wyróżnieniem i prestiżem. Sam występ jest moim ogromnym marzeniem. Wiem jednak, że nie jest łatwo dostać się do kadry olimpijskiej. Potrzeba wielu osiągnięć oraz punktów w rankingu międzynarodowym, aby dostać kwalifikacje na igrzyska. Z całą pewnością jest to jednak rzecz, o której marzę podobnie jak inni sportowcy. Nie chcę wybiegać też w przyszłość, zobaczymy, jak potoczą się losy karate i czy w ogóle dalej będzie ono sportem olimpijskim.

Oprócz bycia zawodniczką zajmujesz się także sędziowaniem walk młodszych. Co jest trudniejsze: walczenie na macie czy ocenianie poczynań innych?

Rzeczywiście jestem także sędzią. Za mną masa egzaminów i kursów sędziowskich. Szczerze mówiąc, sędziowanie to dobra okazja do lepszego poznania mojej dyscypliny od strony regulaminowej. Bardzo się cieszę, że mam okazję oceniać rywalizację innych. W końcu to także dobry sposób, żeby sobie dorobić. Myślę, że zarówno walka, jak i ocenianie są ciężkie. Na macie jesteś skupiony na zadaniu, jakie masz do wykonania, a sędziując, musisz być sprawiedliwy i podejmować często kluczowe decyzje. Obie te aktywności nie należą do najłatwiejszych, ale sprawiają mi radość.

Warto jest być sportowcem? Czy przekłada się to na życie codzienne?

Sport uczy bardzo wielu rzeczy. Masz możliwość poznania wielu ciekawych ludzi i osiągnięcia sukcesu. Nie ważne ile od siebie dajesz, zawsze to wraca i daje Ci satysfakcję. Medale dają Ci dumę, a porażki uczą siły i pokory. Uprawiając sport, poznajesz i kształtujesz swój charakter. Wiele razy musisz nad sobą pracować i dostrzegasz, jakim jesteś człowiekiem. Oddając się jakiemuś zajęciu na sto procent, możesz poznać siebie. Myślę, że warto uprawiać sport, bo daje on nam dużo więcej niż tylko nagrody.

Kiedy trenujesz, ważne jest wsparcie płynące z otoczenia. Kto jest dla Ciebie najważniejszym oparciem?

Największe wsparcie i motywację daje mi rodzina. Mama i tata są ze mną na każdych zawodach, za co jestem im naprawdę wdzięczna. Oprócz nich ważni są także moi przyjaciele i znajomi. Z całą pewnością inspiracją są także trenerzy, z którymi współpracuję na co dzień. Każde wsparcie jest ważne, szczególnie w trudnych chwilach.

Przejdźmy teraz do spraw studenckich. Jak już wspomniałam, studiujesz na pierwszym roku Psychologii Pracy i Biznesu. Dlaczego akurat ten kierunek? Chciałabyś w przyszłości poświęcić się pracy w tej dziedzinie, czy jednak karate będzie twoim jedynym źródłem dochodu?

Wykształcenie jest dla mnie tak samo ważne, jak karate. Oczywiście chcę dalej być zawodniczką i kroczyć sportową ścieżką. Nie chcę zamykać jednak żadnych drzwi w swoim życiu i myślę także o pracy jako psycholog po ukończeniu studiów. Chciałabym pomagać młodym osobom się spełniać. A dlaczego psychologia? Od zawsze interesowały mnie kontakty międzyludzkie i pomoc innym. Kiedy wybierałam studia, właśnie ten kierunek wydawał mi się najciekawszy i najbardziej perspektywiczny. Moim celem jest rozwijanie się zarówno w sporcie, jak i w psychologii.

Co powiesz o samym kierunku? Jak Ci się studiuje? Jesteś zadowolona z wyboru?

Momentami jest ciężko, ponieważ mam bardzo dużo nauki. Nie jest to z pewnością łatwy kierunek. Pomimo tego jestem bardzo zadowolona z mojego wyboru. Poznałam tutaj wiele wspaniałych osób, mam grupę naprawdę fajnych znajomych na kierunku. Jeśli coś się lubi, to nawet gdy jest ciężko, sprawia to radość. Tak jest w moim przypadku. Nie żałuję decyzji o studiowaniu psychologii.

Daniela, dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas! W imieniu swoim i całego CDN-u życzę Ci spełnienia wszystkich sportowych marzeń i dużo zdrowia.

Dziękuje serdecznie! Miło było podzielić się swoją historią z czytelnikami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *