To nie jest hip-hop. Rozmowy – recenzja cz. 1
9 min read„To nie jest hip-hop. Rozmowy” to pozycja unikatowa na polskim rynku wydawniczym. Autorzy Jacek Baliński i Bartek Strowski, zebrali w jednym miejscu dwadzieścia obszernych wywiadów z osobami powiązanymi z hip-hopem. Niemal 500 stron tekstu przesiąkniętego wspomnianą kulturą, ale też życiowymi prawdami, a także kącikiem filmoznawcy. Zapraszamy do przeczytania pierwszej części recenzji.
Ajron
„Wszyscy dorastamy i niestety dużo tracimy z dziecka, które tak mocno potrafi się czymś zachwycić. Kolesie brali płytę winylową, przesuwali ją w przód i w tył, używali fadera, skreczowali – a ja byłem tym wręcz zafascynowany. Światło z samplera, gdy siedziałem po nocy; nie mogłem się na nie napatrzeć, było dla mnie tak piękne. Teraz brakuje mi tego uczucia.”
Ajron to osoba wszechstronnie uzdolniona. Producent muzyczny, filmowiec. Z pewnością nie można odmówić mu talentu w żadnej z tych dziedzin. I choć dziś aktywnie działa tylko na tej drugiej płaszczyźnie, to przygodę z rapem wspomina z łezką w oku.
Rozmowa z Ajronem to przede wszystkim wspomnienia o Małolacie i o samej muzyce. Można dowiedzieć się też o sprawie z SuperExpresem, która zakończyła się wypłaceniem przez gazetę odszkodowania, o nieautoryzowanym użyciu przez Ajrona sampla i tego konsekwencjach. Jest też trochę o obecnej pracy Dąbala w przemyśle filmowym.
Bilon
„Jestem człowiekiem częściowo z epoki komunizmu, a częściowo z epoki obecnej. W latach osiemdziesiątych milicja i ZOMO były złem największym, a w latach dziewięćdziesiątych – poza zmianą nazwy i mundurów – niewiele się zmieniło. Hasło HWDP było wyrazem nienawiści do policji i do instytucji, która nas kontroluje, szykanuje i zastrasza. To było zupełnie naturalne.”
Bilon to część składowa Hemp Gru, czyli niezaprzeczalnie legenda polskiej rap sceny, która kształtowała i w dalszym ciągu kształtuje gusta wielu. Ponadto jest to człowiek spełniający się w przemyśle tekstylnym i gastronomicznym. Z Bilonem rozmawiał Jacek Baliński.
Jest to rozmowa nie tylko o muzyce. Dowiemy się z niej też o światopoglądzie artysty, o marihuanie, polityce, pielgrzymkach, biznesie w branży tekstylnej, ale też o Gringo – knajpie Bilona. – Tak naprawdę to od zawsze chciałem mieć jakąś swoją miejscówkę, w której będzie można dobrze zjeść. W końcu nadarzył się odpowiedni moment, miałem już konkretny koncept, który jeszcze w trakcie remontu lokalu się dotarł, i w 2014 roku ruszyliśmy.
Dizkret
„Zdarza się, że ludzie, z którymi współpracuję biznesowo, słuchali kiedyś moich kawałków. Pamiętam jedno ze spotkań w dużej sali konferencyjnej w pewnej korporacji. Po spotkaniu wiceprezes napisał do mnie maila, nieśmiało pytając: „Czy to Dizkret?”. To była fajna przygoda, ale wydaje mi się, że tkwiłem w tym o kilka lat za długo.”
Wywiad, który przeprowadził Jacek Baliński, był pierwszym od kilkunastu lat, na który Dizkret się zgodził. Dawniej raper, dziś właściciel bardzo prężnie rozwijającej się agencji interaktywnej. Kto więc jak nie on pasowałby do „To nie jest hip-hop. Rozmowy”?
„Stare Miasto”, hip-hop jako zajawka, praca w 4FunTV, branża kreatywna – to właśnie główne tematy poruszone w tym wywiadzie. Jednak nie jest to zrobione w żaden sposób płytko i po krótce. Każdy z tych wątków jest w fajny sposób rozwijany, a czytanie zapisu rozmowy wciąga bez reszty.
Eprom
„Niezależni wykonawcy się nie pieprzą i nie robią na siłę czegoś, co musi się spodobać wszystkim. Sam też w taki sposób podchodzę do muzyki – robię tylko to, co uważam za fajne i co jest w zgodzie z moimi wewnętrznymi przekonaniami, a nie to, o czym wiem, że wszyscy temu przyklasną. Robiąc miks, muszę spełnić oczekiwania klienta, ale w przypadku autorskich nagrań nie zastanawiam się nad ich odbiorem.”
Konsekwencja i zaangażowanie to dwa słowa, które świetnie opisują rozmówcę Balińskiego. Eprom kiedyś królował na bitwach turntablistycznych, dziś działa jako producent muzyczny i realizator dźwięku z własnym, całkowicie analogowym studiem.
Ta rozmowa dotyczy głównie muzyki. Eprom jest w końcu jedną z niewielu osób, która miks i mastering robi całkowicie analogowo i w dodatku nie ogranicza się jeżeli chodzi o gatunki muzyczne. Możemy też przeczytać nieco o jego pracy w kopalni, której się kiedyś podejmował.
Rafał Grobel
„Nie potrafię długo siedzieć w jednym miejscu – potrzebuję zmiany, potrzebuję ludzi. Moją domeną zawsze było to, że tworzyłem jakieś historie i potrafiłem pewne rzeczy ubierać w słowa i je spinać. Trzeba zdać sobie sprawę ze swoich atutów i z cech, które już niekoniecznie tymi atutami są. Nie mam cierpliwości, żeby zagłębić się w jedną dziedzinę. Ciągnie mnie do syntezowania informacji z różnych źródeł, kojarzenia ze sobą ludzi i łączenia tego w jakieś niestandardowe pomysły.”
Grobel to reprezentant sceny elektronicznej, aniżeli hip-hopowej. Jednak i z rapem ma swoją historię. Tworzył Niewidzialną Nerkę, obecnie, pod skrzydłami Prosto, prowadzi MOST.
W rozmowie z Jackiem Balińskim Grobel przyznał, że nigdy nie czuł się częścią polskiego hip-hopu, choć Niewidzialna Nerka to już klasyk. Opowiedział też o imprezach przez siebie organizowanych, o inicjatywie, którą tworzy pod szyldem Prosto, a która nazywa się MOST i łączy świat rapu z elektroniką.
Groh
„Jestem super zadowolony, że dzięki muzyce udało mi się do tej pory przeżyć tak ciekawe życie. Czuję się szczęściarzem i doceniam to, co mam, i to, co mnie otacza, ale nie czuję się weteranem czy jubilatem. Chcę iść do przodu.”
Groh to założyciel U Know Me Records, JuNouMi i Funky Mamas&Papas Recordings. Promuje muzykę różnorodną i ciekawą, gra ją tylko z winyli. Sam o sobie mówi, że jest dinozaurem polskiej sceny klubowej. Z kolei w środowisku chodzą głosy, że wydał więcej winyli niż cała reszta Polski razem wzięta.
We wstępie do rozmowy Jacek Baliński pisze, że „za konsekwencję w działaniu oraz za ucho do dobrej muzyki witamy Groha na pokładzie książki”. I to się zgadza. Groh jest człowiekiem konsekwentnym. Od początku swojej kariery muzycznej nagrywa tylko na winylach i to się nie zmienia. Jednak wywiad nie dotyczy tylko tego. Panowie poruszają w nim przeróżne kwestie, jak na przykład: ryzyko, które niesie za sobą muzyka, podróże czy Facebook.
Branża muzyczna nauczyła mnie, że nie można zakładać zbyt wiele, bo jednak lepiej jest się pozytywnie zaskoczyć niż rozczarować, a z drugiej strony – rozczarowania są nieuniknione i trzeba być na nie przygotowanym – Groh wyraźnie podkreśla, że związek z muzyką jest ryzykowny. Ale on wszedł w to na całego. Rzucił pracę w koroporacji, by oddać się swojej pasji, dzięki której poznał masę ludzi i zaczął podróżować po świecie.
Podczas rozmowy Grośkiewicz nie szczędził też gorzkich słów pod adresem Facebook’a. Otwarcie mówił o nim jako o narzędziu manipulacji. Jego użytkownicy żyją w bańce, do której dociera tylko mała część treści, a oni sami myślą, że wiedzą już wszystko, bo facebook to ich główne źródło informacji.
Kasta
„Źle interpretowany nietzscheanizm oraz egoizm doprowadziły mnie do myślenia, że jestem najważniejszy na świecie. Byłem absolutnym pyszałkiem. Od ponad dekady jednak staram się w jakiś sposób pomagać ludziom, zarówno z artystycznych, jak i patologicznych środowisk. Robienie dobrych i pożytecznych rzeczy stało się dla mnie niezwykle istotne.”
Waldemar Kasta to postać znana każdemu, kto choć pobieżnie interesuje się rapem. Karierę muzyczną zaczął już w latach dziewięćdziesiątych, szybko zajarał się hip-hopem i dzięki temu dziś możemy wspominać go jako legendę gatunku na polskiej scenie.
Rozmowa z Kastą nie jest luźną pogadanką na miłe i przyjemne tematy. Oczywiście, Bartek Strowski nawiązuje do muzyki, ale ten wywiad to zbiór zdań dotyczących uzależnień, wiary, pieniędzy, życia na ulicy.
– Jestem uśpionym narkomanem. Dosyć często prowadzę wykłady i prelekcje o narkotykach, choć nie ukrywam tego, że palę marihuanę. Nie wyobrażam sobie jednak, że miałbym wrócić do starych nawyków. – przyznaje wprost Kasta. Tak jak tutaj, tak też w innych miejscach, innym ludziom opowiada o swoim problemie z narkotykami. I jest w tym zupełnie autentyczny.
Panowie poruszają również kwestię wiary. Wrocławianin stwierdził, że zawsze szukał Boga. Ostatecznie doszło jednak do tego, że jest poganinem i wierzy w sił natury, a ludzie zawsze wymyślali sobie bogów w sytuacjach trudnych, których nie potrafili wyjaśnić.
Kosi
„Moje podejście do kultury hip-hop zmieniało się jednak na przestrzeni lat i jestem już mniej radykalny niż kiedyś. Na początku bardzo idealizowałem kulturę, której chciałem być częścią. Z czasem okazało się, że ludzie czy środowisko nie są tacy, jakimi ich sobie wymarzyłem. Zacząłem wtedy nabierać dystansu. Zawsze starałem się wychodzić poza ramy tej kultury, ale bywały momenty, kiedy liczył się dla mnie tylko hip-hop.”
Choć na koncie nie ma żadnego solowego krążka, tego chłopaka zna całe środowisko. Zaczynał od tworzenia graffiti, potem dołączył do NBK i JWP, ale to właśnie z tą drugą jest najbardziej kojarzony. Cały czas też stara się przybliżać słuchaczom korzenie polskiego rapu.
Kosi to nie tylko melanż, choć początkowo można tak pomyśleć. W rozmowie rapera z Bartkiem Strowskim przez cały czas przewija się jednak wątek córki. Rozmowa o ziomkach – córka, o podróżach – córka, inni raperzy – córka. Nastolatka pojawia się tam cały czas, a to świadczy jedynie o tym, że Kosi to człowiek dla którego rodzina jest najważniejsza.
Oczywiście nie jest to jedyny wątek, jaki można z tej rozmowy wyłapać. Padają wypowiedzi o pieniądzach, melanżu, środowisku. I Kosiorek wcale nie jest taki, jak się wszystkim wydaje. Z wywiadu wynika, że jest to człowiek dojrzały i świadomy.
Łona
„Cały czas uczę się dystansu do tego obrazu, do wizerunku. Sam odbieram innych twórców, których nie znam osobi- ście, przez pryzmat ich twórczości, ale wiem, że to nie jest prawdziwy obrazek. Najgorzej, jak twórca zaczyna wierzyć w ten swój wizerunek; staram się do tego nie dopuszczać. Wiem, że moje teksty nie zmienią literackich dziejów Polski, ale nawet będąc rzemieślnikiem, a nie wielkim artystą, chcę być w tym rzemiośle nieskrępowany. ”
Łona to zdecydowanie fenomen na polskiej rap scenie. Aktywnie działa nie tylko w muzyce, gdzie wydaje nowe krążki i z roku na rok jest coraz lepszy, ale też jako wzięty prawnik w Szczecinie. To, jak zaznaczył we wstępie do rozmowy Jacek Baliński, świetnie wpisywało się w ramy „To nie jest hip-hop. Rozmowy”.
Wywiad z Łoną jest jednym z najciekawszych w tej książce, między innymi przez to, że zaczyna się od wątku zupełnie banalnego – kawy. Poza tym w trakcie do rozmowy włącza się mężczyzna zupełnie obcy i nieznajomy.
Wywiad ten jest dosłownie o wszystkim. Zaczynając od wspomnianej już kawy, idąc przez Uniwersytet Szczeciński, prawo, pracę, muzykę, politykę, Radio Maryja i Telewizję Trwam, koncerty, kończąc na autokreacji.
Padło też pytanie o to, do kiedy artysta zamierza być na scenie muzycznej aktywny. – Fajnie byłoby nie przeoczyć chwili, w której człowiek staje się własną karykaturą. To jest trudne o tyle, że wymaga cholernego dystansu do siebie, a czasy mamy takie raczej niesprzyjające…
Ment XXL
„Nie mam hiphopowych ziomków, których znam od dwudziestu lat i z którymi jeździłem jako nastolatek na imprezy b-boyowe. Pasowało mi jednak to bycie „z boku” sceny, z dala od dekalogu kultury i najważniejszych wydarzeń. Chciałem gdzieś w tym wszystkim powoli robić swoją muzykę. Na początku po omacku, ale jednak. A tak naprawdę to nie miałem za bardzo wyboru, bo szkołę przecież trzeba było skończyć. ”
Połowa składu Rasmentalism to właśnie on. Od jakiegoś czasu grupa stała się niezwykle popularna w całym kraju i co chwilę grają koncerty w różnych zakątkach Polski. Ale ich działalność to nie tylko hip-hop. To także cykl imprez w stolicy, kompilacje nagrań z muzyką klubową i alternatywną.
Ten wywiad w głównej mierze dotyczy muzyki. Jednak nie są to informacje, które możemy przeczytać na wikipedii, suche fakty. Są to rzeczy dotyczące Rasmentalismu i Flirtini, ale takie, których nie dowiemy się nigdzie indziej. Poza tym mowa jest też o innych pasjach Menta – fotografii i podróżach.