Trener Aftański: Zaangażowanie to podstawa!
7 min readFutsal to halowa odmiana piłki nożnej. O niebanalności tej dyscypliny i nastawieniu studentów do uprawiania sportu opowiedział Tomasz Aftański. Były selekcjoner reprezentacji Polski futsalu, trener AZS UG Futsal Kobiet i nauczyciel akademicki Uniwersytetu Gdańskiego.
Dlaczego futsal? Co sprawia, że akurat ta dyscyplina Pana fascynuje?
Od samego początku swojej przygody z futbolem byłem ukierunkowany na tzw. dużą piłkę (11vs11, przyp. red.), jednak w pewnej chwili zetknąłem się z futsalem i od razu zapałałem miłością właśnie do tej odmiany sportu. Uważam, że futsalowi zawodnicy mają wpływ na więcej rzeczy, częściej są przy piłce, a sama gra jest znacznie dynamiczniejsza od tej, którą możemy obserwować na dużych boiskach. Poza tym, piłkarze cały czas są „pod grą”, nie mogą uciekać od odpowiedzialności, co często ma miejsce w grze jedenastu na jedenastu.
„Kto raz przyjdzie na mecz futsalu, ten się zakocha, a kto przyjdzie na mecz piłki nożnej, ten… się przeziębi”. To Pańska wypowiedź wykazująca różnice między tymi sportami.
Wypowiadałem te słowa akurat wtedy, gdy zima zaatakowała, więc prawdą było, że kibice na stadionach piłkarskich mogą się przeziębić. Podczas meczu futsalowego bezstronny obserwator nie może się nudzić – emocji i zwrotów akcji jest co niemiara. Generalnie, wiele osób w futsal gra, lecz nie wie, że tak nazywa się ta konkretna odmiana piłki nożnej. Sam Uniwersytet Gdański ma dwa zespoły w najwyższej klasie rozgrywkowej, co pokazuje, że ten sport staje się coraz bardziej popularny. Nie mam zamiaru deprecjonować piłki nożnej, jednak wciąż uważam, że to halowa odmiana futbolu jest atrakcyjniejsza.
Popularność futsalu w Polsce rośnie, jednak wciąż nie jest na satysfakcjonującym poziomie. Co można zrobić, by spopularyzować ten sport, głównie wśród młodych ludzi?
Jest kilka pomysłów, które nie ciągną za sobą jakichś wygórowanych oczekiwań. Uważam, że potrzebujemy zdecydowanego wsparcia PZPN-u (Polskiego Związku Piłki Nożnej – przyp. red.), któremu polska liga, a także reprezentacja futsalu podlegają. Często jest jednak tak, że ludzie zajmujący się piłką nożną traktują futsal jako… zagrożenie. Moim zdaniem nie jest on zagrożeniem dla popularności piłki nożnej, lecz zaledwie jej ubarwieniem i pięknym uzupełnieniem. PZPN powinien każdą odmianę piłki nożnej wspierać. Dobrym pomysłem byłoby uściślenie zasad, by rywalizujący w halach młodzi piłkarze grali według przepisów stricte futsalowych.
PZPN wydał jakiś czas temu Narodowy Model Gry, określający ścieżkę rozwoju młodych piłkarzy.
Idea Narodowego Modelu Gry jest jak najbardziej słuszna. Musimy jednak pamiętać, w jakim klimacie żyjemy. Gdy przychodzi zima, młodzi piłkarze, uczniowie i studenci przenoszą się na halę. Jest to świetna okazja do tego, by futsal rozpropagować i zachęcić młodzież do pozostania na hali nawet wtedy, gdy nadejdzie wiosna i boiska będą gotowe na powrotne przyjęcie zawodników. Dzięki temu możliwy byłby rozwój piłki nożnej halowej w Polsce. Na uszczegółowienie zasad i popularyzację futsalu zdecydowało się już wiele różnych nacji. Nasza reprezentacja radzi sobie coraz lepiej na polu międzynarodowym, lecz moglibyśmy osiągnąć dużo więcej, jeśli sprecyzowalibyśmy ścieżkę rozwoju futsalu w Polsce. Byłaby to świetna inwestycja w przyszłość, która z biegiem czasu z pewnością by się zwróciła.
W 2011 roku zdecydował się Pan na utworzenie kobiecej sekcji futsalu na Uniwersytecie Gdańskim.
Tuż po przyjeździe z Cypru zobaczyłem, że w europejskich rozgrywkach akademickich istnieją również sekcje kobiece. Coś takiego miało miejsce także w Polsce, lecz nie w Trójmieście, dlatego zdecydowałem się stworzyć kobiecą drużynę futsalu. Sam jestem Delegatem Europejskiej Federacji Sportu Studenckiego, więc miałem świadomość tego, iż w Europie jest coraz większy nacisk na to, by także studentkom umożliwić rywalizację zespołową. Po kilku latach pracy z moimi dziewczynami mogę powiedzieć, że satysfakcja jest ogromna. Z niczego stworzyliśmy zespół ligowy, który w tym roku zdobył 3. miejsce w Polsce spośród wszystkich studentek. AZS UG Futsal Kobiet to ekstraligowa drużyna z prawdziwego zdarzenia.
Rozumiem, że świetny wynik w tym roku to dopiero początek fantastycznej przygody Pańskiej ekipy?
To już nie zależy tylko ode mnie. Dziewczyny są napędzane sukcesami, które sprawiają, że wymagają od siebie coraz więcej. Liczę na to, że cały czas będziemy szli do przodu. Biorąc pod uwagę zapał moich podopiecznych – jest to więcej niż pewne. Mimo że sezon ligowy właśnie dobiegł końca, zakończyliśmy również Akademickie Mistrzostwa Polski, to cały czas regularnie spotykamy się na treningach. W najbliższej przyszłości czekają nas dwa turnieje towarzyskie, najprawdopodobniej zarówno w Polsce, jak i za granicą. Cały czas stawiamy przed sobą nowe cele. Jesteśmy świadomi tego, że nasze treningi nie idą na marne. Litry potu wylane po zakończonym sezonie będą stanowić solidną podstawę do tego, by z przytupem wejść w kolejny.
Co jest dla Pana kluczowe u kandydatki, która chce reprezentować barwy prowadzonego przez Pana klubu?
Wszystkie kandydatki weryfikujemy pod kątem sportowym, natomiast naszym głównym celem jest to, by dać studentkom Uniwersytetu Gdańskiemu możliwość realizowania swojej pasji. Większość naszych zawodniczek już wcześniej grała w piłkę. Dziewczyny musiały przejść, mówiąc pół żartem, a pół serio ścieżkę ostracyzmu społecznego, no bo jak to, dziewczyna gra w piłkę? To pokazuje ich odwagę, która pomaga w dalszym pokonywaniu własnych barier i dążeniu do spełniania marzeń. Odwaga i przebojowość to cechy, które są niezwykle ważne na boisku.
Pańskie „Ladies”, jak nazywacie swój zespół, to również ogromnie ważne więzi międzyludzkie. Pod koniec 2016 r. założył Pan internetową zbiórkę „Na nowe kolano Patrycji”. Jakie były tego okoliczności? Zbiórka zakończyła się sukcesem?
Patrycja to nasza bramkarka, która podczas treningu doznała bardzo nieprzyjemnej dla sportowca kontuzji, bowiem zerwała więzadła krzyżowe w kolanie. Okazało się, że zabieg musi być wykonany w trybie pilnym. W tamtym czasie nie posiadaliśmy grupowego ubezpieczenia, które mogłoby pokryć całą kwotę, natomiast czekanie na refundację z NFZ ciągnęłoby się zdecydowanie zbyt długo, dlatego postanowiliśmy zadziałać. Całkowity koszt operacji wynosił około 4500 zł. Wiedziałem, że Patrycji na to nie stać, dlatego zebraliśmy się całym zespołem i wspólnie ustaliliśmy, że pomożemy. Akcja „Na nowe kolano Patrycji” pokazała niesamowitą siłę social-media. W dzisiejszych czasach media społecznościowe przedstawiane są jako coś złego, obiekt uzależnienia, możliwość łatwego wycieku danych etc., jednak w naszym przypadku udało się dotrzeć do społeczności i zaangażować w pomoc wielu ludzi o ogromnym sercu. Efekt był fantastyczny, udało się zebrać ponad 6000 zł. Starczyło również na rehabilitację, która w przypadku Patrycji była konieczna.
Jak istotną rolę odgrywają nauczyciele wychowania fizycznego w życiu młodych ludzi?
Uważam, że odpowiednie nastawienie nauczycieli pomaga uczniom i studentom przekonać się, że uprawianie sportu ma sens. Nawet u dorosłych ludzi możliwe jest wykreowanie potrzeby aktywności fizycznej, delikatnej rekreacji ruchowej nie tylko w ramach obowiązkowych zajęć wychowania fizycznego, lecz również w przyszłym życiu, gdy obligatoryjnych spotkań w szkole zabraknie. Studenci to świadomi ludzie i my, nauczyciele akademiccy, chcemy rozwinąć w nich wewnętrzną świadomość i przekonanie, że ruch to zdrowie. Oczywiście, pewnych nawyków nie jesteśmy w stanie zmienić, jednak wiele nawet beznadziejnych przypadków udało się „nawrócić” i sprawić, że polubili zajęcia wychowania fizycznego.
Beznadziejnych przypadków?
Chodzi mi o sytuacje, gdy uczeń już od najmłodszych lat jest zniechęcany do zajęć wychowania fizycznego przez swoich rodziców czy nauczycieli. Tylko odpowiednie podejście, chwalenie zaangażowania, pozytywna motywacja może wykreować w młodym człowieku poczucie, że ruszanie się ma sens. Wewnętrzna samokontrola, która wykształca się w młodzieńczym organizmie jest niesamowicie przydatna w dorosłym życiu. To właśnie tę samokontrolę chcemy pielęgnować i rozwijać. Trzeba pamiętać, że futsal, a także każdy inny sport, w szczególności zespołowy, pomaga pielęgnować relacje międzyludzkie. Wielu liderów biznesu zaczynało od sportu, gdyż już od najmłodszych lat rywalizowali z innymi sportowcami, rozwijali umiejętności pracy w zespole, zwiększali swoją odporność na stres. To wszystko pomogło im w przyszłości, więc rzecz jasna można powiedzieć, że sport, nawet jedynie na podłożu amatorskim, to coś więcej niż tylko zwykła aktywność ruchowa.
Co Pan sądzi o sposobie oceniania uczniów na zajęciach wychowania fizycznego?
Działamy w pewnych ramach. Osobiście jestem zwolennikiem modelu, w którym obecnie funkcjonujemy. Moim celem jest to, by student przychodził na zajęcia wychowania fizycznego wyluzowany, a nie zestresowany. Chcę dbać o rozwój psychofizyczny młodych ludzi. Zajęcia sportowe pomagają wypocząć mentalnie. Biorąc pod uwagę te wszystkie rzeczy, aktywność i frekwencja to główne czynniki składające się na ocenę końcową. To nie jest tak, że wszyscy zaczynają z jednego poziomu. Do każdego studenta należy podejść w sposób indywidualny, by pomóc mu w aktywnym wypoczynku na lekcjach wychowania fizycznego. Na zajęciach króluje rekreacja. Stawiam na budowanie świadomości u studentów i utrzymywanie pozytywnej atmosfery. Przynosi to wymierne efekty. Często spotykam się z sytuacją, gdy student nie uczęszcza już na zajęcia wychowania fizycznego, lecz dopytuje się, czy może w wolnym czasie do nas dołączyć i poćwiczyć we własnym zakresie. To cieszy, gdyż pokazuje, że podejście nauczycieli akademickich jest dobre.