Czas na gwizdek #5 – Piłkarski apel do wszystkich kobiet!

Źródło – keepcalm-o-matic.co.uk

Tegoroczne walentynki stały się wielkim polem bitwy, na którym mężczyźni i kobiety zaciekle walczą o swoje racje. Romantyczna kolacja przy świecach kontra dziesiątki tysięcy wrzeszczących na stadionach gardeł. Spacer w blasku księżyca kontra przepiękne bramki i emocje do ostatniej minuty. Jako przedstawiciel jednej ze stron chciałbym zaproponować rozwiązanie dyplomatyczne. Oczywiście wszystko w imię miłości.

Drogie Panie, niestety takie są fakty, i żadna siła na świecie nie zdoła ich zmienić. Liga Mistrzów wraca do Europy dokładnie 14. lutego. A wraca z potężnym hukiem, gdyż już na wejściu serwuje szlagier o randze, co najmniej, półfinału. PSG vs Barcelona – w obliczu tego wydarzenia nawet (a może zwłaszcza) Paryż, stolica zakochanych, odwróci głowę od czerwonych serduszek i skupi całą uwagę na lśniącym Parc des Princes. Dzień świętego Walentego musi niestety skapitulować i spróbować swoich sił w przyszłym roku. Pamiętajcie jednak, że to nie koniec świata! Przyszły wtorek wciąż może być pełen cudownej, romantycznej atmosfery. Potrzebna będzie jednak wyrozumiałość i cierpliwość. Po seansie „Ciemniejszej strony Greya” pozwólcie swoim mężczyznom spędzić wieczór przed ekranem telewizora, w towarzystwie zimnego piwa i solonych przekąsek. A może w towarzystwie Was samych? Gwarantuję, że tym razem nawet najbardziej zagorzałe przeciwniczki futbolu będą wytrzeszczać oczy ze zdumienia. Bo będzie się działo! Czas przyjrzeć się co czeka nas w ciągu tych dwóch, niesamowitych dni z Champions League.

Wtorek – 14 lutego

Najważniejszym wydarzeniem tego wieczoru będzie konfrontacja Paris Saint-Germain z FC Barceloną. Klub ze stolicy Francji nie ma dobrych wspomnień jeśli chodzi o poprzednie spotkania z Dumą Katalonii. Ostatni dwumecz pomiędzy tymi drużynami, w ćwierćfinale Ligi Mistrzów w 2015 roku, zakończył się łącznym wynikiem 5:1 dla Blaugrany (kolejno 3:1 i 2:0). Przez tegoroczną fazę grupową oba kluby przebiły się bez żadnych problemów. Barcelona całkowicie zdominowała Manchester City, Celtic oraz Borussie Mönchengladbach i wyszła z pierwszego miejsca, mając aż 6 punktów przewagi nad drugimi Obywatelami. Z kolei PSG przegrało walkę o pozycję z londyńskim Arsenalem, jednak jego awans nie był w żaden sposób zagrożony. W lidze obie drużyny spisują się świetnie, jednak czują taki sam niedosyt. Zarówno Katalończycy jak i paryżanie zajmują drugie miejsce kolejno w La Liga oraz Ligue 1. Mimo że punktują bardzo skutecznie, muszą uznać wyższość Realu Madryt oraz Monaco, które, za sprawą świetnej dyspozycji, zamierzają zgarnąć tytuły mistrzowskie.

Również słówko o nieobecnych – Luis Enrique nie może skorzystać z usług kontuzjowanych Aleixa Vidala oraz Javiera Mascherano. Do składu wracają jednak Sergio Busquets, Andrés Iniesta i Rafinha. Ten ostatni pauzował z powodu złamanego nosa. Z kolei Unai Emery musi poradzić sobie bez zawieszonego za kartki Thiago Motty i kontuzjowanego Thiago Silvy.

Na koniec warto zaznaczyć, że spotkanie poprowadzi polski arbiter – Szymon Marciniak.

Rui Vitória – źródło benficalovers.pt

Drugi wtorkowy pojedynek odbędzie się w Portugalii. Lizbońska Benfica ugości Borussie Dortmund. Faworytem tego spotkania jest zespół Thomasa Tuchela, jednak lekceważenie Orłów to wielki błąd. Mistrzowie Portugalii są w świetnej formie. Prowadzą w lidze i bez wątpienia szykują się do obrony tytułu. Podopieczni Ruia Vitórii zajęli drugie miejsce w bardzo wyrównanej grupie Ligi Mistrzów, ustępując miejsca tylko włoskiemu Napoli. Portugalczycy udowodnili swoją determinację, dwukrotnie pokonując Dynamo Kijów oraz notując dwa, niezwykle ważne remisy z Besiktasem Stambuł. Inaczej wygląda sytuacja w Dortmundzie. Niemcy wygrali grupę, zdobywając aż 14 punktów i wyprzedzając przede wszystkim Real Madryt. W lidze wiedzie się im nieco gorzej. Zajmują bowiem 4. miejsce, z niemożliwą do odrobienia stratą 15 punktów do otwierającego tabelę Bayernu. Piłkarze z Westfalii mogą jednak liczyć na świetną formę Pierre-Emericka Aubameyanga, który strzela jak na zawołanie. Dość powiedzieć, że Gabończyk zdobył prawie połowę spośród wszystkich ligowych trafień Borussii w tym sezonie. Jeszcze krótko o sytuacji kadrowej – na mecz z Benficą do składu Borussii wraca Łukasz Piszczek, który tydzień temu nabawił się lekkiego urazu pleców. W drużynie wciąż jednak brakuje Mario Götze i Svena Bendera. Z kolei Orły nie mogą skorzystać z usług Lisandro Lopeza oraz Richairo Živkovicia.

Środa – 15 lutego

Środowy wieczór okraszony będzie kolejnym szlagierem. Do Monachium, na mecz z wielkim Bayernem, przyleci Arsenal. Dla londyńczyków pojedynek z bawarskim klubem powoli staję się tradycją (a raczej klątwą). W ciągu 5 ostatnich edycji Champions League oba kluby trafiały na siebie aż 4 razy – trzykrotnie w 1/8 finału i raz w fazie grupowej. Za każdym razem rywalizację wygrywał Bayern, który został okrzyknięty katem Kanonierów. Drużyna Wengera liczy na to, że wreszcie uda się przełamać złą passę i wyeliminować Mistrza Niemiec. Czy zespół z Londynu ma na to jakiekolwiek szanse?

W 5 ostatnich ligowych meczach Arsenal aż 4 razy zdobywał komplet oczek, co sprawiło, że awansował na 3. miejsce w Premier League. Świetna forma Alexisa Sancheza, obecnie najlepszego strzelca angielskiej ekstraklasy, motywuje cały zespół. The Gunners zdobyli najwięcej bramek w lidze i mimo że nie myślą już o tytule mistrzowskim, to wciąż celują w środek podium. Mecze fazy grupowej LM w ich wykonaniu były bardzo udane. Zdołali przegonić PSG i zakończyć rywalizację na 1. miejscu. Sądzili, że korzystne rozstawienie w losowaniu spotkań pucharowych sprawi, że awans do ćwierćfinału będzie prosty i przyjemny. No cóż…

A Bayern jak to Bayern. W lidze oczywiście prowadzi, w Pucharze Niemiec także radzi sobie bez zarzutów. Champions League im nie straszna, przynajmniej na tym etapie – do spotkania z Arsenalem podchodzą w roli oczywistego faworyta. Nie oznacza to jednak, że Bawarczycy nie mają się czym martwić. Największą bolączką Carlo Ancelottiego jest brak Jerome’a Boatenga, który z powodu kontuzji opuścił już ponad 10 spotkań. Reprezentant Niemiec jest filarem obrony w drużynie Bayernu i jego brak może wkrótce odbić się na wynikach ekipy włoskiego szkoleniowca.

W środę przekonamy się, czy Arsenal odrobił zadanie domowe z poprzednich lat i czy jest w stanie zagrozić Bayernowi, który co roku miażdży ich marzenia o półfinale, lub choćby ćwierćfinale, Ligi Mistrzów. Dwa ogromne kluby, dwóch doświadczonych trenerów i, przede wszystkim, świetni zawodnicy! Przed nami bardzo ekscytujący dwumecz.

Santiago Bernabeu – źródło varzesh11.com

Równolegle z meczem Bayern vs Arsenal rozpocznie się spotkanie Realu Madryt i Napoli. Faworyta wskazać nietrudno. Królewscy prezentują lepszą, piłkarską jakość. Poza tym zagrają u siebie, na Santiago Bernabeu. Podopieczni Mauricio Sarriego będą usiłowali pokrzyżować szyki drużynie Zinedine’a Zidane’a, jednak rezultat inny niż zwycięstwo Los Blancos będzie sporą niespodzianką. Włoskie media nie skreślają drużyny z Neapolu, przytaczając ostatnie, świetne wyniki tej drużyny (zdobyła aż 13 punktów w 5 ostatnich spotkaniach w Serie A). Dorównać Realowi będzie jednak niezwykle trudno. Ekipa z Madrytu również punktuje jak na zawołanie i prowadzi w La Liga, mimo mniejszej ilości rozegranych spotkań niż chociażby druga w tabeli Barcelona. Warto też przypomnieć, że Królewscy wygrali poprzednią edycję Champions League i z pewnością zamierzają obronić tytuł, sięgając po największe, europejskie trofeum po raz drugi z rzędu. Niestety łatwo nie będzie – jeszcze żaden zespół tej sztuki nie dokonał.

Madryckie trio BBC wciąż bez jednego B. Poważnie kontuzjowany walijski skrzydłowy, Gareth Bale, nadal znajduje się poza kadrą. W Napoli zabraknie natomiast Lorenzo Tonelliego, który pod koniec stycznia nabawił się urazu.

Champions League wraca do Europy z wielkim impetem. Fani futbolu już odliczają godziny, spychając wszystko inne na drugi plan. Szykujcie wygodne fotele i zimne napoje, bo czekają nas gorące chwile pełne niesamowitych wrażeń!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwanaście + trzynaście =