Francuski szyk – recenzja płyty „Encore un soir” Celine Dion
3 min readPo trzech latach zapowiedzi fani Celine Dion doczekali się nowej, francuskojęzycznej płyty. Na półki sklepów muzycznych trafił kolejny, dopracowany w każdym calu krążek Kanadyjki. Choć piosenkarka kojarzona jest przez większość z nas z popem, jej przygoda z utworami takimi jak „My heart will go on” czy „I drove all night” już dawno dobiegła końca. Aktualnie plasuje się ona w czołówce przedstawicieli tzw. gatunku muzyki dojrzałej.
„Encore un soir” to swoisty powrót do korzeni twórczości Celine Dion. Całość jest również hymnem ku czci zmarłego w styczniu tego roku męża piosenkarki, Rene Angelil’a i zarazem spełnieniem jego marzeń o formie nowej płyty. Znalazły się na niej utwory będące efektem współpracy z takimi kompozytorami: Jean-Jacques Goldman, który podjął się współdziałania z diwą kolejny raz po ponad dwunastu latach, czy Jacques Veneruso – autor sztandarowych dla jej dorobku artystycznego utworów „Je ne vous oublie pas” i „Parler a mon pere”. Wynikiem tych kooperacji są nowe, aczkolwiek tchnące charakterystyczną dla piosenkarki nostalgią kawałki wykonane w jej ojczystym języku. Choć krążek opisywany jest przez Kanadyjkę z francuskiej prowincji Quebec jako „opis zachwytu nad światem i opowieść o pozytywnej stronie życia” nie da się ukryć, że większość tekstów dotyczy, tradycyjnie już, miłości i dylematów egzystencjalnych, a całość utrzymana jest w spokojnej atmosferze.
Przesłuchując kolejne piosenki można coraz bardziej utwierdzić się w przekonaniu o wysokim poziomie klasy Celine Dion jako wokalistki. Każda kompozycja jest idealnie dopracowana. Artystka prezentuje w nich swoje możliwości wokalne w godny podziwu sposób. Na szczególną uwagę zasługują promujący krążek utwór „Encore un soir” oraz „Ordinaire” – adaptacja znanego utworu Roberta Charlebois’a, w których Kanadyjka przechodzi kolejno przez wszystkie pięć oktaw swojego mezzosopranu.
Mimo tego, że większą część zawartości płyty stanowią raczej ballady i hymny przeznaczone do rozkoszowania się możliwościami wokalnymi artystki, na krążku znajdują się również klasyczne przeboje mid – tempo, pretendujące do roli typowych piosenek radiowych. „L’etoile”, „Les Yeux Au Ciel” czy „Tu Sauras” to piosenki o łatwo przyswajalnej treści i relaksującej melodii, idealne do słuchania ot tak, na co dzień.
O połączeniu tradycji z nowoczesnością świadczą również dwa dodatkowe wydania albumu: edycja super deluxe oraz wersja analogowa. W wydaniu rozszerzonym oprócz takich gadżetów jak notes i satynowe bransoletki znajdują się trzy dodatkowe utwory, w tym „Trois Heures Vingt”, utrzymany w oryginalnym wykonaniu z 1984 roku. Edycja analogowa nawiązuje do początkowych lat kariery wokalistki, a zarazem promuje trend powrotu do słuchania płyt gramofonowych.
Celine Dion kazała fanom długo czekać lecz jak zawsze nie zawiodła. Obecnie jej twórczość nie jest może powszechnie znana, stanowi jednak prawdziwą „perełkę” dla miłośników silnych, wyjątkowych głosów. Płyta „Encore un soir” to kolejny, wartościowy element dorobku artystki, już jako dojrzałej piosenkarki.