„Love 2 Love” – jubileusz Edyty Górniak w Ergo Arenie
4 min readMożna być jej fanem bądź nie. Można cenić jej twórczość bądź patrzeć na nią z przymróżeniem oka. Ale nie można nie zgodzić się z jednym – ma potężny głos, który mury może walić, a szkło rozbijać w drobny mak. Minionej niedzieli (25 października) scenę Ergo Areny opanowało wielkie widowisko – był niesamowity pokaz multimediów, byli tancerze z najwyższej półki, goście specjalni, wielkie przeboje, a przede wszystkim ona – Edyta Górniak, która w tym roku obchodzi 25-lecie pracy artystycznej…
I obchodzi je bardzo hucznie – jubileuszową trasą koncertową, „Love 2 Love”. Największe hale widowiskowe w Polsce, setki osób zatrudnionych do pracy przy tym projekcie, mikrofon sprowadzony specjalnie ze Stanów i tak długo można by było jeszcze wymieniać. Na samym początku trzeba przyznać, że przedsięwzięcie robi ogromne wrażenie. Nie tylko swoją skalą, ale i ilością ludzi, którzy pojawiają się na każdym z koncertów. Niektórzy są po raz pierwszy, inni po raz kolejny. Dla jednych to jeden z najpiękniejszych momentów w życiu, inni przyjmują to bardziej na spokojnie. Ale chyba nie ma nikogo, kto żałowałby pieniędzy wydanych na bilet. Jak przystało na prawdziwą gwiazdę popu, mamy w Polsce show w niczym nie ustępujące tym zagranicznym.
– „25 lat… Odmierzam ten czas stemplami, czyli utworami. Mam nadzieję, że na dzisiejszy wieczór wybrałam dla was takie , które są dla was ważne, które są częścią waszego życia i które przeniosą was w piękne momenty tego życia. Życzę wam wielu dobrych wrażeń, ale przede wszystkim odpoczywajcie – to jest wieczór dla was!” – powiedziała Edyta, witając się z publicznością. Rzeczywiście, setlista została dobrana dosyć starannie i składała się praktycznie z samych hitów piosenkarki. Standardowo jednak nie udało się dogodzić wszystkim. Największym rozczarowaniem był brak genialnej „Litanii”. Jasne, nie pochodzi ona z okresu największej, solowej kariery Górniak, jednak jest to utwór z hitowego musicalu „Metro”, który w latach dziewięćdziesiątych zrewolucjonizował przedstawienia teatralne w Polsce i do dziś każde z nich gromadzi pokaźną publiczność. Dodatkowo, tekst „Litanii” jest obecnie bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Ślepa pogoń za pieniędzmi? Kiedy ma ona miejsce, jak nie właśnie teraz?
Brak muzycznego monumentu częściowo wynagrodził jednak duet z Glacą ze Sweet Noise. „Nie było” po raz pierwszy zabrzmiało w wersji live właśnie podczas trasy „Love 2 Love”. Przypomnienie o jego istnieniu było genialną decyzją. Po pierwsze, słuchacze mieli okazję odkurzyć sobie ten nieco zapomniany, acz świetny numer. A ci, którzy wcześniej się z nim nie zetknęli, poszerzyć swoją playlistę spod biało-czerwonej flagi o kolejny utwór. Po drugie, energia, potężna energia, która opanowała Ergo Arenę podczas tego wykonu. Był ogień, było bardzo rockowo, było świetne wokalne starcie. Dwieście procent normy.
Glaca nie był jednak jedynym gościem zaproszonym na gdański koncert. Tego wieczoru na scenie pojawili się również Mietek Szcześniak oraz Marek Piekarczyk. Obydwu panów zapewne nie trzeba przedstawiać. Z pierwszym z nich Edyta zaśpiewała oczywiście „Dumkę na dwa serca”, która do dziś nieustannie porusza tekstem autorstwa nieocenionego Jacka Cygana. To ta szkoła pisania tekstów, która dziś już raczej nie istnieje. Jak sama Edyta przyznała, to utwór ponadczasowy i taki, który śpiewa się z przyjemnością przez lata. Oddajmy Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie i przyznajmy, że to jeden z najpiękniejszych duetów w polskiej muzyce w przeciągu ostatnich kilkunastu lat. Z Markiem Piekarczykiem natomiast Edyta zaśpiewała „Co mi Panie dasz” Bajmu. Kolejny świetny utwór, kolejny świetny występ. Ale jak mogłoby być inaczej, skoro Marek Piekarczyk to charyzma w najczystszej postaci?
Oprócz owianych sławą i chwałą duetów mieliśmy okazję usłyszeć „Jestem kobietą”, „Nie zapomnij”, „Niebo to my”, „Szybę”, „Your high” czy najnowszy singiel „Oczyszczenie”, promujący nadchodzące wydawnictwo płytowe piosenkarki. Praktycznie po każdej z piosenek ktoś z publiczności obdarowywał Edytę kwiatami. W stronę publiki powędrowało również sześć pluszowych maskotek, a szczęśliwcy, którzy je złapali, znaleźli się na scenie obok gwiazdy. Nie można nie wspomnieć też o zachwycających strojach Górniak, która zaprezentowała na scenie cztery przepiękne kreacje. Szczególną uwagę zwróciły jednak ogromne, tęczowe skrzydła motyla. Od dawna wiadomo, że piosenkarka wspiera ruch LGBT, a takie koncerty to świetna okazja do krzewienia swoich idei. Trzeba przyznać – świetna inicjatywa!
Nie oszukujmy się – niewiele wokalistek ma możliwości, by zorganizować serię takich muzycznych show. Ile w nich prawdy, a ile wyreżyserowanych sytuacji? Nie wiemy i nigdy prawdopodobnie się nie dowiemy. Ale w sumie po raz kolejny szkoda, że swego czasu Edyta zrezygnowała ze współpracy z Princem. Kto wie, czy gdyby los potoczył się inaczej, to czy dziś nasze wokalne dobro narodowe nie byłoby dobrem międzynarodowym?
fot. Marcin Lis