18/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

7d00de99-3dbc-47d0-81aa-4d1b9c707470_470x
Źródło: polityka.pl

W niesformalizowanych związkach w Polsce funkcjonuje kilkaset tysięcy par. Choć żyją na co dzień normalnie, to w świetle prawa po prostu nie istnieją.

24-letni Marek* tworzy związek ze swoim chłopakiem już od trzech lat. Dla niego układ partnerski jest, przede wszystkim, fundamentem wolności. – Każda jednostka powinna mieć możliwość samodzielnego decydowania o tym z kim i w jaki sposób chcą dzielić życie – podkreśla.

Wyznaje, że w przyszłości sam chciałby sformalizować swój związek, o ile będzie taka możliwość. – Chcę ze swoim partnerem stworzyć relację, która będzie respektowana przez prawo. W mniejszym stopniu chodzi o jakiś manifest miłości – przyznaje

Podobnie uważa 20-letnia Asia, która marzy o wejściu w związek ze swoją dziewczyną. – Kiedyś myślałam, że nie jest mi to potrzebne, ale dziś jestem z osobą, z którą mogłabym to zrobić – twierdzi zdecydowanie. – Oczywiście, można niektóre sprawy załatwić u notariusza, ale moim zdaniem to za długa procedura. No i czuję się jakby „gorsza”. A przecież związki partnerskie przydadzą się nie tylko gejom i lesbijkom  jest wiele par, które po prostu nie chcą brać ślubu – dodaje Asia.

Jedną z takich osób jest 21-letnia Kasia, która żyje ze swoim chłopakiem od ponad roku. Nie wyklucza, że może być to dobra alternatywa dla małżeństwa. – Związek partnerski wiąże się z szeregiem przywilejów i praw. Jest to również sposób na „przypieczętowanie” związku, owinięcie go niewidzialną wstęgą jedności – opowiada Kasia – Martwi mnie to, że niektórzy czują się dyskryminowani przez wzgląd na ich orientację seksualną. Dlatego uważam, że jeżeli ktokolwiek odczuwa potrzebę zawarcia związku partnerskiego – śmiało!  –  zachęca.

Ale o co chodzi?

Związek partnerski jest to prawnie uznana więź pomiędzy dwoma osobami. W zależności od regulacji prawnych, może on być zawierany pomiędzy podmiotami tej samej lub różnej płci. Ustawodawca określa również zakres i praw obowiązków. Najczęściej takie rozwiązanie różni się od tradycyjnego małżeństwa brakiem możliwości przejęcia nazwiska po partnerze, czy adopcji dzieci.

Pierwszym krajem, który wprowadził u siebie tę regulację prawną, była Dania w 1989 roku. Rejestrowane związki partnerskie funkcjonują obecnie w takich państwach europejskich jak: Niemcy, Austria, Czechy, Węgry, Chorwacja, Słowenia, Szwajcaria czy Estonia. – W wielu krajach można już przypieczętować swój związek, jeśli ktoś ma taką ochotę lub potrzebę – mówi Asia i przyznaje, że sama myślała o wyjeździe za granicę. – Tam jest zupełnie inna kultura. Nikt nie musi się bać lub wstydzić tego kim jest. Nie ma wytykania palcami, naśmiewania się. Ludzie są tolerancyjni i otwarci  przyznaje dziewczyna.

Powody emigracji są różne. – Z pewnością czynnikiem dla którego chciałabym się przenieść do Szwecji [w której funkcjonuje równość małżeńska – przyp. red] jest fakt, że to państwo skrajnie liberalne – twierdzi Kasia.

Zwolennicy związków partnerskich dość sceptycznie podchodzą jednak do pomysłów sugerowanych przez niektórych, by w innym kraju zarejestrować swój związek, a żyć dalej Polsce. Wiąże się to z bolesną dla pary ignorancją naszych urzędów. A poza tym to jak zrobić krok w przód, a potem się cofnąć. A chyba nie o to chodzi… – przyznaje rozmówca, który nie chce ujawniać swojego imienia.

Trzy razy na NIE

W Polsce historia ustawy związanej ze związkami partnerskimi sięga 2003 roku. Wówczas jej projekt przedstawiła senator Maria Szyszkowska (Sojusz Lewicy Demokratycznej). Jednak, mimo uchwalenia go przez Senat, ustawa przepadła, bowiem nie została włączona do porządku obrad Sejmu decyzją ówczesnego marszałka Włodzimierza Cimoszewicza. Temat powrócił w 2013 roku. Wówczas nie doszło do uchwalenia odpowiedniego zapisu przez posłów, którzy odrzucili w pierwszym czytaniu wszystkie trzy propozycje o związkach partnerskich (opracowane przez SLD, Ruch Palikota i Platformę Obywatelską). Podobnie było w maju tego roku, lecz tym razem izba niższa odrzuciła samą możliwość rozpatrzenia projektu.

Parlamentarzyści, którzy w tej kadencji głosowali przeciwko tej regulacji, argumentowali to najczęściej niekonstytucyjnością tego projektu. Powoływali się na art. 18 Konstytucji RP określający małżeństwo jako związek pomiędzy kobietą a mężczyzną. Jednak trzeba pamiętać o tym, że związek partnerski nie jest tym samym co związek małżeński. Wiedziały o tym takie kraje jak Węgry czy Chorwacja, które uchwaliły u siebie związki partnerskie, mimo podobnego zapisu w konstytucji.

Niektórzy posłowie zwracali uwagę na sprzeczność propozycji z doktryną religijną czy niskim poparciem społeczeństwa, które dwa lata temu wyniosło 69% (dla rejestracji związków par różnopłciowych) i 43% (dla rejestracji związków par jednopłciowych). Jak przyznała Kasia, w debatach na ten temat było zbyt dużo emocji, za mało chłodnej kalkulacji. Zaś Asia widzi w posłach pewne zakorzenione uprzedzenia.– Zdecydowana większość nie widzi najmniejszego sensu w zalegalizowaniu związków partnerskich w Polsce – mówi. – Jest to dla nich obraza rodziny i klasycznego modelu małżeństwa. Tylko dlaczego tylu osobom przeszkadza, że dwie kobiety lub dwóch mężczyzn darzą się miłością?

Same plusy

Istnieje wiele przesłanek, które przemawiają za wprowadzeniem związków partnerskich, choć obecnie nie są one respektowane przez władzę. Dotyczą one m.in. idei równouprawnienia wszystkich obywateli, dbanie o pomyślność narodu, czy dążenie do sprawiedliwości społecznej. Takie związki wzmacniają więzy rodzinne i są wyznacznikiem postępu społecznego. Z perspektywy religijnej pełnią one taką samą rolę, co tradycyjne małżeństwa. Również wymagają od partnerów wzajemnej miłości (będącej nota bene, podstawą wielu doktryn religijnych), szacunku i odpowiedzialności.

Ich uchwalenie byłoby odwołaniem do wielowiekowej tradycji otwartości i tolerancji Polski, sięgającej przecież czasów Królestwa Polskiego. Dotychczasowy brak tych cech zadaje poważny cios naszej demokracji, co z kolei wpływa na negatywne postrzeganie nas w tej sferze na arenie międzynarodowej. Związki partnerskie umożliwiają parom uzyskiwanie informacji o stanie zdrowia, dziedziczenie, otrzymywanie renty lub emerytury, organizowanie pochówku, wspólny najem, rozliczenie czy opodatkowanie. Wreszcie dają one prawo do bycia traktowanymi jako osoby spokrewnione więzami emocjonalnymi.

Związki partnerskie są sprawą szczególnie ważną dla mniejszości seksualnych. Ich reprezentanci, w przeciwieństwie do par heteroseksualnych, nie mają jakiegokolwiek prawnego uznania swojego związku.

Powoli, ale do celu

Najgłośniejszą akcję dotyczącą tej kwestii zainicjowała Kampania Przeciw Homofobii (we współpracy z organizacjami LOWE Warsaw i Partnerstwo dla związków). Przedsięwzięciu nadano tytuł  „Popieram związki”. Elementem promującym był spot: „Najbliżsi obcy”, który emitowano w Telewizji Polskiej. – Przekaz jest mocny i dosadny – twierdzi anonimowy rozmówca. – Para jest szczęśliwa, przeżywa dobre i złe chwile. Jednak odnosi się wrażenie, że zmiany prawne byłyby im bardzo potrzebne. Spot wywołuje gorycz i niezadowolenie z obecnego stanu rzeczy, a przy tym nie jest ani wulgarny ani perwersyjny. Przede wszystkim wzrusza swoją prawdziwością – dodaje.

Celem tej inicjatywy było zachęcenie ludzi do publicznej debaty. Ponadto miała ona udowodnić ludziom, że życie pary homoseksualnej nie odbiega tak naprawdę od codziennej rzeczywistości partnerów heteroseksualnych. Kampania uświadomiła ludziom, że nie może istnieć podział na homo i hetero, a relacje międzyludzkie powinny być bezwzględnie respektowane przez prawo.

– Nasze Państwo bywa nieprzewidywalne i zmienne – zwłaszcza w ostatnich latach. Może już niedługo nadejdzie czas dla związków partnerskich – przyznaje Kasia. Asia również widzi pewne światełko w tunelu  Ciężko przewidzieć czy odpowiednia ustawa ma szansę wejść w życie. Mam taką nadzieję mówi. – Na pewno potrzebujemy jeszcze kilku lat.

*Dane osobowe zostały zmienione na prośbę rozmówcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwanaście − 6 =