17/11/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Futbolowy poniedziałek po raz ostatni…

6 min read

FP!Witamy was w kolejnej części Futbolowego. Zdajemy sobie sprawę, że określanie go mianem poniedziałkowego jest trochę na wyrost, więc od tej pory nazwiemy nasz cykl Futbolową kroniką. Jeżeli macie lepszy pomysł na jego zatytułowanie, piszcie śmiało w komentarzach! Weźmiemy je pod uwagę albo i nie.

Rafał: Wiele się działo przez ten dość długi czas naszej nieobecności. Nieoczekiwane rozstrzygnięcia w półfinałach Ligi Mistrzów, finisz europejskich rozgrywek ligowych, gdzie tylko rodzima Ekstraklasa, jak kapitan na statku – ostatnia schodzi z futbolowego pokładu. Nie zapominamy także o kilku istotnych pożegnaniach w piłkarskim świecie, gdzie Xabi, Gerard, Drogba czy trener Carlo Ancelotii żegnają się z zespołami dla których znaczyli bardzo wiele. Zacznijmy jednak od ligi polskiej, bo w końcu koszula najbliższa ciału. Jak poradziła sobie gdańska Lechia w tej kolejce? Rywalem był nie byle kto – zespół Lecha Poznań przyjechał na PGE Arenę jako lider tabeli. Czy w drodze powrotnej z Gdańska nadal mogli się cieszyć tym mianem?

Piotr: Lech pozostał liderem, zwycieżając 1:2. Jednakże to nie Lech wygrał ten meczu, tylko Lechia go przegrała. Biało-zieloni rozegrali naprawdę dobre spotkanie. Na szczególną uwage zasługuje gra Bruno Nazario, który świetnie czytał gre, a jego ambitne dryblingi i nieszablonowe podania powodowały spore zagrożenie. Dobrze grał też Gerson, który był niemalże nie do przejścia, a także Makuszewski, który był motorem napedowym całego zespołu. Niestety, mimo przewagi w niemal każdej ze statystyk, Lechia przegrała w tej najważniejszej, a wszystko to za sprawą głupich błedów w obronie. Lech oddał raptem trzy celne strzały, ale dwa z nich zatrzepotały w siatce. Byłby jeszcze jeden, ale Wojtkowiak wykazał sie nie lada doświadczeniem, ze spokojem odbierając piłkę napastnikowi gości na piątym metrze. Lechia oddała mnóstwo strzałów, a Buric wykazywał się świetnym refleksem. Jednakże w 90′ Formella dotknął piłki reką we własnym polu karnym. Nastepstwem tego była czerwona kartka, karny dla Lechii i gol Vranjes’a. W ciągu ostatnich 5 minut meczu Lechia przeprowadziła zamasowany atak, ale nie przyniosło to skutku.

Rafał: Była realna szansa na remis, jednak Gostomski, który wszedł na boisko na ostatnich kilka minut meczu popisał się kapitalną paradą ratując Lecha przed stratą bramki. Ta robinsonada śmiało może pretendować do miana interwencji sezonu, natomiast bramkarzowi Lecha utorować drogę do miejsce w pierwszym składzie. Szczególnie, że pierwszy golkiper z powodu kontuzji, której nabawił się w meczu z Lechią, w tym sezonie już nie zagra, więc rywalem do miejsca w bramce pozostaje wiekowy Kotorowski. Choć ten jak wino – im starszy tym lepszy, a Gostomski nie wytrzymuje spotkań o wysoką stawkę, co pokazał w ostatnich zmaganiach Lecha z Legią. Maciejowi Skorży pozostaje twardy orzech do zgryzienia przed decydującą fazą wyścigu o Majstra. Wracając do Lechii, ta ma przed sobą jeszcze dwa arcytrudne spotkania z pretendentami do tytułu mistrza, kolejno Legią oraz Jagiellonią. Po drodze zmierzy się jeszcze ze Śląskiem Wrocław. Wychodzi na to, że gdańszczanie rozdają karty na finiszu rozgrywek. Oj, będzie się działo. To pokazuje, że reforma rozgrywek zdała egzamin. Dzieki niej liga trzyma w napięciu do końca, co rekompensuje jej nienajwyższy poziom piłkarski. Ostatnim meczem biało-zielonych w Gdańsku będzie spotkanie z warszawską Legią na który serdecznie zapraszamy już 3 czerwca. Przejdźmy teraz na wyspy, tam w Premier League również sporo się działo, prawda?

Piotr: Kibice zespołu z czerwonej części Liverpoolu chcą jak najszybciej zapomnieć o tym sezonie. Ich zespół pokazał, że ich dobra forma była zależna tylko i wyłącznie od Luisa Suareza, a od czasu jego odejścia nie mogli ustabilizowac formy. Za najwiekszego przegranego można z całą pewnością uznac Stevena Gerrarda, który rozegrał swój ostatni sezon na Anfield, gdyż nie przedłużono z nim kontraktu. Na ostatnim meczu w Liverpoolu kibice przygotowali dla niego świetną oprawę, zorganizowano wielki event i zadbano o każdy szczegół. Niestety, najwidoczniej o ten klub dbają bardziej kibice, niż piłkarze, bo The Reds przegrali w meczu pożegnalnym Stevie’go 1:3 z Crystal Palace. Wydawało się, że jest to spora niespodzianka, a Liverpoolczycy mieli sie odkuc na wyjeździe do Stoke. Niestety, tam też zawiedli i zostali rozgromieni przez gospodarzy aż 6:1. Był to swojego rodzaju gwóźdź do trumny Mignolet’a, bo do połowy na tablicy widniało 5:0. Gola na otarcie łez i pożegnanie z Anglią strzelił właśnie Gerrard, co uszanowali nawet kibice Stoke. Inną legendą, która pożegnała się z Premier League jest Didier Drogba. 37-letni Iworyjczyk zszedł w meczu z Sunderlandem już po pół godziny, a koledzy z zespołu znieśli go na rękach, jak w lektyce. Po meczu, wygranym przez The Blues 2:1, Didier wrócił jednak na boisko, by wraz z kolegami wznieśc puchar dla zwyciezców ligi. Chelsea można lubić, można też nie lubić. Ale trzeba przyznać, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat stworzyli świetny zgrany zespół, gdzie wielu piłkarzy takich jak Drogba, Terry czy Frank Lampard stworzyło swoje legendy.

Rafał: O ironio. Gerarda uszanował cały piłkarski świat prócz własnego zespołu, który w ostatnich spotkaniach z nim w składzie dostawał srogie baty. Zupełnie inny scenariusz miało pożegnanie Xabiego z Camp Nou. Tam pewna mistrzostwa Barcelona postarała się choć zremisować by godnie uczcić swego długoletniego el capitáno.

Piotr: W zremisowanym meczu z Deportivo La Coruna legenda Dumy Katalonii rozegrała ostatnie minuty w La Liga. Pożegnanie z Blaugraną zostało zakończone pełną emocji i łez wzruszenia przemową głównego zainteresowanego. Mam nadzieję, że ta ikona futbolu rozegra jeszcze jeden – najważniejszy mecz w sezonie i kto wie, może odniesie najwiekszy, wieńczący fantastyczną kariere sukces. Przekonamy się o tym już niedługo w Berlinie, a Xaviemu dziekujemy za 17 lat zachwycania swoją grą całego świata – nie tylko kibiców Barcelony.

Rafał: Pozostańmy więc przy Lidze Mistrzów, ponieważ jej finał zapowiada się niesamowicie interesująco. Rozpędzona Barcelona ze swoją miażdżącą formacją ofensywną w osobach Messiego, Suareza oraz Neymara, zmierzy się z niedocenianym Juventusem. Włosi zawsze słynęli ze świetnie zorganiozowanej gry defensywnej, a w tym sezonie mają równie dobrze skalibrowany atak. Przekonał się o tym Real, co do którego spodziewano się, że to on wystąpi w finale, a w nim widzowie obejrzą kolejne Gran Derby. Jednak ile można? Obecność Starej Damy wprowadza trochę świeżości w tym europejskim futbolowym serialu, który przez ostatnich kilka lat przypominał przewidywalny tasiemiec pokroju M jak Miłość. W spadkobierczyni Pucharu UEFA również mamy do czynienia z małą rewolucją?

Piotr: Mamy sensacyjnego finalistę! Dnipro Dniepropietrowsk z nawiedzanej przez zielone ludziki Ukrainy zwyciężyło z Napoli. Gonzalo Higuain przed meczem ogłosił, że jeżeli Azzurri przegrają, to skończy karierę piłkarską. Napoli przegrało, a tu brak odpowiedzi. Zobaczymy, czy wywiąże się z obietnicy, podobno piłkarze Dnipro trzymają go za słowo. Z Ukraińcami w finale spotkają sie obrońcy tytułu – Sevilla. Nasz rodak, Grzegorz Krychowiak został wybrany przez dziennikarzy i ekspertów do 11. sezonu La Liga, gdzie jego nazwisko widnieje miedzy innymi obok Ronaldo, czy Messiego. Zatem pierwszy sezon w Sevilli można uznać za udany. Piłkarze z Hiszpanii, pokonując w dwumeczu Fiorentine 5:0 zapewnili sobie pewny awans do finału w Warszawie, a prezes klubu kupił wszystkie bilety oraz zaoferował tanie przeloty, by piłkarze nie grali bez wsparcia. Komu bedziesz kibicowac na Narodowym, Rafał?

Rafał: Widzę że Higuain zrobiłby karierę w polskiej polityce. Jego słowa są warte tyle, co przedwyborcze obietnice. Jednak niech zostanie jeszcze przy piłce, bo kopanie wychodzi mu nienajgorzej. A co do kibicowania któremuś z finalistów. Żaden klub mnie nie grzeje ani ziębi. Z jednej strony mamy drużynę w której występuje Polak, natomiast z drugiej piłkarskiego kopciuszka. Jako, że zawsze staram się stawać za słabszymi to… niech wygra lepszy! Do zobaczenia za tydzień.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

8 − eight =