Magiczny koncert KRÓLA w Żaku
3 min readPierwsze emocje związane z premierą płyty „Wij” powoli opadają. Ale koncert w Gdańsku to dopiero początek mini trasy promującej drugi solowy krążek KRÓLA. W miniony piątek, 24 kwietnia, muzyk wystąpił w klubie Żak. Nikogo nie zaskoczył wybór utworów – Błażej zagrał przede wszystkim najnowsze piosenki. Dużą niespodzianką natomiast były aranżacje, które w znacznym stopniu odbiegały od płytowych wersji.
Na występ gwiazdy wieczoru zebranych przygotował projekt SYNY, w którego skład wchodzi Robert Piernikowski i producent 1988. Promowali swój nowy krążek „Orient” i zaprezentowali przybyłym do Żaka swój pomysł na hip-hopowe brzmienia.
Dało się zauważyć, że KRÓL jest bardzo skromny i całkowicie zaangażowany w to co robi. Był skoncentrowany na tym, aby każdy dźwięk brzmiał jak najlepiej. Określenia, które na pewno zachowają się w umysłach słuchaczy po tym wyjątkowym występie, to profesjonalizm i szczerość artysty.
Sala koncertowa wypełniona była tylko w połowie, ale nie znajdowały się tam przypadkowe osoby. Większość uczestników kołysała się w takt muzyki, a grupa fanów pod sceną dynamicznie tańczyła do szybszych kawałków całkowicie angażując się w to i tracąc poczucie rzeczywistości.
Błażej Król rozpoczął koncert od trzykrotnego wypowiedzenia tekstu piosenki „Bez korzeni”, po czym ją zaśpiewał. Jest to pierwsza pozycja na płycie „Wij”. Następnym utworem był „Start”, po którym muzyk dopiero przywitał się z publicznością. Zespołowi przez chwilę towarzyszyły drobne problemy techniczne. Można to było wyczytać jedynie z gestów muzyków, bo w ogóle nie odbierało to przyjemności ze słuchania i z uczestnictwa w koncercie.
Mogło się wydawać, że artysta zagra utwory w takiej samej kolejności jak na nowej płycie, jednak trzeci kawałek złamał tę strukturę. Muzycy zaprezentowali „Szlag” w bardzo rockowej wersji. Duże poruszenie wśród widowni spowodowały utwory z debiutanckiej płyty KRÓLa, pt „Nielot”: „A więc tak”, a także „Powoli” i „Szczenię”, które zespół zagrał na bis. Niesłyszane wcześniej aranżacje na długo pozostaną w pamięci fanów Błażeja. Mocna gitara elektryczne i dobra noga perkusisty to coś, co idealnie komponowało się z ambitnymi tekstami wokalisty.
Król ograniczał kontakt z publicznością do minimum. Przed „Zaklęciem” padły tylko słowa – Jest bardzo miła atmosfera. Nie było więc lania wody i zbędnego przeciągania. Po mocnym „Za nimi” panowie pożegnali się z publicznością, ale burza oklasków przyciągnęła ich błyskawicznie z powrotem. W ramach bisu zagrano wspomniane już „Szczenię” i skróconą wersję „Na podłodze”, którą Błażej wykonał sam, bez udziału Michała Wdowikowskiego i Bartka Matuszewskiego. Dzięki tej ostatniej panowie zaprezentowali wszystkie utwory z nowej płyty.
Bardzo rzadko jest się świadkiem tak wyjątkowego wydarzenia. Śmiało można stwierdzić, że Błażej brzmi o wiele lepiej na żywo niż na płycie i jest bardzo inteligentny w ty m co robi. Każdy dźwięk, słowo i gest były od początku do końca zaplanowane. Koncertem w Żaku przeniósł swoich fanów w czasie. Muzyka, jaką tworzy, idealnie wtapia się w realia lat osiemdziesiątych i balansuje na granicy kiczu i dobrego smaku (a kicz w tym wypadku należy odbierać pozytywnie).
Melancholijne teksty i elektroniczne dźwięki z wyższej półki – to przede wszystkim fani zapamiętają z koncertu KRÓLa. Połączenie muzyki retro z awangardowymi technikami sprawiło, że publika nie miała chwili wytchnienia. Koncert zakończył się w idealnym momencie – spełniając oczekiwania wymagającego słuchacza, jednocześnie pozostawiając niedosyt.
fot. materiały promocyjne