Tylko pasta i basta

fot. Stijn Nieuwendijk

fot. Stijn Nieuwendijk

Spaghetti bolognese, carbonara, napoli… kto z nas nie zna tych smaków? Nie bez przyczyny włoska pasta znana jest na całym świecie. Skąd się wzięła, co w niej tak niezwykłego, gdzie znajdziemy muzeum makaronu i kiedy możemy celebrować jego święto?

Prawdopodobnie nie będzie przesadą stwierdzenie, iż we Włoszech istnieje więcej rodzajów makaronu niż dni w roku. W marketach ogromne półki uginają się pod jego ciężarem, a klientów przyciągają różne kształty, kolory i wielkości. W zależności od tego, jak dużo go potrzebujemy, możemy kupić małą paczuszkę po nawet pięciokilogramowy worek. Dodatkowo, w centrach znajdują się sklepy, gdzie sprzedaje się tylko i wyłącznie pastę. Wybór może nie jest już tak duży, jednak bardziej cieszy oczy (choć mniej portfel), a po przygotowaniu posiłku szkoda opróżniać talerz.

Makaron z solą i liśćmi bazylii

Legenda głosi, że makaron wcale nie został wynaleziony we Włoszech, które uważane są za jego ojczyznę, ale pierwszy raz znaleziono go w Chinach. To Włosi jednak jako pierwsi w XVII wieku zaczęli go przyprawiać, najpierw solą oraz liśćmi bazylii, potem dopiero w wieku XIX dodali sos pomidorowy. Wydajność produkcji na szeroką skalę ułatwiło wynalezienie specjalnej maszyny łączącej mąkę z wodą, co miało miejsce w Wenecji w wieku XVIII. Potem dzięki temu makaron stał się łatwo dostępny w całym kraju, a jego smak rozpoznawalny dla wszystkich Włochów, z biegiem czasu także dla obcokrajowców.

pasta 2

fot. Miss Shari

Do najbardziej popularnej pasty w Polsce należy niewątpliwie spaghetti. W sklepach mamy spory wybór, jednak największą różnorodność form znajdziemy tylko we Włoszech. Do równie popularnych past co nitki spaghetti, należą u nas m.in. penne – z włoskiego długopis, w kształcie ściętych rurek; farfalle – popularnie kokardki, w języku włoskim z kolei oznaczające motyle; lasagne – większe płaty ciasta makaronowego, przekładane mięsem i warzywami; fusili – czyli nasze powszechne świderki; tagliatelle – makaron typu wstążki. Wymieniać można bez końca, jednak tak naprawdę nawet Włosi nie są w stanie podać wszystkich rodzajów pasty, jakie do tej pory powstały. Do przygotowywania dań najczęściej używają już tych wypróbowanych i tradycyjnych. Z innymi zawsze można eksperymentować, a wtedy nazwę sprawdzić już bezpośrednio w sklepie.

Fioletowy czy czarny do obiadu?

Niebarwiony makaron z mąki pszennej ma barwę jasnożółtą bądź jasnobrązową, gdy jest pełnoziarnisty. Producenci chcąc otrzymać inny kolor, przed suszeniem dodają do ciasta naturalne barwniki lub ekstrakty roślinne, najczęściej z warzyw. Tak powstają m.in. makarony pomarańczowe – barwione marchewką czy dynią; czerwone – suszonymi pomidorami bądź papryką; bordowe i fioletowe – burakami; zielone – szpinakiem, bazylią; brązowe – grzybami oraz czarne – specjalnym barwnikiem, tzw. sepią uzyskiwaną z mątwy. Tak różnobarwne makarony od razu przygotowuje się ciekawiej, a na talerzu wyglądają zjawiskowo.

Żeby pasta zasługiwała na wykorzystanie do posiłku, do jej przygotowania musi być użyta specjalna twarda odmiana pszenicy durum. Podobno tylko wtedy da się ją idealnie ugotować al dente, co z włoskiego oznacza po prostu na ząb, czyli trochę twarda, co najważniejsze nie nadmiernie rozgotowana. Nie trzeba być szefem kuchni, żeby przygotować danie na bazie makaronu. Tak naprawdę liczy się pasja gotowania i jedzenia. Do ciekawostek można zaliczyć fakt, iż Włosi nie „hartują” go po gotowaniu jak my. Gdy nie wypłukujemy skrobi zimną wodą, makaron lepiej łączy się z wszelkiego typu sosami. Również sposób jedzenia za pomocą łyżki i widelca na Półwyspie Apenińskim nie jest używany, sam widelec w zupełności wystarczy. Z kolei makaron na słodko (w Polsce z truskawkami czy makiem) to coś, co Włochom z pewnością nigdy się nie śniło.

fot. Matteo

fot. Matteo

L’amore per la pasta

O miłości Włochów do makaronu świadczy m.in. fakt, że w stolicy istnieje Museo Nazionale delle Paste Alimentari, czyli Narodowe Muzeum Makaronu. Dowiemy się w nim wszystkiego od samego procesu produkcji do uzyskania gotowego wyrobu. Specjaliści opowiedzą na temat jego wartości odżywczych i bogatych walorów smakowych, a tamtejsza biblioteka udostępni bogaty zbiór archiwalnych dokumentów sprzed lat. Jeśli Wasze serce pała miłością do pasty, to będąc w Rzymie z pewnością nie możecie przegapić tego miejsca. Jeśli do Włoch Wam na razie nie po drodze, to czujcie się w obowiązku obchodzenia Światowego Dnia Makaronu, które przypada 25 października. Całodniowe uczty z makaronem właśnie w roli głównej są tego dnia jak najbardziej wskazane, wręcz obowiązkowe.

„Butta la pasta!” – tym okrzykiem niegdyś na ulicach miast włoscy mężowie dawali znać swoim żonom, że wracają już do domu. I my kochamy makarony i potrawy z nich przyrządzane. Na naszym rynku widocznych jest coraz więcej włoskich firm, dzięki czemu mamy dostęp do oryginalnych produktów. Mimo to, pasta to nie typowo polski składnik posiłków, u nas ten okrzyk brzmiałby pewnie „Wstawiaj ziemniaki!”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia − jedenaście =