11/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Waglewski Fisz Emade: oszczędni w słowach rozwięźli w muzyce

2 min read

Doskonałe zrozumienie, doskonała muzyka i doskonałe teksty – tak można podsumować trio Waglewski Fisz Emade. Cała trójka Waglewskich wystąpiła w sobotni wieczór, 26 kwietnia, w gdańskim B90 pokazując, że rock i blues mogą połączyć pokolenia.

Od ostatniego trójmiejskiego koncertu Waglewski Fisz Emade i premiery płyty „Matka, Syn, Bóg” minęło już ponad pięć miesięcy . Od tego czasu trójmiejska publiczność zdążyła zatęsknić za tym rockowy tercetem. – To dla mnie długo wyczekiwany koncert – powiedział Bartek z Gdańska. – Kiedyś słuchałem więcej Fisza, ale lubię też tę rodzinną kompilację. Ojciec dodaje ciekawego smaczku tej muzyce – dodał Bartek. I rzeczywiście to Wojciech Waglewski był łącznikiem pomiędzy zespołem, a publicznością, nadającym wyrazu i smaku dźwiękom serwowanym ze sceny. Fisz i Wojciech Waglewski

Trudno się nie zgodzić z tym, że teksty autorstwa Wojciecha i Bartka Waglewskich są jednymi z najlepszych na polskiej scenie muzycznej. Jak sami przyznają – ten materiał, czyli ich druga wspólna płyta jest najbardziej osobista i najgłębsza z ich dotychczasowego dorobku. To też bardzo wyraźnie można było usłyszeć podczas sobotniego koncertu  w dość emocjonalnych utworach „Syn”, czy „Ojciec”.

Muzycznie występy rodziny Waglewskich są zawsze nienaganne, tak było też tym razem. Panowie zaserwowali sporą dawkę dobrego rocka – chociażby w utworze „Żółty But”, ale też starego, swingującego bluesa w „Ojcu”. Pojawiały się też lekkie wtręty country i nieco mniej melodyjne nuty. Silny męski skład występujący pod szyldem Waglewski Fisz Emade bardzo skutecznie ubarwiała Anna Prokopczuk grająca na altówce, dodatkowo wspierająca muzyków swoim delikatnym i zmysłowym głosem. Mateusz Obijalski, znany ze współpracy z Tworzywem i z Natu, odpowiadał za klawisze, natomiast Piotr Chołody „przybysz spod wschodniej granicy” grzechotał przeszkadzajkami.

Esencję kolaboracji między ojcem a synami podkreślił Tobiasz, uczestnik koncertu – lubię słuchać Waglewskich, bo czuć w tej muzyce doskonałe relacje, które ich łączą. A to, że muzyka łączy i starych i młodych można było zobaczyć w B90, gdzie pojawili się kilkuletni fani – w wieku syna Fisza, ale też ich rodzice, a nawet dziadkowie. Kwestię małomówności i skromnej energii wydobywającej się ze sceny pozostawmy milczeniem…

Zdjęcia: Hanna Jakóbczyk

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

11 − trzy =