„Boskie” próby uwodzenia, czyli serce nie sługa
2 min readPrawdą jest, że sztuka podrywania nie jest łatwa. Na własnym przykładzie prezentowali to młodzi aktorzy Sceny SAM w Centrum Kultury w Gdyni. I co z tego wynikło? Nie można po prostu uwodzić na siłę.
„Jak uwodzili bogowie” to komedia napisana wspólnie przez Jerzego Wójcickiego i Mariusza Więcka. Tekst został wyróżniony podczas III edycji konkursu „Komediopisanie”. Rzeczywiście, tekst jest bardzo zabawny, nasycony dowcipem o sercowych rozterkach i bawi odbiorcę przede wszystkim dlatego, że odnajduje w nim banalne sposoby na podryw, których „ofiarami” nierzadko pada każdy z nas. Młodzi aktorzy Sceny SAM pod opieką reżysera, Jerzego Wójcickiego, postanowili zaprezentować damsko-męskie potyczki „na żywo”.
Podczas przedstawienia poznajemy więc nieporadnego, nieśmiałego 33-letniego Ludwika, pracownika wydawnictwa publikującego książki o samorozwoju (w tej roli całkiem nieźle odnalazł się Michał Zacharek). Pomocy w poszukiwaniu idealnej kobiety szuka m.in. u cwanego przyjaciela (Jeremiasz Gzyl), czy rozbrajająco pewnych siebie trenerów tańca i uwodzenia (Bartek Sudak), ale przynosi mu to jeszcze więcej problemów niż szczęścia. Nie znajduje zrozumienia nawet u swoich rodziców ani terapeutycznej grupy wsparcia. Brzmi to przygnębiająco, ale perypetie Ludwika są oplecione całym mnóstwem zabawnych nieporozumień i gagów i dzięki temu losy singla śledzi się z uśmiechem na twarzy. Niełatwemu zadaniu, odgrywania po kilka ról podołały dziewczyny (Anna Wicka, Kamila Dzieman i Monika Markowc) i Bartek Sudak. Co chwilę musieli znikać za kulisami, by wcielić się w inną postać, ale dzielnie kontynuowali komediową opowieść, w której miłość przychodzi zupełnie niespodziewanie.
Na niekorzyść spektaklu działają nieco przeciągające się przerwy między scenami. Blackouty i puszczana muzyka to zazwyczaj dobry pomysł na zamaskowanie zmian na scenie, ale jeśli jest ich za dużo i się przedłużają, staje się to po prostu męczące. Często też podczas takich przerw opada energia, do której niełatwo wrócić. W efekcie problem nie ominął też tego przedstawienia i stał się raczej zlepkiem skeczy, niż jednorodną opowieścią. Jeśli jednak to było zamiarem twórców, to udało im się osiągnąć swój cel. Brakuje także scenografii, służy za nią jedynie czarna zastawka. Taki zabieg jest niezwykle ryzykowny, bo brak dekoracji musi zastąpić doskonała gra aktorska, a taki wyczyn mogą zrobić jedynie aktorzy najwyższej próby.
Niemniej, widać było, że młodzi aktorzy żyją tym spektaklem i dają na scenie z siebie wszystko. Potrafili skutecznie rozbawić publiczność, sami doskonale się bawiąc. Mimo niedociągnięć technicznych, wyciągnęli spektakl na całkiem niezły poziom, a biorąc pod uwagę to, że była to dopiero premiera, usterki można wybaczyć. „Jak uwodzili bogowie” to spektakl poprawiający humor i dobry pomysł na spędzenie przyjemnego wieczoru na nietypowej lekcji uwodzenia.
fot. materiały prasowe