14/05/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

#GłosMłodych: W polityce chodzi o emocje

4 min read
tłum ręce polityka

autor: Drazen Zigic/źródło: Freepik

Tekst autorstwa Poli Dziuby

Współczesne kampanie wyborcze coraz częściej przypominają spektakl, a nie debatę o przyszłości kraju. Kandydaci nie występują już jako osoby z konkretnym programem lecz grają role, które mają się spodobać jak najszerszej publiczności. Zamiast przekonywać, chcą oczarować. Zamiast prezentować realistyczne pomysły – rzucają chwytliwe hasła. W efekcie wybory coraz bardziej przypominają show, w którym kluczową walutą są emocje.

Polityka przestała być przestrzenią wymiany idei, a stała się marketingiem – produktem, który trzeba sprzedać. Jak wiadomo, najlepiej sprzedaje się to, co wywołuje silne reakcje: nadzieję, strach, gniew lub wzruszenie. Nie przypadkiem głównymi narzędziami kampanii są dzisiaj spoty, billboardy, slogany i zdjęcia z rodziną na tle przydomowego ogródka. To właśnie wizerunek, nie treść, dominuje w politycznej komunikacji.

Polityk jako aktor

Polityk jest sobą jedynie poza światłem kamer – przed wejściem na scenę. W momencie, gdy pojawia się w mediach czy na mównicy, przyjmuje określoną rolę, zgodną z oczekiwaniami elektoratu i politycznych zwierzchników – mówi dr Miłosz Babecki z Katedry Dziennikarstwa Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Jego zdaniem kandydat nie działa dziś w oderwaniu od partii – jego zachowanie to kompromis między własnymi przekonaniami, interesami lidera i potrzebami elektoratu. Ten dualizm jest widoczny nie tylko w wypowiedziach, ale też w detalach: plakatach, gestach, ubraniu. Każdy element jest przemyślany i zaplanowany, a prawdziwe „ja” polityka – jeśli w ogóle istnieje – zostaje ukryte za maską medialnego wizerunku.

Jeszcze bardziej problematyczne stają się obietnice. Z roku na rok są coraz bardziej spektakularne, ale coraz mniej realne. Obniżka podatków, wyższe pensje, inwestycje wszędzie w każdej gminie – brzmi pięknie, ale ile z tych zapowiedzi ma szansę na realizację?

Sławomir Mentzen obiecuje uproszczenie systemu podatkowego i obniżenie podatków, jednak nie przedstawia szczegółowego planu realizacji tych postulatów. Brak konkretnych propozycji może budzić wątpliwości, co do wykonalności tej obietnicy. Obietnica obniżenia cen energii elektrycznej może być trudna do zrealizowania w kontekście rosnących kosztów surowców energetycznych oraz konieczności inwestycji w infrastrukturę energetyczną. Obietnice Mentzena, choć atrakcyjne dla niektórych wyborców, mogą być trudne do zrealizowania w praktyce, zwłaszcza bez szczegółowego planu działania i uwzględnienia realiów politycznych czy gospodarczych.

W kampanii nie chodzi o to, co jest możliwe, ale o to, co wzbudza emocje – mówi Babecki. Te słowa padły też w wypowiedzi jednego z kandydatów. W wywiadzie dla „Faktu” Sławomir Mentzen stwierdził: „Ważne jest wywoływanie emocji, bo to emocje napędzają wyborców”.

Media jako scenografia

Media, szczególnie społecznościowe, tylko wzmacniają tę iluzję. Tu wszystko działa błyskawicznie: jeden filmik, jedno hasło, jedno zdjęcie może wywołać burzę i zmienić losy wyborów. Sławomir Mentzen i Konfederacja intensywnie korzystali z TikToka i YouTube Shorts, prezentując krótkie, emocjonalne i proste przekazy. Przez to zdobyli dużą popularność wśród młodych wyborców, mimo że tradycyjne media często ich krytykowały lub marginalizowały.

Media społecznościowe szczególnie sprzyjają utrwalaniu politycznych iluzji dzięki mechanizmom reklamowym, takim jak targetowanie, promowanie postów czy testy A/B – mówi Babecki.

Partie i sztaby wyborcze wykorzystują również tradycyjne media. Potrafią one kształtować przekaz z ogromną siłą. Rzetelna analiza programów schodzi na dalszy plan, gdy łatwiej jest pokazać skandal lub ostry spór. W efekcie nawet poważne redakcje zaczynają przypominać medialne sceny, na których rozgrywa się kolejny odcinek politycznego reality show. Niektóre tradycyjne media skupiły się na sensacyjnych aspektach kampanii, takich jak kontrowersyjne wypowiedzi kandydatów czy konflikty wewnętrzne w sztabach wyborczych. Przykładem może być materiał opublikowany przez TVN24 Internetowe przepychanki koalicji rządzącej. Kampania rodzi swoje emocje. Dotyczy on konfliktów wewnątrz obozu rządzącego, które nabierają tempa w związku z kampanią prezydencką. Skupia się na wzajemnych oskarżeniach polityków koalicji oraz na emocjonalnym charakterze ich wypowiedzi w mediach społecznościowych. Materiał pokazuje, jak napięcia wewnętrzne i publiczne spory mogą wpływać na atmosferę kampanii.

Czy naprawdę wierzymy w iluzje?

Tego nie da się jednoznacznie stwierdzić bez pogłębionych badań psychologicznych, ale pewne wskazówki dają tzw. błędy sondażowe – mówi Babecki. Jak zauważa ekspert, w USA podczas ostatnich wyborów wielu respondentów nie przyznawało się, na kogo naprawdę zagłosują, tworząc fałszywy obraz poparcia. To może oznaczać, że wyborcy świadomie biorą udział w grze pozorów – dla świętego spokoju lub w imię „społecznie akceptowanych” odpowiedzi.

Przypomina to efekt spirali milczenia, kiedy to ludzie mają tendencję do nieujawniania swoich poglądów jeśli uważają, że znajdują się one w mniejszości lub nie są społecznie akceptowane. Obawiają się izolacji lub odrzucenia, więc nie wyrażają swojego zdania, co z kolei wzmacnia dominującą narrację i powoduje dalsze milczenie innych.

Czy można zatem prowadzić uczciwą i skuteczną kampanię? Babecki: Na pewno można prowadzić ją etycznie i uczciwie. To kwestia wyboru, którego dokonują politycy. Nie muszą sięgać po haki, nie muszą ukrywać danych, nie muszą posługiwać się pustą retoryką dającą przewagę przed kamerami, nie muszą kłamać. Na pytanie jednak o to, czy uczciwość zawsze wygrywa w polityce, wiedza o rozstrzygnięciach z wyborów z całego świata, choćby tylko z ostatnich 25 lat każe odpowiedzieć – nie, nie zawsze.

Trudno o bardziej gorzki wniosek. A z drugiej strony, może właśnie świadomość tej iluzji jest pierwszym krokiem do jej przezwyciężenia? Może jeśli my – wyborcy – przestaniemy dawać się wciągać w ten teatr, to politycy będą musieli zejść ze sceny i zacząć naprawdę rozmawiać?