24/02/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Gambit Merza

4 min read
naklejka na słupie z hasłem Mera musi odejść migracja

fot. Kung Future/źródło: Unsplash

29 stycznia w Bundestagu, głosami członków AfD, przegłosowano uchwałę zaostrzającą politykę migracyjną. W reakcji na głosowanie w całych Niemczech odbyły się liczne protesty, a media oskarżyły szefa CDU, Friedricha Merza, o zdradę demokratycznych wartości. Kordon sanitarny wokół AfD został przerwany. Czy jednak rzeczywiście stało się to dopiero teraz, jak twierdzi kanclerz Olaf Scholz? Czy można obwiniać CDU/CSU za poszukiwanie poparcia w coraz bardziej sfrustrowanym elektoracie?

Uchwała, nie ustawa

W Bundestagu przegłosowano uchwałę, czyli stanowisko, a nie akt prawny. Choć wywołała ona duże poruszenie, większość jej postulatów już funkcjonuje w niemieckiej polityce. Pierwszy punkt dokumentu zakłada stałe kontrole na wszystkich granicach, co praktycznie ma już miejsce. Stałe kontrole na granicy austriackiej i szwajcarskiej obowiązują od 2015 roku, a na polskiej od 2024 roku. Obecnie decyzje o ich przedłużeniu muszą być co roku zatwierdzane przez Komisję Europejską, czemu sprzeciwia się niemiecki parlament.

Oprócz kwestii kontroli granicznych uchwała porusza także problem polityki azylowej. Zgodnie z wytycznymi uchwały osoba spoza Unii Europejskiej, nieposiadająca wizy, nie zostałaby wpuszczona do Niemiec i nie mogłaby ubiegać się o azyl. Stanowiłoby to lustrzane odbicie obecnej polityki.

Zapowiedziano także zwiększenie miejsc w aresztach deportacyjnych oraz rozszerzenie wsparcia dla landów w realizacji deportacji. Dodatkowo zaostrzono przepisy dotyczące pobytu osób skazanych i uznanych za zagrożenie publiczne.

Cień Kanclerza

Mimo że od odejścia Angeli Merkel z polityki minęły już cztery lata jej wpływ na chadecję cały czas jest widoczny. Każdy, kto chce zrozumieć dzisiejszą politykę CDU/CSU, musi dostrzec, jak była kanclerz osłabia partię od wewnątrz, sprowadzając na nią wizerunkowe problemy, które podważają jedność ugrupowania.

Merkel, pod pretekstem ochrony demokratycznych wartości, raz po raz wbija nóż w plecy liderom swojej partii. W 2020 roku, jeszcze jako kanclerz, swoimi wypowiedziami doprowadziła do rezygnacji przewodniczącej CDU, Annegret Kramp-Karrenbauer. Powodem było zamieszanie wokół wyboru premiera Turyngii – Thomasa Kemmericha z FDP, którego kandydatura przeszła głosami CDU/CSU i AfD, wywołując falę oburzenia na niemieckiej scenie politycznej.

Wybór tego premiera był jednorazowym zdarzeniem, które zerwało z fundamentalnym przekonaniem CDU i moim, iż nie powinno organizować się żadnych większości przy pomocy AFD –  mówi Angela Merkel podczas wizyty w Republice Południowej Afryki w 2020 roku 

Takie wypowiedzi, jak ta przytoczona powyżej, ale i wiele innych, napędziły narrację, która wykreowała obraz Annegret Kramp-Karrenbauer jako słabej liderki, niepotrafiącej zapanować nawet nad własnymi strukturami. Merkel, odwołując się do wartości demokratycznych, pogrążyła swoją własną następczynię, którą wcześniej sama namaściła.

Tajemnicą poliszynela jest to, że na poziomie regionalnym rządzenie bez choćby biernej aprobaty AfD jest niemal niemożliwe. Zarówno u schyłku rządów Angeli Merkel, jak i za czasów Olafa Scholza CDU/CSU, SPD oraz inne partie koalicyjne muszą współpracować z AfD. Tylko wtedy mogą wprowadzać jakiekolwiek zmiany.

Ciężka spuścizna

zdjęcie z demonstracji migracja CDU
fot. Dominik Türk/źródło: Pexels

To, że między Merzem a Merkel nie ma miłości, wiadomo nie od dziś. Była kanclerz w przeszłości dwukrotnie blokowała jego wybór na stanowisko przewodniczącego CDU. Nie powinna więc dziwić jej nagła aktywizacja w momencie głosowania nad kluczową dla Merza uchwałą, a później ustawą, która ostatecznie nie uzyskała większości.

Merkel zarzuca Merzowi odrzucenie nieformalnego porozumienia, zgodnie z którym partie demokratyczne miały unikać jakiegokolwiek wspólnego głosowania ze skrajną prawicą. Problemem byłej kanclerz jest jednak niezachwiana wiara we własną nieomylność oraz niezdolność przyjęcia do wiadomości, że to właśnie jej polityka przyczyniła się do wzrostu skrajnych ugrupowań jak AfD i BSW. Gdyby nie błędne decyzje Merkel w sprawie migracji, partie tego pokroju nie zyskałyby tak szybko realnego wpływu na niemiecką politykę. Działania Merza to tak naprawdę próba uratowania tonącej tratwy przed całkowitym zatonięciem.

Kwestia migracji zdominowała debatę w niemieckiej polityce. Era polityki otwartych drzwi dobiega końca. Coraz częściej media nagłaśniają zamachy przeprowadzane przez ludność napływową. To z kolei podsyca nastroje ksenofobiczne i wzmacnia społeczne podziały. AfD, mimo braku doświadczenia w rządzeniu, posiada największą wiarygodność w kwestii polityki migracyjnej. Inne partie przez lata unikały tego tematu, traktując go jako tabu. Ignorowanie problemu nie przyniosło sukcesu, a jedynie umocniło pozycję AfD. Chadecja dostrzegając zmianę nastrojów społecznych dostosowuje swoją retorykę do populistycznego nurtu, aby utrzymać się u władzy. Wybory wygrywa się postulatami większościowymi, a nie mniejszościowymi. SPD i Sojusz 90/Zieloni wciąż tego nie dostrzegają.

AfD – Alternatywa dla Niemiec

BSW – Sojusz Sahry Wagenknecht dla Rozsądku i Sprawiedliwości

CDU – Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna

CSU – Unia Chrześcijańsko-Społeczna w Bawarii

SPD – Socjaldemokratyczna Partia Niemiec

Sojusz 90/Zieloni – ekologiczno-lewicowe ugrupowanie polityczne

FDP – Wolna Partia Demokratyczna

Więcej o wewnętrznych problemach w Niemczech można znaleźć w tekście  Obywatele drugiej kategorii