La La Liga #3: Postrzelali, czyli 6. kolejka w Hiszpanii
6 min readW 6. kolejce La Liga dwaj hegemoni urządzili sobie festiwal strzelecki. Real odprawił Espanyol 4:1, a Barca w imponującym stylu rozbiła Villareal 5:1. Dystans do prowadzącej dwójki traci Atletico, które niespodziewanie zgubiło punkty na Vallecas.
Błędy bramkarzy na Bernabeu
Real Madryt podejmował u siebie Espanyol Barcelona. Faworyt tego starcia był oczywisty, ale do przerwy goście z Katalonii dzielnie się bronili. Ich bramkę co rusz ostrzeliwał Kylian Mbappe. Pierwszy raz z bliska w 10. minucie, a drugi, 10 minut później strzałem z 16. metra. W obu sytuacjach dobrze zaprezentował się bramkarz Espanyolu, Joan Garcia. Jego koledzy z pola w pierwszej połowie skupili się głównie na murowaniu bramki, zatem do przerwy utrzymywał się wynik bezbramkowy. Potencjał ofensywny goście uwolnili dopiero w drugiej połowie.
Już w 46. minucie Katalończycy próbowali zaskoczyć Thibaut Courtois strzałem z linii pola karnego, ale ten poszybował obok bramki. Ku zdziwieniu całego Bernabeu, to goście objęli prowadzenie w 54. minucie. Wstrzelenie piłki z linii końcowej w pole karne bramkarz Realu odbił tak nieporadnie, że futbolówka wtoczyła się do bramki. Szok nie potrwał długo, bo już 3 minuty później mieliśmy remis. Tym razem nie popisał się bramkarz Espanyolu. Goście stracili piłkę w polu karnym, a dośrodkowanie Jude’a Bellinghama poszło Joanowi Garcii pod brzuchem. Dani Carvajal dobił piłkę z najmniejszej odległości. Real tylko się rozkręcał. Gole zdobywali także Vinicius, Rodrygo i Kylian Mbappe z rzutu karnego. Królewscy ciągle wywierają presję na Barcelonie w tabeli La Liga.
Flickswagen się nie zatrzymuje
Na Estadio de la Ceramica oglądaliśmy za to prawdziwe partidazo. Villarreal podejmował FC Barcelonę. Hansi Flick dokonał rotacji w składzie. W pierwszej 11. grali mało doświadczeni gracze, tacy jak Gerard Martin, Sergi Dominguez, czy Pablo Torre. Od początku oglądaliśmy bardzo otwarte spotkanie. Wynik otworzył w 20. minucie Robert Lewandowski po świetnej asyście od Pablo Torre. Już 15 minut później Polak miał dublet. Dobił on strzał Erica Garcii. Komfort Barcy nie trwał jednak długo. Zaledwie 3 minuty później gospodarze złapali kontakt. Po znakomitym podaniu Alexa Baeny sam na sam wyszli Nicolas Pepe i Ayoze Perez. Ten drugi umieścił piłkę w pustej bramce Barcy. Zaraz potem mogło być 2:2, bo Pepe znalazł się w idealnej sytuacji, jednak jego strzał obronił Ter Stegen. Niemiec nie wiedział jeszcze, że to jego ostatni akcent w tym meczu. W następnej akcji doznał bardzo poważnej kontuzji i prawdopodobnie w tym sezonie już nie zagra.
Zastąpił go Iñaki Peña, który w ubiegłym sezonie La Liga pokazał, że jest dość niepewny. Katalończycy mieli szczęście, bo gol na 2:2 gospodarzy został anulowany z powodu spalonego. I tak zamiast remisu zrobiło się 3:1, bo gola zdobył Pablo Torre. Barca miała szansę podwyższyć na 4:1, bo karnego egzekwował Robert Lewandowski. Jednak Polak nie ustrzelił hat-tricka, bo trafił w słupek. Gospodarze jakby odżyli, wbili gola na 2:3, ale on też został cofnięty przez offside. Mecz wykończył Raphinha, który w 74. minucie podwyższył na 4:1, a w 83. po genialnym podaniu Lamine’a Yamala ustanowił wynik meczu na 5:1. Nie oddaje on w pełni przebiegu starcia. Villarreal zagrał bardzo dobre spotkanie. Stworzył sobie mnóstwo okazji i przy większym szczęściu mógł mieć kilka bramek więcej. Katalończycy także mogli wygrać dużo wyżej. 5:1 to i tak niezwykle imponujący wynik na trudnym terenie.
Wpadka Atletico na przedmieściach
W niedzielny wieczór Atletico grało na wyjeździe z Rayo Vallecano. O ile gospodarze nie są jakąś znaczącą siłą w La Liga, to zawsze na starcia z wielkimi się mobilizują i stawiają im bardzo trudne warunki. Barcelona w 4. kolejce wygrała tu 2:1 po ciężkim meczu. Nie inaczej było, gdy na Vallecas przyjechało Atletico. Goście od początku starali się narzucić swoje warunki. W 20. minucie Julian Alvarez posłał rakietę zza pola karnego, jednak jego strzał obił poprzeczkę. Wynik otworzyli za to gospodarze. Po szybkiej akcji i wstrzeleniu piłki na pole bramkowe przez Andrei Ratiu z bliskiej odległości gola zanotował Isi Palazon. Początkowo bramka nie została uznana, ale po weryfikacji VAR Rayo mogło cieszyć się z prowadzenia.
Atletico w drugiej połowie od razu chciało odrobić straty. Dokonali tego już w 49. minucie, gdy w swoim drugim meczu z rzędu gola strzelił Conor Gallagher. Mecz się wyrównał, ale to Rayo miało lepsze sytuacje. Ich współczynnik goli oczekiwanych wyniósł 1.29 przy 0.67 Atletico. Żadna ze stron nie przechyliła jednak szali zwycięstwa na swoją stronę i na Vallecas padł remis 1:1. Atletico ma już 6 punktów straty do liderującej Barcelony. Natomiast Rayo rozsiadło się idealnie w środku tabeli, na 10. miejscu i z 8. punktami na koncie.
Przełamanie Valencii
Swoje pierwsze zwycięstwo w La Liga odniosła Valencia. „Los Ches” odprawili Gironę 2:0. Gole na Mestalla padały szybko, bo wynik otworzył w 56. minucie Luis Rioja, a już w 58. na 2:0 podwyższył Dani Gomez. Nie jest to dobry czas dla drużyny z Katalonii. Wliczając porażkę z PSG w Lidze Mistrzów, Girona przegrała 3. mecz z rzędu. Dobry start kontynuuje za to Deportivo Alaves. Piłkarze Luisa Garcii pokonali Sevillę 2:1 i z 10. punktami zajmują 7. miejsce. Rozczarowani mogą być piłkarze Las Palmas i Realu Sociedad. Kanaryjczycy przegrali kolejny mecz, tym razem z Osasuną 1:2 i z dwoma punktami zamykają tabelę. Z kolei Baskowie z San Sebastian zaledwie bezbramkowo zremisowali z Valladolid i po 7. kolejkach mają tylko 5. punktów. Zajmują dopiero 16. miejsce.
Końcowym akordem 6. kolejki La Liga było starcie Realu Betis z Mallorką na Benito Villamarin. Mecz rozpoczął się z wysokiego „C”, bo już do 8. minuty oglądaliśmy 2. bramki. Wynik otworzył prawdziwą bombą w okienko Giovanni Lo Celso. Betis jednak nie cieszył się długo z prowadzenia, bo właśnie w 8. minucie, 60 sekund po golu Argentyńczyka, wyrównał Dani Rodriguez. Gospodarze mieli świetne sytuacje bramkowe. Vitor Roque zmarnował aż 3, za to Ez Abde mógł mówić o sporym pechu. Jego podkręcony strzał z lewej strony pola karnego obił jeden słupek, by potem uderzyć w drugi i nie wpaść do bramki. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i to Mallorca w 93. minucie strzeliła zwycięskiego gola za sprawą Valery’ego. 3 punkty pojechały na wyspę.
Gracz kolejki: Raphinha
W samym meczu Villarrealu z Barcą było kilku kandydatów do tego miana, jednak postanowiłem wyróżnić Raphinhę. Brazylijski skrzydłowy pod batutą Hansiego Flicka jest w wybitnej formie strzeleckiej i fizycznej. W niedzielnym meczu to on rozpoczynał pressing i nieustannie nękał rywali swoimi akcjami. Na końcu spuentował mecz dwiema bramkami. Ponadto Brazylijczyk staje się liderem mentalnym zespołu. Czuje odpowiedzialność gry w Barcelonie i motywuje swoich młodszych kolegów. Przy dłuższej absencji Marca-Andre Ter Stegena, Raphinha ma szansę być pierwszym kapitanem zespołu. Taką funkcję pełnił zresztą, kiedy Niemiec zszedł z boiska.
La Liga nie odpoczywa. 7. kolejka rusza już w środku tygodnia. Real Madryt podejmie u siebie Deportivo Alaves, a w środę odpowiedzieć postara się Barcelona. Katalończycy zagrają na Montjuic z Getafe. Przy pladze kontuzji Hansi Flick zaczyna mieć problemy z ułożeniem wyjściowej 11. Nie widać tego na razie w tabeli. Barca ma komplet zwycięstw i 4 punkty więcej od Realu. Trudny wyjazd czeka za to Atletico. Los Colchoneros udadzą się do Vigo na mecz z Celtą. Obie ekipy dzielą w La Liga 3 punkty, a gracze z Balaidos mają w tym sezonie po 3 zwycięstwa i porażki. Atletico nie może sobie pozwolić na kolejną stratę punktów, bo czołówka znowu się oddali.