Wieści z Igrzysk #2 – mistrzyni wspinaczki i sport w cieniu kontrowersji

Fot. Davide Sieńko

Zmagania w Paryżu trwają w najlepsze. Polacy nie zgromadzili jak do tej pory pokaźnej sumy medali, ale wciąż są w grze o najcenniejsze laury. Bezkonkurencyjna we wspinaczce na czas była Aleksandra Mirosław, która wywalczyła pierwszy polski złoty krążek. Rywalizacja we Francji przyćmiona jest jednak dywagacjami skupionymi wokół przynależności płciowej niektórych sportowców.

Olimpijska reprezentacja Polski zajmuje 35. miejsce w klasyfikacji medalowej z sześcioma zdobytymi krążkami – złotym, srebrnym i czterema brązowymi. Na prowadzenie wysunęła się kadra Stanów Zjednoczonych, która zgarnęła już blisko sto medali. Podium uzupełniają zawodnicy z Chin i Australii. Gospodarze okupują czwartą pozycję.

Królowa i księżna wspinaczki

Wielkie nadzieje na medal wiązano z występem Aleksandry Mirosław we wspinaczce na czas. Po cichu liczono na złoto – polska zawodniczka była dotychczasową rekordzistką świata i 15-metrową ścianę o nachyleniu 95 stopni pokonała w 6,24 sekundy. Już w walce o rozstawienie w eliminacjach dwukrotnie wyśrubowała swój rekord z 2023 roku. Odnotowała wyniki kolejno 6,21 i 6,06 sekundy. Dało się zauważyć, że była w iście olimpijskiej formie.

Świetnie poradziła sobie również jej imienniczka, Aleksandra Kałucka, która z czasem 6,389 sekundy zajęła 3. pozycję w pierwszej fazie zawodów. Obie reprezentantki przebrnęły przez ćwierćfinały, aby zmierzyć się ze sobą w biegu półfinałowym. Górą w „siostrzanym” pojedynku okazała się Mirosław. Awansowała do finału, w którym miała zmierzyć się z Chinką Deng Lijuan. Kałucka w pojedynku o brąz podjęła Indonezyjkę Rajiah Sallsabillah. Ostatecznie łupem Polek padły dwa krążki – złoty i brązowy.

Warto również przypomnieć, że od czasu publikacji ostatniego artykułu, na najniższym stopniu podium w Paryżu stanęła Iga Świątek. Polska tenisistka pewnie pokonała Słowaczkę, Annę Karolinę Schmiedlovą. Zdobyła zarówno swój pierwszy medal olimpijski, jak i w historii polskiego tenisa.

Nadzieja boksu i siatkarska gra nerwów

Zaledwie 20-letnia Julia Szeremeta już zapisała się na kartach bokserskiego folkloru. Pochodząca z Chełma zawodniczka po 32 latach posuchy zagwarantowała Polsce co najmniej srebrny medal olimpijski w boksie. W półfinale, po niezwykle zaciętej walce i niejednogłośnej decyzji sędziów, dosłownie i w przenośni wybiła z głowy rywalce marzenia o finałowym starciu. Pokonała doświadczoną Filipinkę, Nesthy Petecio, która musi zadowolić się brązowym krążkiem (w boksie olimpijskim nie rozgrywa się walki o 3. miejsce). Trzeba nadmienić, że w kobiecej odmianie tej poważanej przez wielu dyscypliny, Szeremeta wywalczyła pierwsze w dziejach podium dla Polski na igrzyskach. W najważniejszej potyczce zmierzy się z reprezentantką Tajwanu – Yu-ting Lin.

Ozłoceni mogą być także siatkarze, którzy po kolokwialnym „dreszczowcu” zwyciężyli 3:2 w półfinale z kadrą USA. Jak do tej pory Polacy pod wodzą Nikoli Grbicia przegrali tylko jeden mecz, w fazie grupowej z aktualnymi mistrzami świata, Włochami (1:3). Nie licząc porażki, pewnie rozprawili się z Egiptem i wciąż silną Brazylią (3:0, 3:2). W ćwierćfinale przełamali „klątwę Słowenii”, z którą wygrali 3:1. W pojedynku o medal z najcenniejszego kruszcu staną w szranki z gospodarzami – reprezentacją Francji. Łatwo nie będzie, bo Francuzi mkną przez siatkarskie zmagania jak burza. W półfinałowym meczu rozgromili Włochów 3:0 i mają ochotę na złoto. Nie zważając na rezultat nadchodzącego finału, polscy siatkarze zdobędą pierwszy medal olimpijski od Igrzysk z 1976 roku w Montrealu, kiedy to zostali mistrzami.

Olimpijska tradycja podsycona życzliwością – relacja z Paryża

W stolicy Francji jako wolontariusz niezmiennie przebywa nasz dziennikarz i korespondent Davide Sieńko. Na bieżąco informuje nas o wydarzeniach z centrum akcji, dostarczając ciekawostki oraz nowinki z trwających Igrzysk. Zapraszamy do lektury!

Podczas Igrzysk obowiązuje tradycja zbierania „pinów” – pinezek z różnymi obrazkami nawiązującymi do imprezy. Nosi się je na smyczkach wraz z akredytacjami. Mają być widoczne, bo wszystko sprowadza się do ich kolekcjonowania. Wymienia się nimi z innymi wolontariuszami i kibicami, dzięki czemu można uzbierać „piny” z różnych części świata. Ponadto przywożą je także sportowe reprezentacje poszczególnych państw. To dodaje pobytowi w Paryżu uroku, wzbogacasz się na pierwszy rzut oka o najzwyklejsze przypinki, ale za każdą z nich stoi pewna historia. Można stwierdzić, że to tylko zabawa, lecz przy tym również pamiątka na całe życie.

Lekkoatletyka skupia wokół siebie dyscypliny o zasięgu międzynarodowym. Można zauważyć, że przyciąga znacznie szerszą rzeszę kibiców. Porównując chociażby do zawodów w rugby, podczas których na stadionie przesiadywali głównie Francuzi. Odkąd rozpoczęła się rywalizacja w konkurencjach lekkoatletycznych, na trybunach zapanował dosłowny „miszmasz” kulturowy. Trzeba jednak zaznaczyć, że zachodzi przy tym pewna konwergencja – fani z Afryki, Azji czy obu Ameryk tworzą jedną całość. Bez względu na pochodzenie, wyznania i obyczaje, wszyscy wspólnie kreują atmosferę jedności trwających Igrzysk.

Szczególnie pozytywnie zaskoczyła mnie wszechobecna życzliwość. Po zakończonych zmaganiach jako wolontariusze żegnamy kibiców, zapraszamy ich na dalszą rywalizację. Bywały już sytuacje, że zanim zdążyłem komuś powiedzieć parę miłych słów, na twarzy tej osoby rysował się uśmiech. Po podziękowaniach za udział w wydarzeniu niejednokrotnie to mi dziękowano za wykonywaną pracę. Ludzie są nam wdzięczni za to, co robimy. Podobnie zresztą sportowcy – mieliśmy przyjemność porozmawiać z irlandzką biegaczką, która wypytywała nas o odczucia i codzienność w Paryżu, ukazując przy tym uznanie.

Podsumowując dotychczasowy polski dorobek medalowy, nie można się oszukiwać, jest poniżej oczekiwań. Kilka szans zostało zaprzepaszczonych. Dla tutejszych, przyjezdnych kibiców, zdobyte medale nie są jednak aż tak istotne. Tyczy się to każdej nacji. Hiszpański fan w finale konkurencji bez swojego reprezentanta wciąż kibicuje tak żwawo i żywiołowo, jakby realnie sportowiec z jego państwa brał udział w walce o medal. Widziałem na żywo rekord świata Duplantisa w skoku o tyczce – każdy mu dopingował. Cały stadion trzymał za Szweda kciuki. Wszyscy wybuchli radością po jego udanej próbie.

Warto wspomnieć o niespodziewanym zwycięstwie w biegu na 100 metrów kobiet zawodniczki z wyspy Saint Lucia. Julien Alfred zdobyła dla swojego niewielkiego państwa pierwszy w historii medal olimpijski. Zaskoczeniem na tym samym dystansie w rywalizacji mężczyzn było 5. miejsce Marcella Jacobsa – Włoch był faworytem do medalu. Szkoda, że nasi lekkoatleci zawodzą, ale należy mieć nadzieję, że ktoś z Biało-Czerwonych jeszcze powalczy. O triumf może pokusić się Natalia Kaczmarek w biegu na 400 metrów. Sukces mogą przynieść sztafety, czy też Maria Andrejczyk w rzucie oszczepem, która prezentuje się fenomenalnie.

Fotorelacja – tydzień drugi

Pozasportowy absurd sportowego święta

Nieco mniej optymistycznie można spojrzeć na drugą stronę medalu odbywających się Igrzysk Olimpijskich. Nie cichną echa komentarzy i sporów o rzeczywistą przynależność płciową wybranych zawodniczek rywalizujących we Francji. Rozchodzi się przede wszystkim o konkurencje bokserskie. Wspomniana Julia Szeremeta w swojej kategorii wagowej będzie walczyć z Tajwanką – Yu-ting Lin, która rok temu została zdyskwalifikowana przez Międzynarodową Federację Bokserską z Mistrzostw Świata w Nowym Delhi. Podobnie wówczas potraktowano Algierkę Imane Khelif – pięściarka powalczy o złoto w kategorii wagowej 66 kilogramów.

Problem dotyczy rzekomo zbyt wysokiego poziomu testosteronu niektórych z zawodniczek, a nawet zarzutów o posiadanie przez nie męskiej pary chromosomów XY. Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie uznał jednak badań przeprowadzonych przez wcześniej wymienioną organizację bokserską. Przestał ją uznawać, a przy stanął po stronie pokrzywdzonych. Trudno jednak stwierdzić, kto w istocie pokrzywdzonym jest – niesłusznie posądzone pięściarki, czy kobiety, które otwarcie wskazują na znacznie większą siłę fizyczną swoich rywalek? Kwestia ta nadal nie została rozwiązana, ale zdecydowanie mamy do czynienia ze skandalem. Wiele osób otwarcie zachęcało do bojkotu Igrzysk. MKOl i środowiska oskarżonych zaciekle się bronią, a pośród kontrowersji ginie duch sportowej rywalizacji. Każdy kij ma dwa końce.

***

Autor zdjęć i korespondent: Davide Sieńko

Tekst i redakcja: Mikołaj Grabowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa − dwa =