Dr Konrad Knoch: Marzę o Polsce, w której docenia się ludzi i ich pracę.

#SprawyMłodych w CDN. 

Doktor Konrad Knoch – Medioznawca, historyk, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego, pracownik naukowy Europejskiego Centrum Solidarności. W rozmowie z CDN. mówi o przyszłości mediów publicznych, Sejmie nowej kadencji i minionych wyborach.

 

 

 

 

 

Prezydent powierza misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. To hołd w stronę partii–matki czy polityczna zagrywka?

Są różne wyjaśnienia. Najprostsze jest takie, że PiS zdobył po prostu najwięcej głosów i mimo nieposiadania sejmowej większości, prezydent naturalnie powierza tę misję przedstawicielowi największego ugrupowania. Niezależnie od tego, czy ma to jakiekolwiek szanse powodzenia. PiS słynie jednak z pozyskiwania posłów, więc może był w tym jakiś magiczny plan. Jest to też przecież ostatnia kadencja Andrzeja Dudy, więc pojawia się pytanie, co po niej? Być może będzie starał się grać o przywództwo w PiS. Musi zatem zaznaczyć swoją pozycję, a co za tym idzie, osłabić Mateusza Morawieckiego. Może to osiągnąć właśnie poprzez powierzenie mu misji tworzenia rządu, gdyż zobaczymy wtedy jego niepowodzenie. Premier przygaśnie, jego energia będzie ulatywać. To będzie spektakl.

Może być też tak, że Andrzej Duda naturalnie sympatyzuje z partią, z której się wywodzi, co pokazywał niejednokrotnie przez podejmowane wcześniej decyzje. To po prostu gra na zwłokę. Ludzie PiS-u przez najbliższy czas mogą otrzymać premie, poszukać bezpiecznego miejsca, zapewnić sobie miękkie lądowanie. To przedłużenie czasu, który został tej władzy dany. Reguły demokracji są takie, że można to zrobić. Oczywiście, nie każdy się bezpiecznie uchowa, ale dla tych najwierniejszych miejsce się znajdzie. W mojej ocenie Andrzej Duda w zasadzie nie miał wyjścia. Skoro PiS uplasował się na pierwszym miejscu, to powierzył misję Morawieckiemu, przed którym teraz spory test. Nadchodzący czas to duży sprawdzian dla ważnych graczy w partii. Będą to przemiany i wyzwania, które mogą pomóc we wskazaniu kandydata na prezydenta w wyborach w 2025 roku.

Czas próby.

Dokładnie. Zobaczymy, czy sprosta jej właśnie Morawiecki. Ale ja nie sądzę, aby był on brany w ogóle pod uwagę jako kandydat. Jarosław Kaczyński powiedział, że będzie to ktoś o długim stażu w PiS i sporych zasługach dla partii.

Może Joachim Brudziński?

Brudziński, Błaszczak, ciężko powiedzieć. Morawiecki nie pasuje po prostu do opisu przedstawionego przez Kaczyńskiego. Myślę, że tu zdecydują sondaże. Polska scena polityczna jest mocno na nich oparta. Politycy często nie chcą zmieniać świata, tylko wpisują się w oczekiwania swojej grupy poparcia.

PiS ma chyba najlepiej przebadany elektorat.

Wszystkie partie to robią. Te największe posługują się tym jako narzędziem w politycznej grze. Ma to swoje plusy i minusy. Dobrze jest wiedzieć, czego ludzie pragną. Demokracja musi liczyć się z głosami społeczeństwa. Gorzej jest jednak, gdy to sondaże decydują. Są kwestie konieczne i ważne do zrobienia, które nie są jednocześnie popularne wśród obywateli. Polityk będzie więc działał na rzecz tych spraw, które są powszechnie pożądane, tych, które wskazały mu sondaże. Takie decyzje mogą nadszarpnąć finanse publiczne lub skrzywdzić jakąś grupę. Polityka nie jest tylko grą sondaży, a w naszym kraju zaczyna to tak wyglądać.

Gdy dziennikarze nie są zwartą grupą, działającą w myśl tych samym idei, to podcinają gałąź, na której razem siedzą.

Czy wartości demokratyczne są silnie zakorzenione w polskich obywatelach? Może demokracja jest bytem kruchym?

Demokracja jest silna wtedy, gdy mamy silne społeczeństwo obywatelskie. Kiedy rozumiemy jej mechanizmy, doceniamy ją.

A mamy?

Po raz pierwszy czuję, że mamy.

Był Pan zaskoczony frekwencją wyborczą?

Tak, absolutnie. Zakładałem, że pobijemy rekord z 89 roku, ale w życiu nie spodziewałem się aż tak wysokiej frekwencji. To pokazuje, że demokracja działa, ma się dobrze. Mamy silne społeczeństwo obywatelskie, które potrafi się zmobilizować, zagłosować i opowiedzieć się za zmianą. W tym sensie mechanizm zadziałał. Co nie znaczy, że nasza demokracja jest doskonała, że nie była rozmontowywania i nie ingerowano w jej fundamenty.

Nie wszystkie filary były stabilne.

Tak, bezpieczniki były odkręcane, niektóre instytucje pozbawiono autorytetu.

Myśli Pan, że młodzi są grupą marginalizowaną, czy może to nasz wybór? Może sami nie chcemy interesować się światem polityki?

Młodzi udowodnili, że są aktywni i mają dość. Pokazali czerwoną kartkę „dziaderstwu”. To nie jest też tak, że musimy codziennie się interesować polityką. Człowiek ceni sobie przecież święty spokój.

Zwariowalibyśmy.

Dokładnie. Chciałbym zajmować się swoim życiem, a nie aferami, przekrętami i głupimi decyzjami. To jest naturalne, że ludzie chcą spokoju, wybrania polityków, którzy powinni rozwiązywać problemy jako profesjonaliści.

Ale to często nie są profesjonaliści.

To jest już problem klasy politycznej. Lubię zagłosować i wiedzieć, że ktoś zapewni mi bezpieczeństwo, że będę mógł kupić mieszkanie, będę miał za co żyć.

Co zrobić z mediami publicznymi? Nie boi się Pan, że wiele zmian zostanie wykonanych w niezdrowej atmosferze zemsty?

Jeśli dziennikarze sami nie zorganizują okrągłego stołu, do którego zasiądą wszystkie strony tego sporu bez wyjątków, to niewiele się zmieni. Tu potrzeba dyskusji nad nowymi ustawami i rozwiązaniami. Potrzebujemy kompromisu, jak w 89 roku.Dziennikarze muszą zbudować wspólny front, zapewnić uzdrowienie tej sfery publicznej. Jeśli tak się nie stanie, to będziemy mieli ciągle to samo. Przyjdą następne ekipy, ustawią swoich. I tak co 4 czy 8 lat. Demokracja powinna zapewniać stabilność. Ważne zmiany wymagają akceptacji różnych stron, pełnego dogadania się, kompromisów. Tylko wtedy pozbędziemy się niezdrowych rewolucji, ciągłych doraźności i łatania. W świecie polskich mediów pilnie potrzebujemy spokoju i wspólnych celów. To środowisko jest skłócone jak nigdy. Gdy dziennikarze nie są zwartą grupą, działającą w myśl tych samym idei, to podcinają gałąź, na której razem siedzą.

Może po prostu zlikwidować media publiczne?

Jestem absolutnym przeciwnikiem likwidacji mediów publicznych. Uważam, że są one potrzebne, ale niezbędny jest wspomniany okrągły stół, aby wyłonić nową konstrukcję ładu medialnego w Polsce. Nie mamy od 1984 roku nowej ustawy o prawie prasowym. Jest ona dziś niedoskonała i nieświeża. Powinniśmy usiąść i ustanowić nowy system, który uwzględni interesy, oczekiwania, namiętności oraz potrzeby wszystkich stron. Wszystkich oczywiście zadowolić się nie da, dlatego będzie to kompromis. Pytanie tylko, czy dziennikarze są na wspomniany okrągły stół w ogóle gotowi? Wydaje mi się, że nie. Poziom złych emocji jest bardzo duży. Z drugiej strony, przecież w 1989 roku stanęły przed sobą zupełnie dwie różne, skrajne strony. Jedna z nich umieszczała tych drugich w więzieniach. Tutaj nikt nikogo nie zamyka, nie bije, nie morduje. Sytuacja jest nieco inna, co stanowi lepszy fundament do debaty.

W wielu sytuacjach dziennikarze i politycy przekroczyli Rubikon. 

Jeżeli dziennikarze wspólnie umówią się na pewne standardy i zasady, to gdy ktoś je złamie, powinien być naturalnie wykluczony ze środowiska. Tak samo należy wpływać na polityków. Jeżeli któryś z nich podczas konferencji obrazi jakiegoś dziennikarza, to wszyscy przedstawiciele mediów solidarnie powinni wyjść. Niezależnie z jakiej linii światopoglądowej dany dziennikarz się wywodzi. Bo dziennikarzy się nie obraża, tak jak dziennikarz nie powinien obrażać polityków.

I to pchnęłoby nas do zrozumienia, że gdy nie zachowamy standardów w debacie, to to spotyka się to z konsekwencjami i potępieniem?

Tak, snuję tutaj trochę utopijne wizje i mam tego świadomość. Jednak, gdy nie podejmiemy próby, to nadal będziemy się ze sobą spierać.

„Dziękuję. Obiecuję, że to będzie nowy, otwarty Sejm. W Sejmie X Kadencji Patria zawsze będzie stała nad interesem tej, czy innej partii.” – Napisał Szymon Hołownia.Wierzy Pan nowemu marszałkowi? Będzie dobry na tym stanowisku?

Szymon Hołownia jest zawodowym dziennikarzem, celebrytą, showmanem. Rozumie mechanizmy medialne. Sukces jego ugrupowania jest oparty właśnie na tym, a także bardzo mocno na jego osobie. Co też źle dla tej partii wróży, jak pokazały przykłady Kukiza czy Palikota. Szymon Hołownia ma ambicje prezydenckie. Gdyby nim został, osieroci ruch, który jest wokół jego osoby zbudowany. Jednak co do jego roli marszałka, z pewnością wykorzysta swoje doświadczenia medialne, aby inaczej niż jego poprzednicy komunikować się z ludźmi. Nie wiadomo jednak, czy nie pójdzie w zbyt duże „showmaństwo”, do którego nas przyzwyczaił podczas swoich wcześniejszych wystąpień. Może mówić do nas trochę jak z ambony, ex cathedra. Albo wręcz przeciwnie, otrzymamy coś ciekawego i konkretnego. Na pewno ma narzędzia, wiedzę i kompetencję, aby na tym polu sporo ugrać.

Suweren usunął barierki otaczające Sejm. To ważny symbol?

Tak, bo Sejm to nie powinna być zamknięta twierdza.

Dziennikarze też mieli swoje problemy w ostatnich latach, aby bez przeszkód pracować przy ulicy Wiejskiej.

Tak, był to oblężony zamek. Sejm trzeba uspokoić, otworzyć, wyciszyć niektóre nastroje. Mamy trudne czasy.

Jaka jest wymarzona Polska doktora Knocha?

Marzę, tak jak wielu Polaków, nie o tym, aby być obrzydliwie bogatym, tylko, żeby wiedza, talenty, kompetencje, to co możemy dać innym i Polsce, było należycie docenione. PiS m.in. dlatego wygrało poprzednie wybory, bo po przebadaniu społeczeństwa okazało się, że Polacy nie czują się traktowani sprawiedliwie. Ci, którzy wymyślili 500+, także o tej sprawiedliwości zapomnieli. Kiedy człowiek czuje się kopany, pozbawiony godności, a widzi rozpasane, tłuste koty, wypowiedzi przepełnione arogancją i pogardą, to jest w takiej sytuacji sfrustrowany, nie chce mu się sumiennie pracować. Gdy przyjmuje taką postawę, to z automatu państwo działa gorzej, bo państwo to ludzie. Chciałbym, aby w Polsce każdy był traktowany sprawiedliwie. Miał to, na co zasługuje. Nie złote góry, nie więcej niż to, na co ciężko zapracował. Ja nie chciałbym pracować po prostu na trzech etatach, tylko na jednym. Wtedy byłbym wydajniejszy, mógłbym zrobić więcej dla tego państwa. Miałbym więcej czasu i energii dla różnych istotnych spraw. Myślę, że generalnie wszyscy myślimy w tej kwestii podobnie. Marzę o Polsce, w której docenia się ludzi i ich pracę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć − pięć =