Wielkie emocje i szybkie skończenia. Czy to była gala roku?
4 min readW ostatnią sobotę w Hali RCS Sport w Radomiu odbyła się 88. gala organizacji KSW. Karta walk obfitowała w interesujące zestawienia i głośne lokalne nazwiska. Na papierze wszystko wyglądało jak należy, jednak czy to, co działo się w klatce, wyszło naprzeciw oczekiwaniom kibiców zgromadzonych zarówno na hali jak i przed telewizorami? Zdecydowanie tak.
Karta wstępna
W pierwszej walce gali Michał Gniady, podjął utytułowanego kickboxera Jacka „Siexe” Gacia. Polak zastąpił Andiego Vrtacica. Zaledwie tygodniowe przygotowania nie przeszkodziły mu jednak w pokonaniu oponenta przez techniczny nokaut już w pierwszej rundzie. Mimo krótkiego pojedynku, panowie zapewnili publiczności kilka nagłych zwrotów akcji, raz po raz posyłając siebie na deski.
W następnym starciu ponownie ręka underdoga powędrowała w górę w geście triumfu, znów był to zawodnik ściągnięty na zastępstwo. Debiutujący w organizacji Konrad Rusiński w półtorej minuty poddał duszeniem zza pleców faworyzowanego Krystiana Bielskiego, tym samym dosadnie przywitał się z kategorią średnią organizacji KSW. Z pewnością warto czekać na kolejne występy młodego zawodnika z Warszawy.
Po chwili w klatce zobaczyliśmy starcie pań. Naprzeciwko siebie stanęły Anita Bekus i Maria Silva. Pojedynek dość wyraźnie wygrała faworyzowana przez bukmacherów Brazylijka, zademonstrowała wysoki poziom grapplingu i zapasów. Sędziowie zgodnie wskazali ją jako zwyciężczynię walki.
Karta główna
Kartę główną miała otworzyć walka Ramzana Jembieva z Danielem Tarchilą. Francuzowi nie udało się jednak wypełnić limitu kategorii piórkowej i do walki ostatecznie nie doszło. Obaj zawodnicy otrzymali jednak od organizacji nowych przeciwników.
Ramzan Jembiev zmierzył się ostatecznie w umownym limicie do 72 kilogramów z Fabianem Łuczakiem, dla którego była to zaledwie trzecia zawodowa walka w karierze. Zgodnie z przewidywaniami Francuz szybko rozprawił się z Polakiem – poddał go, kolejnym już na tej gali, duszeniem zza pleców. Z kolei Daniel Tarchila stanął w szranki z debiutującym na zawodowej scenie Vlasyslavem Falbiychukiem. Mołdawianin odniósł zwycięstwo w 1. rundzie, natomiast młody Ukrainiec pokazał się z interesującej strony i na pewno warto obserwować jego rozwój.
Następnie klatka zatrzęsła się od mocnych uderzeń. Stanęli w niej bowiem dwaj zawodnicy wagi ciężkiej, którzy obdarzeni są imponującą siłą ciosu. Zapowiadał się dość szybki koniec. I tak też się stało. Stefan Vojcak już w pierwszej rundzie rozprawił się z Kamilem Gawryjołkiem, prawym prostym zafundował Polakowi zderzenie z deskami, a następnie rozbił go w parterze. Dla „Mutanta” było to pierwsze zwycięstwo w organizacji.
W kolejnej potyczce obejrzeliśmy lokalnego bohatera, Alberta Odzimkowskiego. Naprzeciw niego stanął Jorge Bueno, a więc kolejny zawodnik, który pojawił się na karcie last minute. W pierwszej rundzie popularny „Złoty” dominował nad Brazylijczykiem, aby w drugiej skończyć walkę przez nokaut. Radomianin odniósł dopiero drugie zwycięstwo w siódmej walce dla KSW.
Kolejne starcie sobotniej gali także było pojedynkiem Polaka z reprezentantem Kraju Kawy. Marcin Wójcik, dla którego był to powrót do organizacji po kilku latach nieobecności, podejmował Luisa Henrique da Silve. Pierwsza runda była pokazem parterowych umiejętności Wójcika, natomiast w drugiej wyprowadził on piekielnie mocny cios podbródkowy, którym pozbawił oponenta możliwości dalszej walki. Nie brakuje głosów, że był to jeden z najlepszych nokautów na polskiej scenie w 2023 roku.
Godne zwieńczenie widowiska
W co-main evencie uświadczyliśmy rywalizacji miejscowego Piotra Kuberskiego z gdynianinem Bartoszem Leśko. Są to dwaj zawodnicy ze ścisłej czołówki wagi średniej w Polsce. Zdecydowanie było to widać w klatce. Kuberski znokautował swojego przeciwnika w drugiej rundzie, po bardzo emocjonującej walce, pełnej krwawych wymian i pokazie znakomitych umiejętności bokserskich z obu stron.
Przyszedł czas na walkę wieczoru. Rękawice skrzyżowali w niej jeden z najlepszych zawodników wagi piórkowej w Polsce, z jednym z największych talentów w tej kategorii w naszym kraju. Daniel Rutkowski zmierzył się z Patrykiem Kaczmarczykiem. Obaj pochodzą z Radomia, elektryzowali lokalną publiczność. Pojedynek przez jednogłośną decyzję sędziów, ku ogromnemu zaskoczeniu, zwyciężył Kaczmarczyk. Szale zwycięstwa przeważyło na jego korzyść to, że dwukrotnie posłał „Rutka” na deski – w pierwszej rundzie po latającym kolanie, natomiast w drugiej po wysokim kopnięciu.
Jedna z najlepszych gal tego roku
Radomska gala z pewnością mogła się podobać. Obfitowała w różnej maści skończenia, od imponujących poddań, po ciężkie nokauty. Widzowie mogli obejrzeć kilka naprawdę dobrych bitew ringowych, szczególnie w dwóch ostatnich walkach sobotniego wieczoru. Radomska publiczność również po raz kolejny pokazała, że jest gotowa na goszczenie tego typu wydarzeń. Niemal przez cały czas trwania gali słychać było głośny doping.