Fala superfaszyzmu. Recenzja 7. odcinka „Gen V”
3 min readSiódmy odcinek Gen V nie tylko utrzymał wysoki poziom poprzedniego odcinka, ale też zbliżył się jakością do oryginału. Częściowo za sprawą gościnnych występów aktorów znanych z The Boys, częściowo za sprawą głębokich politycznych metafor.
Przedostatni odcinek Gen V miał dwa główne zadania: utrzymać wysoką jakość szóstego odcinka oraz przygotować grunt pod finał sezonu. Twórcy zdradzili widzom pozostające w ukryciu motywacje kluczowych postaci, zaprezentowali prawdziwych antagonistów serialu i zmniejszyli dystans między uniwersytetem Godolkina a resztą uniwersum.
Część większej całości
Marie w końcu poznała osobę, dzięki której dostała się na Uniwersytet Godolkina. Okazała się nią znana z wysadzania ludzkich głów Victoria Neumann. To ich liczne podobieństwa nakłoniły Neumann to uczynienia z dziewczyny swojej podopiecznej. Obydwie dorastały w sierocińcu i przez przypadek zabiły swoich rodziców. Obydwie władają również krwią. Nie był to szokujący zwrot akcji, na który liczyli twórcy. Internauci teoretyzowali na ten temat już po pierwszym odcinku serialu, jednakże moim zdaniem przewidywalność jest lepsza niż niemające sensu próby zaskoczenia widzów.
Pojawienie się Victorii Neumann nie było jedynym nawiązaniem do fabuły The Boys. Siódmy odcinek Gen V zdradził nam więcej na temat Dziekan Shetty. Diaboliczny plan stworzenia śmiertelnego dla superbohaterów wirusa narodził się po śmierci jej rodziny. Mąż i córka dziekan zginęli na pokładzie Lotu 37. Tego samego lotu, którego pasażerów Homelander skazał na śmierć w pierwszym sezonie Chłopaków. Zdaniem kobiety wszyscy superbohaterzy są zepsuci do szpiku kości, a jedynym ratunkiem dla ludzkości jest pozbycie się ich raz na zawsze.
Supe Lives Matter
Głównym motywem siódmego odcinka Gen V były różnice ideologiczne. Nie tylko Dziekan Shetty używała narracji „my” i „oni”. Podczas wystąpienia Victorii Neumann wydało się, iż spora grupa uczniów Godolkina to ubóstwiający Homelandera superfaszyści. Studenci wierzą, że superbohaterowie są zwyczajnie lepsi. Ludzkie prawa i konwenanse nie powinny ich ograniczać. Wiele wątków przywódcy Siódemki wzorowanych jest na poczynaniach Donalda Trumpa. Fani narcystycznego supermordercy, natomiast, naśladują ruch MAGA (Make America Great Again). Twórcy The Boys w drugim sezonie pokazali, jak łatwo można zradykalizować jednostkę. W Gen V postanowili uczynić to za pomocą wątku Sama. Zagubionemu chłopakowi wystarczył jeden dzień w towarzystwie skandujących „Supe lives matter” rówieśników, aby uwierzył w wyższość swojego gatunku.
Nie tylko Sam opowiedział się po stronie superfaszyzmu. Podobnie postąpiła Cate. Telepatka stała się nie tylko główną antagonistką serialu, ale również moją ulubioną postacią. Jej przemiana z manipulowanej przez dorosłych dziewczyny w bezlitosną obrończynię praw superbohaterów, to jeden z moich ulubionych elementów spinoffu. Historia ta przywodzi na myśl prawdziwe ofiary, których zemsta, chociaż w jakimś stopniu zrozumiała, jest często niewspółmierna do wyrządzonych im szkód.
Na początku przygody z Gen V sądziliśmy, iż w finale naprzeciwko siebie staną uczniowie i władze Uniwersytetu Godolkina. W przedostatnim odcinku sezonu jednak na pierwszy plan wysunął się konflikt pomiędzy superbohaterami wierzącymi w swoją wyższość nad ludzkością (Cate i Sam) a tymi, którzy ludzi chcą chronić (Marie, Jordan i Emma). Zwiastun ósmego odcinka zapowiada krwawe starcie tych dwóch ideologii. Nie mogę się doczekać, aby poznać zwycięzców tej bitwy.