#GłosMłodych w CDN: Piotr Andruszkiewicz — „Będę walczyć o to, aby zaprzestać wykluczania najsłabszych”
9 min readPiotr Andruszkiewicz to 23-letni kandydat Lewicy z okręgu nr 25. Zwraca szczególną uwagę na kwestie związane z ochroną środowiska, inwestycje w OZE i powszechny, niskoemisyjny transport publiczny. Bliska jest mu również kwestia wyrównywania szans dla niepełnosprawnych. W czasie naszej rozmowy poruszyłyśmy tematy bliskie osobom młodym, takie jak: LGBT+, prawa kobiet czy rynek nieruchomości.
Będę walczyć o to, aby zaprzestać wykluczania najsłabszych, którzy często są spychani na margines.
Pierwsze pytanie będzie osobiste. Nieczęsto widzi się tak młode osoby w polityce. Jak zaczęła się Twoja przygoda z tym światem i jakie były Twoje motywacje?
Zaczynając od tego, skąd pomysł na politykę — nie da się ukryć, że wciągnął mnie do tego mój tata, który działa już od bardzo długiego czasu i też jest powiązany z Lewicą. Był on radnym miejskim, startował do Sejmu i na stanowisko prezydenta Gdańska. Przyszło to więc naturalnie, właściwie od dziecka byłem zainteresowany tym światem. Moje pierwsze kroki stawiałem w radzie dzielnicy, gdzie zaczynałem. W związku ze zbliżającymi się wyborami, otrzymałem propozycję, aby startować z listy Lewicy.
Chciałybyśmy spytać o postulaty Lewicy dotyczące ekologii. Dlaczego ten temat jest dla Ciebie tak ważny? Jakie rozwiązania proponujesz w tym zakresie?
Jest to temat, który jest dla mnie ważny także ze względu na drogę, w której się kształcę, ponieważ studiuję inżynierię środowiska. Kwestie ekologii, doprowadzanie do rekultywacji terenu, to coś, co zawsze mnie ciekawiło. Siłą rzeczy, w Gdańsku, dużym mieście, beton jest obecny właściwie wszędzie. W porównaniu do innych miast w Polsce nie jest u nas tak źle. Jest to jednak rzecz, którą bardzo chciałbym zmieniać. Musimy powracać do terenów zielonych, zazieleniać miasta, żeby wszystkim żyło się lepiej.
Jeśli chodzi o wyrównywanie szans dla najsłabszych. Na jakie grupy jest w tej kwestii zwracana szczególna uwaga i jakie Lewica proponuje rozwiązania, żeby polepszyć sytuacje tych osób?
Mam tu na myśli przede wszystkim dwie grupy: osoby starsze, które są samotne, a także osoby z niepełnosprawnościami. Odnosząc się do pierwszej z nich — jeżeli chodzi o Lewicę, to proponujemy rentę wdowią. To jest fundusz, który będzie przeznaczany dla osób, które doświadczyły utraty współmałżonka ze względu na wiek. Jest to bardzo ciężka sytuacja dla tych osób, ponieważ muszą się one odnaleźć same w zupełnie nowej rzeczywistości, a opłaty pozostają niezmiennie wysokie. Program, który część środków po zmarłym wypłacałby współmałżonkowi lub współmałżonce, zdecydowanie poprawiłby dobrostan tych osób. Co do drugiej kwestii, czyli spraw osób niepełnoprawnych, bardzo zacząłem interesować się tym tematem niedawno, od kiedy moja koleżanka w wyniku poważnego wypadku straciła władzę w nogach i zaczęła poruszać się na wózku. Jej relacja z tego przez co przechodzi, z czym ma problemy i z czym musiała się mierzyć, żeby przystosować się do obecnych realiów, sprawiła, że zagłębiłem się w ten temat.
Jako Lewica posiadamy program skierowany do takich osób, nazwany „piątka” dla osób z niepełnosprawnościami. Te piątki są bardzo popularne, nie tylko u nas. Inny postulat Lewicy, za którym bardzo mocno stoję, to diagnoza dla osób z niepełnosprawnościami w każdym wieku. Niepełnosprawności są różne — fizyczne, takie których nie da się przewidzieć, np. w wyniku nieszczęśliwego wypadku, ale też i takie, które towarzyszą ludziom od urodzenia. Istotna jest więc diagnoza na wczesnym etapie. Bardzo ważną kwestią, która również dotyczy mojej koleżanki, jest ilość miejsc, które nie są przystosowane do osób poruszających się na wózku. Będę walczyć o to, aby zaprzestać wykluczania najsłabszych, którzy często są spychani na margines. Musimy koniecznie budować dobrze dostosowaną infrastrukturę. Kolejna bardzo ważna kwestia to sprawa osób towarzyszących osobom niepełnosprawnym, które czasami muszą oddać 100% swojego czasu i w wielu przypadkach ich potrzeby są bardzo marginalizowane. Wynagrodzenie i świadczenia socjalne osób towarzyszących są często bardzo niskie i niewspółmierne do tego, co te osoby robią. Te środki nie wystarczają.
Wiele młodych osób zmaga się z problemem znalezienia mieszkania na wynajem oraz kupnem pierwszej nieruchomości. Dla niektórych jest to po prostu nieosiągalne. Czy możesz nam przybliżyć Wasze pomysły na polepszenie sytuacji mieszkaniowej wśród młodych?
Sam zmagam się z problemami na rynku mieszkaniowym. Przez kilka lat wynajmowałem mieszkania i zawsze powód rezygnacji z wynajmu był ten sam – ceny niewspółmierne do uzyskiwanych przychodów. W pierwszym moim mieszkaniu, na początku było bardzo fajnie, a potem przyszła pierwsza podwyżka, potem druga, a w pracy wypłata nie rosła w tym samym tempie. Musiałem z niego zrezygnować i przenieść się w inny rejon Gdańska, nieco bardziej odległy. Było tam taniej, ale w ostatnim czasie czynsz podniósł się na tyle, że płacenie za najem przestało być opłacalne i zacząłem poszukiwać swojego mieszkania. Teraz trafił się kredyt 2%, który tak naprawdę nie rozwiązuje problemu, tylko go pogłębił. Ja jestem szczęśliwy, że udało mi się załapać na czas, w którym ceny mieszkań były na niższym, bardziej stabilnym poziomie. Deweloper pozwolił mi, wiedząc, że będzie taki program, kupić to mieszkanie z odroczeniem wszystkich zapłat. Natomiast osoby, które obecnie chciałyby takie mieszkanie nabyć, muszą zmierzyć się z 20% wyższymi cenami za metr kwadratowy w porównaniu do tamtego roku. W tym momencie, nawet z tym programem, można najwyżej pozwolić sobie na kupno kawalerki. Co do naszego programu, jako Lewica bardzo stawiamy na to, aby powstał krajowy program mieszkaniowy. Oznacza to, że państwo miałoby budować mieszkania ze swojego funduszu, pomijając aspekt dewelopera. Dzięki temu ceny mieszkań byłyby pomniejszone o tę marżę. Powstał też projekt budowy 300 tysięcy mieszkań na wynajem z niskim czynszem. To są dwa najważniejsze postulaty, dotyczące taniego mieszkalnictwa socjalnego i tanich mieszkań na wynajem dla młodych osób, takich jak ja.
Można powiedzieć, że od wyników tych wyborów będzie zależał los polskich kobiet. Chciałybyśmy zapytać w jaki sposób Lewica chce bronić ich praw? Mamy na myśli między innymi prawo do aborcji.
Często mówi się, że mężczyźni nie rozumieją problemów kobiet, nie doświadczają tego. To poniekąd jest prawda, natomiast ja z całej siły promuję i walczę o sprawy kobiet, takie jak prawo do legalnej aborcji, czy refundacja tabletek antykoncepcyjnych, która też jest w naszym programie. Od niedawna pojawił się też postulat dotyczący refundacji procedury in vitro. Często mówi się, zwłaszcza w środowiskach prawicowych, że aborcja to zło i morderstwo. Ja tych tez oczywiście nie popieram, natomiast bardzo mało mówi się o tym, jak zachęcić kobiety do rodzenia. Nie dziwię się, że obecnie mamy depopulację i coraz mniej dzieci rodzi się w naszym kraju. Po pierwsze, jest strach przed tym, co może się stać w niedługim czasie, pod względem finansowym oraz mieszkaniowym. Pojawiają się takie pytania jak: Co jeżeli zaraz będzie trzeba wyprowadzić się do jakiegoś mniejszego mieszkania? Czy poradzę sobie z utrzymaniem dziecka? Czy zapewnię dziecku godne warunki do życia? Na pewno trzeba zadbać o wszystkie kobiety w tak ciężkiej sytuacji.
Chciałybyśmy jeszcze zapytać, jak oceniasz poziom debaty publicznej w Polsce? Czy sposób komunikacji w polityce ma szansę na zmianę? Czy telewizja publiczna ma wpływ na poziom tej debaty?
Uważam, że poziom debaty publicznej jest żenująco niski. Interesuję się polityką od 15. roku życia, oglądam różne debaty, wystąpienia i niestety ten poziom się nie zmienia. W Polsce panuje przeświadczenie: „Im głośniej ktoś coś powie, tym będzie lepiej usłyszany” – na pewno nie jest to najlepszy rodzaj komunikacji. Uczyłem się trochę o debatach oksfordzkich, które są wykorzystywane za granicą, gdzie poziom merytoryki i sposobu wypowiadania się jest na dużo wyższym poziomie. Uważam, że niektórzy politycy powinni przejść szkolenie z tego jak powinno się debatować.
Patrząc na aktualne sondaże wiadomo, że Lewica nie walczy o pierwsze, ani o drugie miejsce w wynikach procentowych. Czy uważasz, że może za kilka lub kilkanaście lat Lewica ma realną szansę na wygraną w wyborach?
Czasy, w których Lewica miała 40% poparcia były stosunkowo niedawno. Jest możliwe, żeby Lewica osiągnęła takie pułapy. Nie mówię, że będzie to przy najbliższych wyborach, ale na pewno sukcesywną pracą może się to udać. Często słyszę zarzut, że Lewica nic nie robi, ale my się stabilizujemy na tym etapie, na którym jesteśmy, co też można zauważyć w sondażach. Lewica nie ma gwałtownych wzrostów poparcia, ani też gwałtownych spadków. Aktualne słupki procentowe są stałe – wynoszą między 12% a 9%. Cały czas pokazując, jaka jest Lewica i co może zaoferować. Będziemy swój elektorat umacniać i zachęcać większą rzeszę ludzi do popierania nas. Istotny będzie wynik tegorocznych wyborów. Jeżeli tworząc rząd koalicyjny wraz z KO i Trzecią drogą będziemy mieli realny wpływ na zmiany w państwie, szanse na wdrażanie naszych postulatów, to możliwe, że coraz więcej ludzi będzie się przekonywało do Lewicy.
Chciałybyśmy poruszyć również temat społeczności LGBT+. W Polsce nadal duża część społeczeństwa nie jest tolerancyjna. Mówimy tutaj raczej o starszym pokoleniu, ale również o młodym, popierającym skrajną prawicę. Porównując do innych części Europy, przykładowo do Wiednia, możemy tam na co dzień w miejscach publicznych spotkać pewne akcenty jawnie wspierające tę społeczność. Chodzi tu m.in. o tęczowe pasy na ulicach, porozwieszane flagi itp. Czy sądzisz, że w przyszłości miasta w Polsce mogą tak wyglądać? A osoby LGBT+ będą mogły czuć się bezpiecznie?
Jestem głęboko przekonany, że w końcu musi się to wydarzyć. Niestety przez dużą polaryzację, którą obecnie widzimy, dokonywaną czy to przez partię rządzącą, czy to przez Kościół, mniejszość LGBT+ nadal jest sprowadzana na margines i porównywana do ideologii. Może to spowodować u pewnych osób przeświadczenie, że to jest społeczność zła. Trudno się dziwić po tym, co mogą te osoby usłyszeć w telewizji publicznej. Mając nadzieję, że rząd koalicyjny przejąłby TVP, ta narracja uległaby zmianie. Gdy to się stanie, świadomość ludzi będzie szła w tym kierunku i uważam, że w przyszłości osobom LGBT+ będzie dużo łatwiej i będą na pewno bardziej zauważani przez społeczeństwo — nie w negatywny sposób, ale chociażby neutralny. Najbardziej bym do tego dążył, aby byli oni postrzegani neutralnie. Przynajmniej na ten moment.
Mamy nadzieję, że tak będzie w niedalekiej przyszłości. Zmierzając już ku końcowi — co powiedziałbyś młodym osobom, które w najbliższą niedzielę nie wybierają się na wybory?
Z jednej strony nie można nikogo zmuszać, żeby poszedł głosować. Ja osobiście uważam, że jest to nie tylko nasze prawo, ale także i przywilej, z którego warto skorzystać. W poprzednich wyborach frekwencja wynosiła 60%, czyli co szósty Polak wybrał nam obecny rząd. Gdyby te 40%, które wtedy nie głosowało, zdecydowałoby się pójść do komisji wyborczej, pobrać kartę do głosowania i postawić krzyżyk — rzeczywiście mogłoby to coś zmienić. Często słyszę głosy, że „Nie ma na kogo głosować” lub „Nie znam się na polityce” — uważam, że głosowanie w wyborach to nie fizyka kwantowa. Każdy z nas jest w stanie nawet pobieżnie przejrzeć programy wszystkich partii politycznych, aby zapoznać się z tematem. Jest to tak naprawdę chwila. Jeśli ktoś nie chce czytać programów wyborczych, można nawet obejrzeć porównanie partii politycznych w serwisie YouTube. Osobiście uważam, że każdy człowiek jest skłonny, aby iść bardziej „na lewo” lub „na prawo” i każdy może znaleźć ugrupowanie, które będzie mu odpowiadało.
Tekst autorstwa Agnieszki Olszewskiej i Natalii Badowskiej