Erik ten Hag kolejny raz boleśnie zderzył się ze ścianą

 

Fot. Manchester United

Nie tak fani Czerwonych Diabłów wyobrażali sobie spokojny niedzielny wieczór. Piłkarska Bitwa o Anglię zawsze elektryzuje kibiców i dostarcza wielu emocji. Jednostronne mecze w historii rywalizacji Manchesteru United i Liverpoolu zdarzały się w przeszłości. Jednak czegoś takiego jeszcze nie było. Jurgen Klopp przez lata pracy na Wyspach wypracował sobie patent na drużynę z Old Trafford i w niedzielę jego zawodnicy brutalnie wykonali wyrok na podopiecznych holenderskiego szkoleniowca. Erik ten Hag ma sporo do poprawy w starciach z takimi drużynami.

Takiego obrotu spraw nie spodziewał się absolutnie nikt. Przed meczem można było nawet śmiało powiedzieć, że to Manchester United jest faworytem tych wielkich derbów Anglii. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i to Liverpool dał prawdziwy popis, a Erik ten Hag kolejny raz musi przełknąć gorycz porażki i przeprosić kibiców Czerwonych Diabłów za kompromitację ich ukochanej drużyny.

Manchester United i ten Hag nie dojechali na Anfield

I to łagodnie powiedziane. Sam mecz w wykonaniu podopiecznych byłego trenera Ajaxu był okropny. Zupełnie nie było w nich widać tej sportowej agresji i ambicji, której oczekiwalibyśmy po drużynie, która bierze udział w największych derbach w kraju. Wystarczyło spojrzeć na Liverpool. Nieustanny pressing, ryzykowne rozwiązania i przede wszystkim chęć do gry. Te trzy rzeczy były głównym powodem dlaczego spotkanie potoczyło się tak, a nie inaczej. Nie wiem co Erik ten Hag powiedział swoim zawodnikom przed spotkaniem, ale z pewnością dał ciała.

Holender postanowił grać swoje i chwała mu za to. Rzecz w tym, że na tym poziomie to nie wystarczy. Szkoleniowiec Manchesteru United musi zrozumieć, że nie może narzucić swojego stylu gry każdemu rywalowi. Jeszcze nie. Bo oczywiście pozwolić na to mogą sobie menedżerowie najlepszych drużyn. Pep Guardiola, Christophe Galtier czy właśnie Jurgen Klopp mają na tyle jakości w swoim składzie, że dominowanie przez nich rywala nie jest czymś nadzwyczajnym. Z całym szacunkiem do warsztatu trenerskiego ten Haga oraz umiejętności Czerwonych Diabłów, ale na to jeszcze nie czas. W starciu z tak doświadczonym trenerem jak Jurgen Klopp trzeba wykazać się czymś więcej, a w grze United nic specjalnego nie było. Nie było nawet prób podjęcia walki. W drugiej połowie goście najzwyczajniej w świecie kapitulowali, ale Liverpool nie brał jeńców.

Zawiedli liderzy

Nie można jednak zwalić wszystkiego na szkoleniowca. Prawda jest też taka, że jego podopieczni również się nie popisali. Mnóstwo indywidualnych błędów i niedokładności w grze nie mogło skończyć się inaczej. Manchesterowi United nie wychodziło kompletnie nic. Zawiedli nawet tacy piłkarze jak Raphael Varane i Lisandro Martinez, o Casemiro nie wspominając. Nic specjalnego nie pokazali także gracze ofensywni. Marcus Rashford oraz Bruno Fernandes niczym nie przypominali siebie z poprzednich spotkań i zawiedli wszystkich swoich fanów.

Co prawda jeden zawodnik ten Haga był sobą. Szkoda, tylko że w negatywnym tego słowa znaczeniu. Antony kolejny raz zagrał fatalnie i bezbarwnie. Brazylijczyk kompletnie nic nie wnosił do gry ofensywnej i klasycznie już pełno było w jego grze nieprzemyślanych decyzji i niechlujstwa. Dobitnie formę zawodnika pozyskanego z Ajaxu za niemal 100 milionów (!) euro pokazuje jedna statystyka. Antony próbował pięciokrotnie przedryblować rywali, udało mu się to zawrotne zero razy. Jego największy atut staje się po prostu jedną z kolejnych wad. Brazylijczyk nie dostosował się jeszcze do poziomu Premier League i wydaje się, że jeszcze długo może mu to zająć. O ile w ogóle tak się stanie. Na razie Erik ten Hag nie może liczyć na dobrą dyspozycję brazylijskiego piłkarza.

Do topu ten Hag ma jeszcze długą drogę

Pomijając blamaż z Liverpoolem, Manchester United ostatnimi czasy regularnie przypominał swoim kibicom o najlepszych czasach. W ich grze widać było zaangażowanie i silny mental. Nigdy nie odpuszczali i wierzyli w swoje umiejętności do samego końca. Wiedzieli, jaka odpowiedzialność spoczywa na nich, gdy występują w czerwonych koszulkach i na jakim poziomie powinni grać. Szkoda, że tego wszystkiego zabrakło właśnie w meczu przeciwko The Reds.

Pokazuje to jednak coś bardzo ważnego, szczególnie dla kibiców Manchesteru United. Nie ma co popadać w euforię po dwóch dobrych miesiącach, na szczyt i powrót do najlepszych czasów jeszcze długa droga, która z pewnością nie będzie prosta. Szczególnie że w obozie Czerwonych Diabłów dzieje się ostatnio dużo i niedługo trzeba będzie wszystko ustabilizować. Oczywiście mowa tutaj o sprawie sprzedaży klubu, która wkracza w decydującą fazę. Pytanie tylko, czy wraz z nowymi właścicielami nie powtórzy się historia z Chelsea, gdzie kilka miesięcy po rządach Todd Boehly’ego i spółki z pracą pożegnał się Thomas Tuchel i został zastąpiony szkoleniowcem wytypowanym przez konsorcjum.

Oczywiście nie można popadać w skrajności i wróżyć trenerowi Manchesteru United tak złej przyszłości. Trzeba jedynie zaznaczyć, że taka kompromitacja jest poważną rysą na jego wizerunku i bez wątpienia będzie mu długa wytykana. Niesamowity wynik na Anfield na stałe trafi zapisał się w historii Premier League i jest to mecz, który przez lata będzie wspominany przez kibiców Liverpoolu.

Czytaj także: “Chłopcy dali z siebie wszystko” – hasło przewodnie Chelsea Grahama Pottera

Skąd wynikają problemy?

Trzeba poważnie zastanowić się nad tym, czy Erik ten Hag jest osobą, która będzie umiała wycisnąć z ekipy Czerwonych Diabłów maksimum i wprowadzić zespół na najwyższy możliwy poziom. Moim zdaniem jednak na takie osądy jest jeszcze za wcześnie, ale widać nad czym musi popracować, jeśli chce usiąść przy jednym stole z najlepszymi menedżerami.

Jest to oczywiście rozgrywanie spotkań z największymi rywalami. Taki klub jak Manchester United nie może pozwolić sobie na tracenie po sześć lub siedem bramek w derbowym spotkaniu, a to zdarzyło się już w tym sezonie dwukrotnie. Trzeba powiedzieć wprost, że takie wyniki to upokorzenia i wstyd dla całego zespołu, którego twarzą jest obecnie właśnie ten Hag. Oczywiście, udało mu się także podczas obecnej kampanii pokonać Pepa Guardiolę i Jurgena Kloppa, ale jeśli porównać skale tych zwycięstw, ze skalą kompromitacji na Anfield oraz Etihad to wygląda to naprawdę słabo.

Niełatwe wyjazdy

Dochodzimy tu do bardzo ciekawego wniosku. Manchester United nie radzi sobie na wyjazdach z mocniejszymi rywalami. Trzeba powiedzieć o tym głośno, ponieważ ekipa ten Haga regularnie ma problemy z grą na obcych stadionach. Jeśli wziąć pod uwagę mecze przeciwko zespołom znajdującym się od 11. miejsca w tabeli wzwyż to United wygrało zaledwie jedno na siedem takich spotkań. Reszta zespołów na własnych obiektach dominowała Manchester United i udało im się jedynie wyszarpać remis w końcówce meczu przeciwko Chelsea. Czerwone Diabły w ciągu tych siedmiu spotkań straciły aż 25 bramek. Tak, 25 straconych goli i nie mówimy tutaj o drużynie pokroju Southampton, lecz o zespole aspirującym do bycia największym na świecie.

Bardzo dużo po zwycięskiej passie United mówiło się o tym, że ten Hag wprowadza w swojej drużynie bardzo intensywne jednostki treningowe i ogranicza tym samym czas na odpoczynek. W meczu z Liverpoolem doskonale widać było, że tego odpoczynku Czerwonym Diabłom brakowało. Byli ociężali i razem jako drużyna nie przebiegli nawet 100 kilometrów na Anfield. Nie było widać w nich świeżości i polotu, do którego przyzwyczaili nas w ostatnich miesiącach.

Wstyd tylko dla piłkarzy?

Sporo szumu w mediach wywołała też reakcja ten Haga na wielką kompromitację. Holender nakazał swoim zawodnikom w ciszy siedzieć w szatni po meczu i słuchać jak ich rywale świętują zwycięstwo w pomieszczeniu obok. Dodatkowo miał on zakomunikować piłkarzom, że jeśli taki występ się powtórzy to zostaną oni oddelegowani do zespołu u21. Ciekawe jestem tylko, czy on sam za nimi pójdzie, bo wygląda mi to na zwalanie winy na swoich podopiecznych.

Jakby jeszcze tego było mało to zawodnicy mieli od trenera usłyszeć, że mają szczęście, że mogą wracać do Manchesteru klubowym autokarem. Jego zdaniem mogliby udać się w podróż do domu razem z fanami, którzy sporo się wykosztowali, aby obejrzeć ten blamaż. Ponownie ciekaw jestem, czy zabrałby się z nimi.

Czerwonym Diabłom kompletnie w tym meczu zabrakło motywacji i było to widać. Wystarczy porównać ich z piłkarzami The Reds, którzy byli gotowi oddać wszystko za zwycięstwo w tym meczu. Nie odpuszczali ani na chwilę, cały czas dociskali rywala i nie bali się dawać z siebie maksimum. Wierząc przy tym w swoje umiejętności. Być może poległa tu kwestia przygotowania taktycznego i mentalnego do meczu. I możliwe, że nie jest to w pełni wina piłkarzy, o której wspomina ten Hag.

Można przegrać mecz, ale nie w ten sposób. Poza tym druga połowa była… nieprofesjonalna, to nie jest Manchester United. To nie powinno było się nigdy zdarzyć, musimy o tym porozmawiać. Nie chodziło o jednego czy dwóch graczy, to był cały zespół. Widziałem 11 piłkarzy, którzy po prosto stracili głowy. To nie był Manchester United. – Blamaż komentował na konferencji po meczu Erik ten Hag.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

20 − dziesięć =