Paulo Sousa – co może pójść nie tak?
2 min read
Nowy selekcjoner kadry ma być powiewem świeżości w polskiej piłce. Portugalski szkoleniowiec stoi przed trudnym zadaniem. Do eliminacji Mistrzostw Świata i EURO 2020 zostało niewiele czasu. Czy Sousa zdąży wprowadzić nową jakość do drużyny? Nie będzie to łatwe z kilku względów.
Po pierwsze – brak doświadczenia. Sousa ma za sobą naprawdę udaną karierę piłkarską. Dwukrotne zwycięstwo w Lidze Mistrzów, mistrzostwo Włoch razem z pucharem tego kraju – to świadczy o klasie piłkarza. Ale doświadczenie zawodnika niekiedy trudno jest przełożyć na umiejętności trenerskie. Przykładem tego jest chociażby niedawne pożegnanie się Franka Lamparda z Chelsea. Kierowanie drużyną z ławki, a bieganie po boisku to dwa różne światy.
Paulo Sousa ma przecież za sobą prowadzenie drużyn, więc w czym problem? W tym, że to były kluby grające w ligach krajowych, a nie reprezentacje narodowe. Jego ostania przygoda z drużyną narodową to lata 2005-2008 i prowadzenie Portugalii U-20 oraz asystowanie selekcjonerowi tego kraju 13 lat temu. Piłka krajowa i reprezentacyjna funkcjonują według innych reguł. Przede wszystkim skład, w klubach pozyskanie nowych zawodników zależy od głębokości kieszeni prezesa i sponsorów. W efekcie trener może sugerować kierownictwu, jakich piłkarzy należy sprowadzić, by poprawić wyniki. W kadrze sytuacja wygląda inaczej. O tym kto może grać w reprezentacji decyduje narodowość w paszporcie, więc selekcjoner nie może tak ingerować w skład – musi grać kartami, które są już na stole.
Do tego dochodzi kwestia nowego trybu pracy. Trener klubu spędza z zespołem cały sezon. Ma mnóstwo czasu na wprowadzenie swoich technik i opracowanie odpowiedniego stylu gry. Paulo Sousa zamierza zbudować ofensywną drużynę, ale czy znajdzie na to czas? Jedyną okazją będą odbywające się kilka razy w roku zgrupowania kadry. Piłkarski kalendarz nie sprzyja Portugalczykowi. Przez pandemię mecze EURO 2020 i eliminacji do mundialu są zaraz po sobie. Zbudowanie nowego, ofensywnego stylu gry w tak krótkim czasie może być sporym wyzwaniem.
Sam Sousa dobrze zapatruje się na przygodę z polskimi piłkarzami. Zdążył już spotkać się z kapitanem reprezentacji. Na konferencji prasowej mówił o „pasji w oczach Roberta Lewandowskiego”. Selekcjoner ściągnął ze sobą własny sztab szkoleniowy (trzech Hiszpanów, dwóch Portugalczyków i Włoch). Czy śródziemnomorska szkoła zaspokoi polskie oczekiwania? Pierwszy sprawdzian za dwa miesiące na Węgrzech.