Studia online oczami pierwszaków
5 min readKiedy rok temu zaczynałam studia, pierwsze dni wyzwalały we mnie wiele stresu. Dzisiaj studenci I roku stoją przed jeszcze większym wyzwaniem – nauczaniem online. Jak sobie radzą z tą sytuacją i co wzbudza w nich największe wątpliwości? Postanowiłam poszukać odpowiedzi na te pytania.
W pewien wrześniowy wieczór wybrałam się na kawę z moim znajomym, który w tym roku zaczął studia na naszej uczelni. Kilka dni przed startem swojego studenckiego życia był pełen obaw i dopytywał, czego tak naprawdę może spodziewać się po nauczaniu zdalnym. I szczerze nie wiedziałam co mu powiedzieć, mimo że mam za sobą jeden semestr doświadczeń nauczania zdalnego. Dzisiaj, miesiąc po inauguracji roku akademickiego postanowiłam spytać studentów I roku o to, co czują i jak obecna sytuacja wpływa na ich kształcenie. Odbyłam kilka rozmów i zebrałam opinie za pośrednictwem mediów społecznościowych, co pozwoliło mi wysnuć pewne ciekawe wnioski.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Zajęcia za pośrednictwem platform internetowych mają swoje plusy i minusy. Moi rozmówcy zwrócili uwagę na kilka czynników. Po pierwsze zauważyli, że w obecnej sytuacji nauczanie zdalne jest najbezpieczniejszą opcją. Spotykanie się na kampusie, kiedy zakażeń przybywa, byłoby zbyt ryzykownym rozwiązaniem. Mimo że obecny system funkcjonowania uczelni nie sprawdza się zdaniem wielu osób w stu procentach, to pierwszaki chwalą władze UG za wybrane rozwiązanie.
Niestety, jest też druga strona medalu. Osoby, które dopiero zaczynają studia, nie mają zbyt wielkiego pola manewru do poznania studenckiego życia. Ponadto pojawia się często wiele problemów technicznych takich jak zła jakość sieci czy przerywanie łącza w trakcie zajęć. Kolejną kwestią jest uciążliwość, jaką stanowi dla nich siedzenie cały dzień przed komputerem. Wielu moich rozmówców uskarżało się, że mają problem z utrzymaniem koncentracji, siedząc przez osiem godzin w swoim pokoju.
Dla studentów I roku jest to nowa sytuacja, ale mają oni świadomość, że zdrowie jest teraz najważniejsze. Wszyscy z nadzieją oczekują na dzień, w którym będą mogli pójść na uczelnie.
A co z nowymi znajomościami?
Wiele osób zauważyło, że epidemia i nauczanie zdalne mocno ograniczyło możliwość poznawania nowych osób. Tak naprawdę kontakt ogranicza się do mediów społecznościowych, co nie pozwala budować zbyt trwałych więzi. Ograniczona możliwość socjalizacji jest zdaniem wielu pierwszaków największym problemem w nauczaniu online. Dla wielu jedyną okazją do spotkania swoich kolegów i koleżanki z roku były dni adaptacyjne. Niektórzy pół żartem, pół serio mówili, że do dzisiaj nie wiedzą, jak wyglądają ich znajomi.
Moi rozmówcy zaznaczali też, że spotykanie „po godzinach” jest z powodu epidemii niemal niemożliwe. Po pierwsze, większość lokali gastronomicznych w tej chwili jest nieczynnych, a jedyną alternatywą wydaje się na przykład spacer. I tu pojawia się kolejny problem – nie wszyscy są z Gdańska. Sporo osób pomimo studiowania na UG zdecydowało się zostać w rodzinnych miastach, które często oddalone są od wybrzeża o kilkaset kilometrów.
Studenci z żalem przyznają, że obecna sytuacja ogranicza budowanie relacji. W końcu rozmowa przez Messengera czy FaceTime jest nieporównywalna do tej w rzeczywistości. Tak naprawdę jedyną ścieżką, która umożliwia jakikolwiek kontakt z nowymi znajomymi to właśnie media społecznościowe. Dla większości pierwszaków jest to największy problem.
Dzień Adaptacyjny, czyli jedyna szansa na spotkanie face to face
O Dniach Adaptacyjnych na UG głośno było już w czasie rekrutacji. Uczelnia, przygotowując się do zdalnej formuły nauczania, nie zapomniała o tym, jak ważna dla nowych studentów będzie integracja. Większość wydziałów organizowała dla swoich pierwszaków dni adaptacyjne, podczas których młodzi mieli szanse poznać swoich kolegów z kierunku i nieco zrozumieć funkcjonowanie uczelni. W dobie pandemii dzień adaptacyjny był chyba jedyną okazją to wejścia na kampus i zobaczenia jak uczelnia wygląda od środka.
Większość pierwszaków zauważała, że Dzień Adaptacyjny pomógł im wdrożyć się w studenckie życie. Dla wielu była to jedyna okazja do przejścia się po wydziałowych korytarzach i zobaczenia sal wykładowych. Jednak najważniejszy aspekt, na który zwrócili uwagę moi rozmówcy, to możliwość spotkania z osobami z kierunku. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że dzięki zajęciom adaptacyjnym mogli poznać nowych znajomych i dzięki temu wzrosła ich pewność siebie przed pierwszymi zdalnymi wykładami. Dni Adaptacyjne były tak naprawdę jedyną szansą na spotkanie twarzą w twarz. Podczas tego dnia nowo przyjęci zobaczyli też swoich wykładowców i mieli okazję poznać opiekunów roku. Wiele osób zauważyło, że bez dnia adaptacyjnego start zajęć mógłby być bardziej stresujący.
Byli też tacy, którzy uważali, że dzień adaptacyjny w ogóle się nie przydał. Według nich była to strata czasu i nie dowiedzieli się tak naprawdę nic pożytecznego. Jednak takich głosów było bardzo mało, a dla większości dzień adaptacyjny był ważną częścią na starcie studenckiego życia.
Nie taki straszny dziekanat, jak go malują
Ostatnia kwestia, którą poruszałam z rozmówcami to organizacja uczelni w czasach koronawirusa. I tutaj spotkałam się z najbardziej rozbieżnymi opiniami. Wiele osób uznało, że wszystko jest jak najbardziej w porządku. Były też osoby, które spotkały pewne problemy np. podczas rekrutacji, więc ich opinia na ten temat była negatywna. Sporo osób zwróciło uwagę na problemy podczas starania się o miejsce w domu studenckim. Oddzielnym tematem jest także Portal Studenta, który zdaniem pierwszaków, nie działa odpowiednio.
Większość osób podkreślała, że najbardziej obawiała się kontaktu z dziekanatem. W końcu istnieje wiele stereotypów o pracujących tam paniach i o generalnym funkcjonowaniu administracji na uczelniach. Jak się okazało, nie było się czego bać. Zarówno podczas rekrutacji, jak i w pierwszych tygodniach nauki pierwszaki mogą liczyć na życzliwość pań z dziekanatu i ich szybkie działania.
Pomimo studiowania zdalnego, utrudnionej integracji z rówieśnikami większość osób nie żałuje rozpoczęcia studiów. Pierwszaki są optymistami i wierzą, że kiedy epidemia minie będą mogli w stu procentach korzystać ze studenckiego życia. I tego Wam drodzy studenci I roku życzymy!