Rosalie. w Sfinie! – Relacja z koncertu
3 min readRosalie. zdradziła nam parę sekretów. I to nie byle jakich. Za to ja zdradzę wam, że sobotni koncert był przedni i niech żałuje ten kto nie był. Artystka w Sfinks700 była niczym ryba w wodzie.
Przed wydarzeniem byłam bardzo ciekawa czy wokal Rosalie. jest tak samo dobry na żywo jak na nagraniach. W trakcie koncertu okazał się naprawdę zadziwiający, a barwa jej głosu jeszcze przyjemniejsza w odsłuchu. Ale do sedna. Wokalistka na scenie pokazała się z basistą Adamem Świerczyńskim oraz dj’em PASZCZAKIEM . Na początku, muzycy rozgrzali widownie pierwszym utworem z albumu – „U.N.D.E.R.S.T.A.N.D.”. Pulsujący bit z lekko melancholijnym śpiewem, idealnie wprowadził słuchaczy w klimat na resztę koncertu. Choć większość kawałków na płycie jest po angielsku, to najlepiej bawiono się na tych w rodzimym języku. Chyba dlatego, że te po polsku wydają się nam trochę bliższe. Oczywiście nie ujmując tym drugim, które moim zdaniem brzmią tak samo dobrze.
„Spokojnie” i „Królowa” pobudziły w widowni chęć do tańca. Widać było, że uczestnicy czekali by je usłyszeć. A przynajmniej do momentu w którym muzycy nie zagrali „Pozwól”. Gdyby w tym momencie nagłośnienie odmówiło posłuszeństwa, cała widownia zaśpiewała by za artystkę. Piosenka tak bardzo przypadła do gustu, że tłum nie wytrzymał i zaczął wiwatować, zanim artyści zdążyli ją skończyć. To był ten moment, w którym Rosalie. nie kryła wzruszenia, a Sopocian nazwała swoimi ulubieńcami. Muszę przyznać, że energia z jaką utwór został zaprezentowany była niezłym doznaniem. Ale co ze wspomnianymi sekretami? Zanim wokalista zaśpiewała „Home” zdradziła, że napisała tę piosenkę dla swojej mamy. Śmiejąc się, że jako córka nauczycielki nie miała łatwo, ale jej rodzicielka zasługuje na dedykowany kawałek. Później przyznała się, że jest jeszcze jedna kobieta, która zamąciła jej w głowie. Gdyby nie ona, raczej nie śpiewała by R&B. Mowa tu o Beyonce. Dlatego Rosalie. zaaranżowała cover „No No No” Destiny’s Child. Oczywiście po swojemu i na wysokim poziomie. Za to „A pamiętasz?” powstała w drodze na ślub jej przyjaciela, kiedy to artystka stwierdziła, że chciałaby nawinąć coś jak prawdziwy raper. Pod koniec usłyszeliśmy „Ocean” wyprodukowaną przez Jordah z Małych Miast. Szybki i powtarzalny motyw ciągnący się przez cały utwór sprawił, że nawet najbardziej nieśmiałe osoby zaczęły poruszać się do rytmu. Nie obyło się bez bisów. Planowo muzycy mieli grać godzinę, ale zostali na dłużej. Choć i tak koncert trwał zbyt krótko.
Wielu dziennikarzy muzycznych rozpisują się o wpływie Rosalie. na współczesną scenę, nazywając ją przy tym nadzieją polskiej muzyki. Jedną z rzeczy, która naprawdę podoba mi się to to jak sprawnie miesza współczesną elektronikę z kulturą lat 90. Póki co, każdy wydany przez nią kawałek, zaskakuje nie tylko brzmieniem, ale także i dość intrygującym przekazem. Zresztą artystka współpracuje z wieloma naprawdę uznanymi producentami, czym zwiększa swoją muzyczną wartość. Teraz już pozostaję nam tylko czekać, aż Rozalka postanowi powrócić do trójmiasta i da jeszcze lepszy koncert, niż ten w Sfinie. O ile to możliwe.