Twory wybujałej wyobraźni – recenzja upiornych opowiadań Lovecrafta
3 min readTworzony głównie w latach 20. i 30. ubiegłego wieku w USA zbiór opowiadań Howarda Phillipsa Lovecrafta – „Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści” zaliczany jest do kanonu literatury grozy. Uważa się, że nikt inny nie potrafi pisać o zjawiskach nadprzyrodzonych tak wyraziście, jak Lovecraft i dlatego warto zapoznać się z jego twórczością – aby przeczytać o rzeczach, które wydają się niemożliwe do opisania.
Pisarz od najmłodszych lat zafascynowany był starożytnymi bóstwami (podobno jako kilkulatek oddawał cześć greckim bogom) oraz krwawymi sektami, których wyjątkowo podłe obrządki niejednokrotnie wplatał w fabułę swoich opowiadań. Posługiwał się własną mitologią, wyrosłą na kanwie między innymi helleńskiej i rzymskiej. Ponadto interesował się astronomią i astrologią, a także literaturą – zetknięcie się z prozą Edgara Allana Poego wywarło na nim szczególne wrażenie.
Geniusz Lovecrafta opiera się na jego wybujałej wyobraźni, a także na umiejętności wyrażenia tego, czego zwykły człowiek nie jest w stanie wyrazić. Chodzi o szczególną zdolność wybierania spośród dziesiątków tysięcy słów tych, które w danym momencie najlepiej oddają stan emocjonalny narratora albo głównego bohatera. W ten sposób pisarz buduje mroczny klimat, typowy dla gatunku weird fiction, oscylującego na pograniczu horroru, fantasy i science fiction.
Sama postać Lovecrafta może uchodzić za tragiczną. Pisarz nigdy nie potrafił pogodzić się z otaczającym światem, który postrzegał zgoła inaczej, niż reszta społeczeństwa – Życie jest doprawdy ohydne, na domiar złego zaś uchyla niekiedy zasłonę pozorów i odsłania przed nami przebłyski diabolicznej prawdy czyniącej je tysiąckroć ohydniejszym.
Miał problemy z odnalezieniem się w roli syna, w późniejszych latach także męża. Za życia jako twórca szanowany był jedynie przez wąskie grono swoich przyjaciół-literatów. Wielokrotnie musiał zmieniać pracę, cierpiał z powodu braku pieniędzy. Sławę zyskał dopiero po śmierci.
Nie sposób pisać o upiornej literaturze Lovecrafta bez uprzedniego scharakteryzowania rodzaju grozy, jaką się posługuje. Czytając na przykład „Zgrozę w Dunwich” albo „W górach szaleństwa” przeszywa nas dreszcz. Należy podkreślić, że pisarz nie epatuje brutalnością bez sensu, ale stopniowo, w wyrafinowany sposób, prowadzi swojego bohatera do szaleństwa. Bardzo często czytelnik wciągnięty zostaje w niesamowitą intrygę, związaną na przykład z tajemnym kultem ponurego boga Cthuhlu („Zew Cthulhu”) albo z makabryczną historią zwyrodniałego rodu Poerów („Szczury w murach”).
Liczne postaci drugo i trzecioplanowe są nierzadko zdegenerowane, zdolne do najpodlejszych czynów. Co gorsza, nie myślą zdroworozsądkowo, owładnięte są bowiem groźnymi, diabelskimi siłami, które prędzej czy później doprowadzą je do obłędu. Bohaterowie doświadczają majaków, w których fantastyczne stwory zmuszają ich do działania wbrew własnej woli, powodując nieodwracalne szkody dla umysłu.
Akcja opowiadań przeważnie toczy się w Nowej Anglii, obejmującej sześć stanów na północnym wschodzie USA. Lovecraftowi, miłośnikowi kultury anglosaskiej, udało się połączyć styl wiktoriańskiej powieści grozy z własnym, nowatorskim gatunkiem tak zwanej fantastyki naukowej, w której pojawiają się magiczne księgi, starożytne zaklęcia i runy, podziemne miasta i zaginione równiny.
Ten, kto sięgnie po „Zgrozę w Dunwich i inne przerażające opowieści” będzie mógł przekonać się o geniuszu twórczym Lovecrafta. Krótkie, bo liczące z reguły od kilkunastu do kilkudziesięciu stron opowiadania czyta się jednym tchem. Tylko uwaga! Z własnego doświadczenia wiem, że tę literaturę należy odpowiednio dawkować. W przeciwnym razie – od natłoku dziwacznych, przerażających historii – w nocy mogą nawiedzić Cię koszmary.
P.S. Dla tych, którzy pragną dowiedzieć się więcej, podaję link do strony internetowej, zawierającej liczne informacje na temat fantastycznego świata Lovecrafta.