Rock 'n’ roll w najczystszej postaci – relacja z koncertu Blues Pills
2 min readPokaz energii i kunsztu muzycznego – tak w kilku słowach można opisać to, co Blues Pills zaprezentowało na scenie klubu B90 1 marca. Był to pierwszy koncert z rozpoczynającej się trasy po europie i jak mówiła sama wokalistka, Elin Larson: „zdecydowanie go zapamiętam”.
Pierwszym zespołem, który wystąpił przed Gdańską publicznością było The Feral Trees z Puław. Delikatne i przejmujące kompozycje, połączone ze świetnymi tekstami amerykańskiej wokalistki Moriah Woods, zapewniły nielicznym słuchającym wspaniałe doświadczenia. Kameralność ich występu była zdecydowanym plusem. Dzięki temu lepiej można było poczuć muzykę, oraz wsłuchać się w bardzo ważne w przypadku tego zespołu słowa.
Następnie na scenie pojawiło się warszawskie trio Agyness B. Marry. Drapieżna muzyka, połączona z delikatnym (choć momentami agresywnym) głosem wokalistki oraz gitarzystki Agnieszki Marii Bukowskiej, nastroiły coraz liczniej schodzącą się publikę na falę rocka, która miała nastąpić po nich. Nie można bowiem inaczej podsumować gwiazd wieczoru, czyli zespołu Blues Pills.
Elin Larson oraz reszta muzyków znów nie zawiedli polskiej publiczności. Na scenę wyszli równo o 21 i rozpoczęli singlem ze swojej najnowszej płyty „Lady In Gold”. Z każdym kolejnym utworem atmosfera na widowni stawała się coraz gorętsza.
Oprócz kawałków z ostatniego albumu nie zabrakło oczywiście sztandarowych utworów zespołu, z pierwszego imiennego krążka, takich jak: High Class Woman, Devil Man, czy delikatniejszej ballady Little Sun.
Przez cały czas zespół pozostawał w najwyższej formie. Muzycznie najbardziej błyszczał gitarzysta o wyglądzie Robbiego Kriegera (łączy ich również model używanej gitary, czyli kultowy Gibson SG), Dorian Sorriaux, którymi swoimi solówkami kilkukrotnie porywał publiczność.
Pod koniec występu zespół wykonał cover jednego z najbardziej znanych utworów Jefferson Airplane „Somebody to Love”. Owacja była tak ogromna, że chwilę po zakończonym koncercie, na scenę wróciła Elin i wykonała solowo na klawiszach utwór „I Felt a Change”. Po kolejnej serii oklasków powróciła również reszta muzyków, by odegrać jeszcze ostatnie dwa utwory.
Wszystkie zespoły miały wspólny mianownik – kobiety wokalistki. Żadna jednak, nie zżyła się i nie ożywiła sceny tak jak Elin. Wciąż niewyjaśnione zostaje jakim cudem przez półtorej godziny utrzymała świetny poziom wokalny, jednocześnie skacząc i biegając dziko między kolegami z zespołu. Prawdopodobnie jest to po prostu magia rock ‘n’ rolla, tej najczystszej energii, jaką mają w sobie Blues Pills.