17/11/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Futbolowy poniedziałek wreszcie w poniedziałek

7 min read

11274182046_b1004878e6_o-440x329Po krótkiej przerwie wracamy z kolejną dawką piłkarskich newsów. Wraz z nami powracają wreszcie najlepsze ligi w Europie – urlop skończyli piłkarze Bundesligi, Primiera Division i Premier League. Już w pierwszych kolejkach zapewnili kibicom wiele emocji, padły kolejne rekordy. Wkrótce rozpocznie także nowa edycja Liga Mistrzów, w której zagrają zwycięscy wciąż trwających eliminacji. Czy zadebiutuje wśród nich drużyna z Kazachstanu? Nie zapominamy o polskich boiskach, na których dość sensacyjnie prym wiedzie Piast Gliwice. 

Zuzanna: Drużyna Radoslava Latala z meczu na mecz udowodnia, że nie bez przyczyny prowadzi w tabeli. Po wygranej 2:1 z Legią Warszawa , Gliwiczanie pokonali drużynę mistrza Polski. Poznaniacy znowu nie popisali się grą mimo, że do składu powrócił Paulus Arajuuri. Obecność obrońcy nie przeszkodziła liderom tabeli w uzyskaniu prowadzenia. W 44. minucie bramkę dla gości zdobył wypożyczony ze Sparty Praga Kamil Vacek, który po prostu dokończył dobrze przeprowadzoną akcję drużyny. Lechowi taki wyczyn się nie udał. Swoje okazje mieli Kasper Hamalainen i Denis Thomalla, ale tego dnia nikt nie mógł zagrozić Jakubie Szmatuli, znakomicie broniącemu ich strzały. Bramkarz zwyciężył także w pojedynku z Szymonem Pawłowskim, który w 87. minucie strzelał w kierunku bramki rywala. Dzięki zdobytym trzem punktom Piast nadal prowadzi w klasyfikacji po szóstej kolejce Ekstraklasy. Po porażce z Piastem wciąż nie może podnieść się Legia. Tym razem drużyna Henninga Berga przegrała 1:2 z Koroną Kielce. Goście prowadzenie objęli już w drugiej minucie po strzale Przemysława Trytki i prowadzili prawie godzinę! Drużyna wicemistrza Polski miała duży problem z odrobieniem strat. Udało im się to w 58. minucie, dzięki nieprawidłowej decyzji sędziego, który podyktował rzut karny. Według Piotra Lasyka, bramkarz Korony sfaulował w polu karnym Nemanję Nikolicia. Węgier wykorzystał „jedenastkę” i umieścił piłkę w bramce Zbigniewa Małkowskiego. Gol nie wywołał jednak wśród gospodarzy większego poruszenia. Wiele wskazywało na to, że w Warszawie padnie remis. Tymczasem w doliczonym czasie gry obie ekipy miały szansę wyjść na prowadzenie. Najpierw swoją okazję zmarnował Łukasz Sierpina, potem bez efektów strzelali Nikolić i Prijević. Gdy do końcowego gwizdka zostało już parę sekund, katastrofalny błąd popełnił Jakub Rzeźniczak. Kapitanowi Legii w narożniku pola karnego piłkę odebrał Michał Przybyła, który pognał wzdłuż linii końcowej do bramki gospodarzy. Bez większych problemów pokonał Kuciaka i zyskał dla kielczan zwycięskie trzy punkty. Zdecydowanie lepiej Legii i Lechowi układa się w eliminacjach do Ligii Europejskiej.

Rafał: W Lidze Europejskiej, w przeciwieństwie do tej zarezerwowanej dla prawdziwych mistrzów, polskim drużynom wiedzie się nad wyraz dobrze. Lech miał najwięcej szczęścia, trafiając na mistrza Węgier. Drużyna Videotonu po tym, jak jej szeregi opuściło dwóch kluczowych zawodników (jednym z nich jest Nikolić) oraz trener, nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z rywalami. W lidze plasuje się na 8. pozycji w dwunastozespołowej stawce, natomiast w Lidze Europejskiej gładko przegrała z Lechem 3:0. Słaba forma poznaniaków wystarczyła na pokonanie Węgrów. Aż strach pomyśleć jaki byłby wynik, gdyby musieli mierzyć się z mistrzem Kazachstanu. Z drugiej strony  miło zaskoczyła warszawska Legia. W pojedynku z Zorią Ługańsk czyli czwartą drużyną ligi ukraińskiej (dużo wyżej klasyfikowanej od tej z Węgier, a nawet z Kazachstanu) wykazała się wyrachowaniem i dojrzałością charakterystyczną dla zespołów już doświadczonych w europejskich pucharach, którym Legia niewątpliwie jest. Bramkowa zaliczka przed meczem u siebie stawia Wojskowych w doskonałej pozycji przed rewanżem

Zuzanna: W mijającym tygodniu byliśmy również świadkami spotkań o najwyższą stawkę w klubowym futbolu czyli pojedynków ostatniej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów.

Rafał: Sympatykom futbolu w naszym kraju pozostaje jedynie śledzić poczynania takich gigantów europejskiego futbolu jak FC Astana, BATE Borysów, które to w ostatniej fazie eliminacyjnej występują. A w niej wyżej wymienione zespoły solidarnie pokonały swych bardziej renomowanych przeciwników po 1:0, co pozwala im optymistycznie podchodzić do spotkań rewanżowych. Gdyby FC Astanie z Kazachstanu udało się awansować, zostałaby pierwszym zespołem z tego kraju, który wywalczył miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Prezesi polskich klubów – trzeba się wziąć do roboty, bo już od dawna sporo nauczyć możecie się od Rumunów czy Białorusinów. Niedługo do tego grona dołączy zaś Kazachstan. W stawce drużyn walczących o fazę grupową wyróżnia się oczywiście Manchester United, który ze względu na pozycje zajętą w poprzednim sezonie Premier League musi brać udział w rundach eliminacyjnych. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ te spotkania są kolejną okazją na zgrywanie się drużyny, dość poważnie przemeblowanej w przerwie między sezonowej. Gra Anglików nie powala, natomiast wyróżnia się Memphis Depay. Zakupiony w lecie Holender wyrasta na nowa gwiazdę na nowa gwiazdę nie tylko United, ale i światowego futbolu. Warto zwrócić uwagę na to nazwisko.

Zuzanna: Prócz rozgrywek międzynarodowych, kibice mogą na nowo śledzić losy swoich ulubieńców w ligach zagranicznych. Trudno stwierdzić, które rozgrywki przynoszą najwięcej emocji. W Niemczech powiało ostatnio grozą przy okazji meczu Hoffenheim z Bayernem Monachium. Mistrzowie kraju, po efektownym zwycięstwie w I. kolejce, pierwszego gola stracili w… dziewiątej sekundzie. Błąd popełnił David Alaba, który bardzo niecelnie podał piłkę Boatengowi. Futbolówkę przechwycił Kevin Volland i umieścił ją w bramce Neuera, wyrównując tym samym rekord najszybszego trafienia w Bundeslidze. Przegrywający goście od razu ruszyli do ofensywy. Wyrównali dopiero po czterdziestu minutach dzięki strzałowi Thomasa Muellera. W drugiej połowie na murawie wreszcie pojawił się Robert Lewandowski. To właśnie on uratował Bawarczyków przed blamażem, zdobywając zwycięską bramkę w 90. minucie! Tym samym stał się bohaterem całego meczu. Nie popisał się za to inny Polak. Eugen Polanski nie wykorzystał rzutu karnego i, po czerwonej kartce dla Boatenga, uderzył prosto w słupek. Sensacyjnie zakończyło się spotkanie Schalke – Darmstadt. Po ostatniej wygranej w Bremie, ekipa André Breitenreitera zremisowała z beniaminkiem 1:1. Efektowne zwycięstwo ponownie odniosła Borussia Dortmund. Bez Piszczka i Błaszczykowskiego w składzie, wicemistrz Niemiec rozniósł FC Ingolstadt 4:0. Dzięki wygranej prowadzi w tabeli przed Bayernem Monachium i Bayerem Leverkusen. Kto jest liderem w lidze angielskiej?

Rafał: Premier League ma tak wielu sympatyków, ponieważ często te rozgrywki określa się mianem najbardziej wyrównanej ligi świata (cóż, najwidoczniej te osoby nie widziały spotkań Ekstraklasy, ale mniejsza o to) i doskonale to widać spoglądając na tabelę. Na pierwszym miejscu z kompletem zwycięstw plasuje się Manchester City. To akurat żadna niespodzianka. Ciekawej robi się natomiast już od drugiego miejsca. Zajmuje je Leicester City, które jeszcze dwa miesięcy temu rozpaczliwie biło się o utrzymanie. Oczywiście, po trzech kolejkach nie ma co wyciągać daleko idących wniosków, ale widać, że działacze Leicester uczą się na błędach i w tym roku przestała im odpowiadać rola chłopców do bicia. Remis z Tottenhamem, zwycięstwa z West Hamem i Sunderlandem pokazują, że drużyna Claudio Ranieriego tanio skóry nie sprzeda. Jeżeli Mehrez nadal utrzyma taką formę, zespół z Leicester może być pod koniec sezonu nawet „zagrożony pucharami”. Jeszcze dzisiaj z drugiego miejsca mogą ich zrzucić zawodnicy z miasta Beatlesów. Jeżeli FC Liverpool pokona londyński Arsenal to zrówna się punktami z The Citizens i będzie w dobrej pozycji wyjściowej na kolejne tygodnie. Dla Arsenalu to pojedynek, który już na starcie ligi może postawić ich w niekorzystnym położeniu i zniweczyć ich marzenia o kolejnym czwartym miejscu w lidze.

Zuzanna: Z deszczowej Anglii przenieśmy się do słonecznej Hiszpanii, gdzie w ostatni weekend rozpoczęła się La Liga. Inaugurujące spotkanie Malagi z Sevillą zakończyło się bezbramkowym remisem, a 90 minut w drużynie gości zagrał Grzegorz Krychowiak. Athletico Madryt pokonało debiutujące UD Las Palmas 1:0, choć beniaminek sprawił Los Colchoneros nie mało problemów. Równie skromne, ale wreszcie zwycięstwo odniosła nad Athletico Bilbao FC Barcelona. Mistrzowie zrewanżowali się za porażkę odniesioną w walce o Superpuchar Hiszpanii, choć w ich składzie brakowało Neymara, Pique i Mathieu. Do pierwszej poważnej sytuacji doszło dopiero po trzydziestu minutach. Po tym jak Suarez upadł na murawę po interwencji Elustondo, sędzia podyktował rzut karny. Lekki strzał Messiego obronił jednak Iraizoz. Bramkarza Basków udało się wreszcie pokonać w 54. minucie, gdy do siatki rywali po dośrodkowaniu Alby trafił Luis Suarez. Katalończycy mieli szansę na podwyższenie prowadzenia pod koniec gry, ale najpierw powstrzymał ich przed tym słupek, a potem ponownie Gorka Iraizoz. Swoich fanów zaskoczył za to Real Madryt. Galaktyczni zremisowali bezbramkowo z beniaminkiem Sportingiem Gijon. Tym samym był to piąty mecz z dziewięciu pod przewodnictwem Rafy Beniteza, w którym wicemistrzowie nie zdobyli gola. Grę udało im się zdominować dopiero po godzinie, nie zdołali jednak pokonać dobrej obrony gospodarzy. Najlepszą okazję na zdobycie bramki miał Gareth Bale, jednak w 64. minucie trafił piłką prosto w stojącego w bramce Cuéllara. Zobaczymy, jak Los Blancos poradzą sobie z kolejnym beniaminkiem, z którym spotkają się w najbliższy weekend. Z niecierpliwością czekamy również na czwartkowe rewanże polskich drużyn w eliminacjach Ligi Europy. A jak potoczyły się te i inne spotkania dowiecie się już w następnym wydaniu naszych relacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ten − 6 =